Ośrodek rehabilitacji gadów i płazów chcą prowadzić pracownicy schroniska dla zwierząt w Lublinie. Zamierzają opiekować się chorymi wężami, jaszczurkami i żabami, znajdywanymi w mieście i okolicach.
"Interwencji związanych ze znajdywanymi zwierzętami jest coraz więcej, wiele z nich wymaga leczenia" - powiedział Bartłomiej Gorzkowski, kierownik Egzotarium w lubelskim schronisku dla zwierząt.
Pracownicy Egzotarium zajmują się zwierzętami egzotycznymi. Chcą utworzyć ośrodek rehabilitacji, aby opiekować się także gadami i płazami żyjącymi w Polsce. "Mieliśmy ostatnio dwa wezwania do zaskrońców w Lublinie. Jeden z nich został znaleziony na placu zabaw dla dzieci. Na szczęście węże były zdrowe, wywieźliśmy je za miasto" - powiedział Gorzkowski
"Obecnie żeby przyjąć zwierzę dziko żyjące w Polsce i je leczyć, to najpierw musielibyśmy uzyskać zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na jego odłowienie. Gdy uzyskamy status ośrodka rehabilitacji, te formalności nie będą potrzebne" - wyjaśnił Gorzkowski.
O utworzeniu ośrodka ma zdecydować na najbliższym posiedzeniu, w czwartek, rada miejska w Lublinie. Zezwolenie na jego prowadzenie wydaje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
Lubelskie Egzotarium działa od czterech lat, obecne jest w nim 130 egzotycznych zwierząt, od dwucentymetrowych skorpionów po pięciometrowe pytony. Są żółwie, jadowite grzechotniki, żmije i inne węże. Niemal zwierzęta wszystkie były chore, gdy trafiły do schroniska.
"Zwierząt egzotycznych jest coraz więcej, można je kupić w sklepach zoologicznych, nie są drogie i czasami trafiają w ręce ludzi nieprzygotowanych w żaden sposób do ich trzymania. Czasem też sprzedawcy nie mają dostatecznej wiedzy o nich" - mówi Gorzkowski.
Metrowy legwan zielony, pochodzący z Ameryki Południowej, ma widoczną bliznę na pysku. "Trafił do nas, gdy miał w tym miejscu ropień wielkości większej niż połowa jego głowy. Ten ropień musiał rosnąc przynajmniej rok. Właściciele nie leczyli go, udali się do lekarza dopiero, gdy przestał się ruszać i jeść, chcieli go uśpić. Udało się nam go uratować. Został zoperowany, przez miesiąc był karmiony sondą wprowadzoną do żołądka, na lekarstwa wydaliśmy kilkaset złotych" - opowiada Gorzkowski.
Inny legwan ma wyraźnie pokrzywy kręgosłup, krzywe łapy, porusza się z trudnością - pokazuje Gorzkowski. "Ta krzywica to efekt tego, że przez siedem lat był karmiony wyłącznie sałatą. Sałata zawiera bardzo dużo szczawianów, które wypłukują wapń z organizmu. Poprzedniej właścicielce to sprzedawca w sklepie zoologicznym zalecił karmienie legwana sałatą i ona była pewna, że robi dobrze. Niestety doprowadziła do tego, że zwierzę stało się kaleką" - powiedział.
Z lubelskim ośrodkiem współpracują weterynarze, którzy wcześniej - jako studenci - pracowali tu jako wolontariusze i mają dużą wiedzę o zwierzętach egzotycznych. Corocznie około 30 zwierząt oddaje się ludziom - jak mówią w ośrodku - do adopcji. Wcześniej nowi właściciele zwierząt są dokładnie informowani, jak mają z nimi postępować - zapewnia Gorzkowski.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.