Brytyjscy naukowcy zrezygnowali z planów dowiercenia się do zamarzniętego jeziora Ellsworth położonego pod lodami Antarktydy na głębokości ok. 3 km. Celem było zbadanie zmian klimatycznych i ustalenie, czy w jeziorze przetrwały prymitywne formy życia.
Realizacja tego projektu naukowego, jednego z najambitniejszych w ostatnich latach, od początku napotykała trudności. Nie wiadomo, kiedy ani czy w ogóle zostanie wznowiony projekt, którego koszty szacuje się na ok. 13 mln dol. - podaje w czwartek BBC.
Jezioro Ellsworth jest zamarznięte od ok. 500 tys. lat. Naukowcy zamierzali wywiercić dziurę w lodzie, używając do tego m.in. wody bliskiej wrzenia. Jednak piec służący do podgrzewania wody okazał się niesprawny w antarktycznym mrozie, co wymusiło konieczność sprowadzenia z Anglii części zamiennych.
O zarzuceniu planów ostatecznie przesądziła niemożność połączenia dwóch równoległych odwiertów na głębokości 300 metrów pod powierzchnią lodu. Wiertłem, które przez cały czas musiało być sterylne, wykonano pierwszy z odwiertów, tworząc w nim za pomocą wpompowanej gorącej wody wklęśnięcie. Nie zdołano jednak połączyć drugiego, głównego odwiertu z wklęśnięciem pierwszego.
Dwa odwierty były potrzebne, aby spowodować krążenie wody w trakcie wiercenia i zrównoważyć ciśnienie po dowierceniu się do zamarzniętego jeziora.
Projekt realizowała w części Antarktydy, do której W. Brytania zgłasza roszczenia, brytyjska grupa badawcza BAS (British Antarctic Survey). W skład ekspedycji wchodziło 12 osób. Po powrocie do kraju jej uczestnicy sporządzą raport, który przesądzi o tym, czy za rok próba będzie wznowiona.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.