Od października do marca należy spożywać w Polsce i innych krajach powyżej 40. stopnia szerokości geograficznej suplementy zawierające witaminę D - przekonywali eksperci podczas międzynarodowej konferencji w Warszawie.
Niedobory witaminy D występują u prawie 1 mld ludzi na świecie. W USA dotyczą aż 77 proc. osób dorosłych. W Polsce najbardziej brakuje jej dzieciom, kobietom i osobom starszym. Z badań specjalistów Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie wynika, że aż 75-80 proc. dzieci w wielu szkolnym (od 9. do 15. roku życia) ma za mało witaminy D, szczególnie po okresie zimowym.
Jej stężenie w naszym organizmie wzrasta jedynie w okresie lata. Do powierzchni ziemi w naszej strefie klimatycznej dociera wtedy zdecydowanie więcej promieni słonecznych. Dzięki niemu w skórze człowieka wytwarzana jest witamina D. Od października nasłonecznie jest już mało intensywne, a w ślad za tym spada poziom witaminy D.
Dlatego od października do marca powinniśmy zażywać dodatkowe ilości witaminy D w postaci tranu lub preparatów wielowitaminowych - przekonują eksperci. Zalecają, by dzieci i młodzież (od 2. do 18. roku życia) przyjmowały w tym okresie średnio 400, a dorośli od 800 do 1000 jednostek tej witaminy dziennie. Osoby starsze, powyżej 65. roku życia, powinny przyjmować witaminę D przez cały rok.
W Polsce te zalecenia nie są jednak realizowane, stąd tak powszechne niedobory witaminy D. Z nieopublikowanych jeszcze badań przeprowadzonych w 2011 r. w aglomeracji warszawskiej wynika, że jej niedobór u kobiet w ciąży jest powszechny. Występuje aż u ponad 90 proc. przyszłych matek, niezależnie od okresu ciąży i pory roku. Dzieje się tak, choć prawie 80 proc. kobiet w ciąży zażywa preparaty wielowitaminowe.
Według dr Justyny Czech- Kowalskiej z CZD, powodem jest niedostateczna suplementacja. Spożycie witaminy D w diecie u kobiet w ciąży kształtuje się bowiem na niewielkim poziomie zaledwie 140-165 jednostek dziennie. Konieczne jest dodatkowe jej spożywanie.
Tak też postępuje 63-80 proc. kobiet w ciąży i 48 proc. matek karmiących. Ale dostępne na rynku zażywane przez nie preparaty wielowitaminowe (przeznaczone dla kobiet w ciąży i matek karmiących) są niewystarczające. Zapewniają dzienną dawkę witaminy D na poziomie 200-500 jednostek dziennie. W efekcie średnio jej spożycie z suplementów wynosi jedynie 320 jednostek, a powinno wynosić 800-1000 jednostek (jeśli nie ma dostatecznej syntezy tej witaminy w skórze i podaży w diecie).
Prof. Roman S. Lorenc uważa, że obowiązujące w naszym kraju zalecenia suplementacji witaminy D przynajmniej u osób dorosłych są zbyt niskie. Mówią one o tym, że od października do kwietnia wystarczy zażywać codziennie od 800 do 1000 jednostek (w zależności od masy ciała), gdy w okresie lata codziennie wystawiamy na promienie słoneczne 18 proc. powierzchnia naszego ciała (odsłonięte przedramiona i częściowo nogi) przez minimum 15 minut.
Taka ekspozycja na słońce zapewnia jednak niską syntezę skórną witaminy D. Według specjalisty wymaga ona suplementacji przez cały rok i to na poziomie od 1000 do nawet 2500 jednostek dziennie. Dotyczy to szczególnie osób po 70. roku życia, u których synteza skórna jest czterokrotnie mniejsza niż u ludzi młodych. Zmniejsza ją również stosowanie kremów ochronnych.
W Polsce trudno jest uzyskać wysoką syntezę skórną witaminy D, jaką latem daje jedynie ekspozycja na promieniowanie słoneczne 35 proc. powierzchnia przez co najmniej 90 minut. A jeśli nawet uda się ją osiągnąć, jesienią i zimą należy zażywać 1300 jednostek witaminy D dziennie - uważa prof. Lorenc.
Najbogatszym źródłem witaminy D jest tran, który nie ma już przykrego dla wielu osób zapachu. Ten, który dostępny jest w aptekach, w jednej łyżeczce stołowej zawiera około 1000 jednostek. W diecie zawartość tej witaminy jest niewielka. W 100 g sera jest zaledwie 20 jednostek, a w 100 g ryb z puszki - 200 jednostek.
Najbogatszym źródłem witaminy D są suplementy. Eksperci zapewniają, że nie trzeba obawiać się ich przedawkowania. Według najnowszych standardów dawka bezpieczne to 4 tys. jednostek witaminy D dziennie.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.