Chiny są drugim na świecie producentem i konsumentem diamentów. Wartość rynkowa kamieni oszlifowanych w tym kraju w 2011 r. jest bardzo podobna do potencjału konsumpcyjnego i osiągnęła sumę 2 mld dolarów.
Światowi potentaci obrotu diamentami z Belgii i Izraela większość nowych inwestycji lokują na chińskim rynku. W okolicach Szanghaju, Kantonu i Szandongu powstają wielkie szlifiernie kamieni szlachetnych. W 2011 Chiny wzmocniły swoją pozycję numer dwa w dziedzinie produkcji diamentów i stanowią poważną konkurencję dla Indii.
Jak podała Światowa Rada Diamentów (World Diamond Council), wartość tych kamieni oszlifowanych w chińskich warsztatach w 2007 wynosiła 600 mln dolarów, a w 2011 wzrosła do 2 mld dolarów. Liczba osób zatrudnionych w branży w tych samych latach wzrosła odpowiednio z 7000 do 60 000 osób.
Czynnikami sprzyjającymi szybkiemu wzrostowi produkcji diamentów w Chinach jest tania siła robocza i polityka rządu, promująca zagraniczne inwestycje w tej dziedzinie. Dzięki temu koszt oszlifowania jednego karata diamentów wynosi 17 dolarów i jest niewiele wyższy niż w Indiach (13 dolarów). Są to ceny nieporównywalnie niższe niż w Belgii (150 dolarów), czy też w Izraelu (100 dolarów). Sprzyjająca tej branży polityka podatkowa rządu chińskiego sprawia, że Chiny umocniły się na drugiej pozycji w świecie pod względem produkcji. Wartość importowanych nieoszlifowanych diamentów w 2011 szacowano na sumę 1 mld dolarów.
Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym lokalizacje nowych inwestycji w Chinach jest stale rosnący udział tego kraju w światowym rynku obrotu diamentami. Według danych stowarzyszenia belgijskich producentów tych kamieni HRD, w 2010 Chiny wyprzedziły Japonię i stały się drugim na świecie konsumentem brylantów. W 2011 wartość chińskiego rynku szacowana jest na 2 mld dolarów.
Według badań opinii publicznej na 1600 ankietowanych wynika, że 30 proc. mieszkańców wsi ma przynajmniej jeden wyrób jubilerski zawierający brylant, a ponad 40 proc. ma zamiar kupić brylant w przyszłości. Prawie każda kobieta z Chengdu posiada pierścionek z brylantem, a zdecydowana większość mieszkanek Szanghaju i Pekinu deklaruje chęć zakupu tego drogocennego kamienia.
W 25 największych miastach Chin ponad połowa młodych par kupuje pierścionek z brylantem. W Kantonie nie ma zwyczaju noszenia biżuterii na rękach i stąd jego mieszkanki interesują się brylantami, jako lokatą kapitału i szukają klejnotów powyżej jednego karata. Tego typu kamienie są szczególnie poszukiwane i ich ceny rosną w tempie około 20-30 proc. rocznie.
W tradycji chińskiej od wieków noszenie biżuterii było oznaką bogactwa, szlachetności i często kojarzono ją z pomyślnymi wróżbami. Te magiczne przedmioty miały za zadanie chronić ich właścicieli przed przeciwnościami losu i przynosić szczęście oraz zdrowie. Dawniej najbardziej poszukiwanym kamieniem był nefryt oraz perły. Wraz z przyjmowaniem przez Chińczyków obyczajów zachodnich, brylanty bardzo szybko znalazły swoich wielbicieli i stały się ulubionym kamieniem upamiętniającym śluby i walentynki.
Stolicą światowego rynku szlifowania diamentów jest miasto Surat w zachodnio-południowych Indiach. Wartość obrabianych tam kamieni szacuje się na ponad 17 mld dolarów, co stanowi 85 proc. światowej produkcji. Liczba osób zatrudnionych w zakładach zajmujących się obróbką diamentów wynosi około pół miliona osób i osiągnęła górną granicę możliwości stworzenia nowych miejsc pracy. Konkurencja chińska stanowi poważne zagrożenie dla rynku indyjskiego.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.