Rosjanie dowiercili się do jeziora Wostok - największego w Antarktyce, izolowanego od milionów lat od wpływu środowiska zewnętrznego - potwierdził w środę rosyjski Instytut Badań Arktycznych i Antarktycznych.
Na specjalne oświadczenie Instytutu powołuje się agencja AP.
Do jeziora Rosjanie dowiercili się w niedzielę, po ponad 20 latach prac. Na oficjalną informację na ten temat czekali naukowcy z całego świata z nadzieją, że wody jeziora o powierzchni niewiele mniejszej niż powierzchnia jeziora Ontario mogą kryć nieznane formy życia. Ich badania dostarczą też danych na temat zmian klimatu w ciągu milionów lat.
"To spotkanie z niewiadomą" - tak dowiercenie się do jeziora skomentował dla AP jeden z uczestników misji, Lew Sawatiugin z Instytutu Badań Arktycznych i Antarktycznych. Jego zdaniem badanie ewentualnych mikroorganizmów żyjących w jeziorze wzbogaci wiedzę nt. początków życia. "Musimy sprawdzić, co tam jest, zanim wyślemy misje na skute lodem księżyce takie, jak Europa Jowisza" - dodał.
Wostok leży we wschodniej części Antarktyki. Nazwę zawdzięcza rosyjskiej stacji badawczej, stojącej na powierzchni przykrywającego jezioro lodowca. Wostok jest największym spośród niemal 150 podlodowcowych jezior Antarktyki, a w pokrywającym go lodzie zapisały się ślady zmian klimatu z ostatnich 400 tys. lat. Naukowcy szacują, że woda jeziora mogła być izolowana od warunków zewnętrznych co najmniej 15 mln lat.
Jezioro przykrywa niemal 4-kolimetrowa warstwa lodu. Wikipedia podaje, że cały zbiornik ma 250 km długości, 50 km szerokości (w najszerszym miejscu) i zajmuje ponad 15,5 tys. km2 - niemal tyle, co jezioro Ontario, ale mieści ponad trzy razy więcej wody. Wymiana wody w jeziorze następuje średnio co 13.300 tys. lat.
Zdaniem badaczy średnia temperatura wody jeziora może wynosić ok. minus trzech st. C. i nie zamarza z powodu ogromnego ciśnienia, jakie wywiera na nie lodowa pokrywa. Dno jeziora może być podgrzewane geotermalnie. Wody Wostoku są prawdopodobnie mocno nasycone azotem i tlenem. Panuje tam ciemność. Ze względu na tak wyjątkowe warunki naukowcy spodziewają się tam znaleźć unikalne organizmy, które ewoluowały w izolacji od reszty świata od milionów lat. Dotychczas w rdzeniach lodowych wydobytych podczas wiercenia znaleziono żywe proteobakterie Hydrogenophilus thermoluteolus.
Wiercenia do jeziora eksperci ze stacji Wostok zaczęli w roku 1998. Na pierwszych etapach wydobyli lodowe rdzenie o łącznej długości 3,623 m. W związku z obawami o skażenie środowiska jeziora zatrzymali się na wysokości około stu metrów od spodziewanej granicy wody i lodu. Ryzyko wiązało się z użyciem freonu i parafiny, pompowanymi do odwiertu, by nie zamarzł. Użyto ich ok. 60 ton.
W trakcie prac międzynarodowi eksperci próbowali przekonać Rosjan do wstrzymania prac, aż będzie można skorzystać z czystszych technologii. Rosjanie zapewniali, że technikę udoskonalili (a jednak cały czas korzystali z pierwotnego odwiertu, już wcześniej wypełnianego freonem i parafiną). Wiercenia wznowiono w listopadzie 2010 r., gdy Rosjanie dostali zielone światło od Antarctic Treaty System (ATS) - organizacji ustanowionej dla ochrony środowiska Antarktyki.
W styczniu 2011 r. szef rosyjskiej ekspedycji antarktycznej Walerij Łukin ogłosił, że do celu pozostało już tylko 50 m. Tradycyjne wiertło zastąpiono nowym, tzw. termalnym, które pracuje z wykorzystaniem specjalnego, czystego oleju. Gdy czujniki wskażą bliską obecność wody, wiertło zostanie wycofane, co obniży ciśnienie w otworze i spowoduje zassanie wody - tłumaczył. Ta szybko zamarznie i stworzy coś w rodzaju korka.
Wiercenie wstrzymano 5 lutego 2011 na głębokości 3 720 m. i polarnicy opuścili stację. Prace podjęli kolejnego lata, w styczniu 2012. 6 lutego pojawiły się nieoficjalne informacje o dowierceniu się do wody. Oficjalne potwierdzono je w środę.
Na kolejny sezon letni 2012-13 Rosjanie zaplanowali wpuszczenie do jeziora robota, który dostarczy próbek wody i osadów dennych. Czy jest to bezpieczne dla środowiska, agencja ATS oceni na spotkaniu w maju.
Wierceniom nad jeziorem Wostok sprzeciwiała się część naukowców i grupy ochrony środowiska. Przekonywali, że prace te byłyby mniej szkodliwe dla środowiska, gdyby wykorzystano w nich gorącą wodę. Rosjanie tłumaczyli, że technika ta wymaga więcej energii, niż może jej zapewnić polarna stacja. Eksperci z United States National Research Council ostrzegali z kolei, że środowisko Wostoku, długo izolowane od reszty świata, trzeba bezwzględnie chronić przed skażeniem czynnikami z zewnątrz. Przy wszelkich analizach wody z jeziora - by były one wiarygodne, należy na każdym kroku stosować odpowiednie procedury odkażania i skrupulatnie je dokumentować.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.