W Karlinie wszyscy wiedzą, kto „bije ryby” prądem, a kto stawia sieci. I potępiają. Ale chętnych na nielegalnego łososia nie brakuje, więc kłusownicy mają się dobrze.
Od października do grudnia w karlińskim komisariacie regularnie zapełniają się kolejne kartony – lądują w nich sieci, haki i szarpaki odebrane kłusownikom. – Największym ciosem dla kłusowników jest pozbawianie sieci i całej reszty sprzętu, bo muszą na nowo inwestować – tłumaczy podinsp. Piotr Krakowski, komendant powiatowy policji z Białogardu.
– Pod koniec lat 90. XX wieku, wyżsi przełożeni mówili nam, że nie jesteśmy od zajmowania się kłusownictwem. Razem z policjantami z garnizonu białogardzkiego byliśmy bodajże pierwsi w Zachodniopomorskiem, którzy spróbowali coś zrobić – wspomina ppłk SG Roman Biernacki, komendant kołobrzeskiej Placówki Straży Granicznej, który od 14 lat próbuje łapać kłusowników. Wypowiedział im wojnę.
Wyruszyły na nią połączone siły mundurowych i społecznych strażników. Pod hasłem „Zero tolerancji dla kłusownictwa” walczą władze gminy, policjanci, strażnicy graniczni, społeczna służba rybacka, a nawet płetwonurkowie z Ochotniczej Straży Pożarnej oddziału Ratownictwa Wodnego – Klub Płetwonurków „Mares”. Wszystkie służby w minionym roku zatrzymały łącznie na gorącym uczynku 42 kłusowników, w tym czterech nieletnich.
Wędkarze się bronią
W rejonie dorzecza Parsęty za ochronę wód śródlądowych odpowiada czterech funkcjonariuszy Państwowej Straży Rybackiej. To, czego nie może zrobić tak niewielka kadra, robią społecznicy. Społeczna Straż Rybacka współpracuje z „państwówką”, policją i pogranicznikami. Niemal wszyscy to wędkarze, poświęcający swój wolny czas na ochronę przyrody. Wśród nich są ludzie młodzi, którzy powołali do istnienia Odmłodzoną Sekcję Antykłusowniczą. To około 30 młodych ludzi w kilku grupach terenowych z Kołobrzegu, Koszalina, Białogardu, a nawet dalszych rejonów. – Nawet ja nie znam wszystkich – mówi Grzegorz z OSA. Nad rzekę chodzą w kominiarkach, bo to gwarantuje większe bezpieczeństwo.
Sukcesem jest każda znaleziona sieć, każda uwolniona ryba, każdy przekazany w ręce policji kłusownik i ochronione tarlisko. Jak działają? Na jakimś odcinku rzeki urządzają kilka posterunków. Ukrywają się w nadbrzeżnych zaroślach. Reszta to obstawa. I wsparcie.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.