To pierwszy taki ośrodek w zachodniej Polsce. Ma pomagać nie tylko studentom, ale też małym i średnim przedsiębiorcom.
Niedawno prezydent Bronisław Komorowski otworzył, a bp Stefan Regmunt poświęcił Lubuski Ośrodek Innowacji i Wdrożeń Agrotechnicznych w Kalsku. Kompleks należący do Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Sulechowie wybudowano za ponad 40 mln złotych (34 mln z LRPO). Opracowanie technologii nowych gatunków sera, wytwarzania produktów liofilizowanych, opracowanie technologii i stworzenie marki wina lubuskiego – te i inne ambitne cele stawia przed sobą nowa placówka, która ma edukować nie tylko studentów.
Nauka i przemysł
Ośrodek ma również prowadzić działania na rzecz przemysłu. – Mamy świetnie wyposażone laboratorium, to oczywiście nas nie wyróżnia na tle kraju, ale już część technologiczna jak najbardziej. Zrobiliśmy wszystko w skali półprzemysłowej, aby potem wszystko można było łatwiej przenieść do produkcji – wyjaśnia Andrzej Bartkiewicz, dyrektor LOIiWA.
Utworzona baza badawcza pozwoli m.in. na prowadzenie prac badawczo-rozwojowych w zakresie analiz przetwórstwa mleka, mięsa, warzyw i owoców; projektowanie nowych produktów; poszukiwanie produktów żywnościowych dla konsumentów mających problemy z przyswajaniem określonych składników pokarmowych czy wspieranie rozwoju wyrobów regionalnych takich jak wino. Ośrodek na pomóc lubuskim firmom przez stworzenie im dostępu do najnowszych osiągnięć nauki. Pierwsze rozmowy już trwają.
– W Polsce, ale i na całym świecie dostęp do najnowszych technologii oraz bazy naukowej z zakresu zaawansowanej analityki zarezerwowany jest najczęściej dla największych koncernów. A przecież najistotniejszą rolę w rozwoju gospodarki ma sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Ich jednak nie stać na budowę własnych centrów badawczo-rozwojowych czy finansowanie badań, aby pracować nad nowym produktem. Ten ośrodek ma być takim wsparciem dla branży rolno-spożywczej – zapowiada dyrektor.
Jednym z działów jest mleczarnia. – Możemy tu produkować sery żółte, twarożkowe, typu mozzarella, a nawet pleśniowe. Dlaczego mleczarnia? To alternatywa dla tych, którzy chcieliby przetwarzać mleko. Zdecydowana większość z nich prowadzi małe i średnie hodowle, muszą więc poszukiwać dodatkowych źródeł dochodów – zauważa Andrzej Bartkiewicz.
Wystandaryzować produkt
W pracowniach ośrodka oprócz specjalistycznych sprzętów uwagę przykuwa także duża ilość przewodów. – Służą głównie opomiarowaniu, czyli rejestracji parametrów w czasie produkcji. Zależało nam na tym, aby móc powtórzyć dobrą próbę – tłumaczy dyrektor.
– Możemy też zmienić parametr, kiedy nam coś nie pasuje. Poza częścią technologiczną mamy tu także świetnie wyposażone laboratorium, w którym na dobrą sprawę możemy wykonać każdą analizę. To wszystko sprawia, że możemy wystandaryzować konkretny produkt i zrobić to o wiele mniejszym nakładem finansowym. Przykładowo duża mleczarnia, jeśli chce zrobić próbę u siebie na miejscu, musi poświęcić kilka tysięcy litrów mleka. Natomiast tutaj może tę samą próbę zrobić na 100–500 litrach mleka bez przerywania produkcji – kontynuuje.
W ośrodku znajdziemy także linię technologiczną przeznaczoną do prac analitycznych, badawczo-rozwojowych i wdrożeniowych z zakresu winiarstwa. – Nasz klimat nie ułatwia życia lubuskim winiarzom i powinniśmy szukać specyfiki swojego wina, aby móc się przebić. Dlatego chcemy wspomóc winiarzy i prowadzić prace nad standaryzacją składu i technologii produkcji wina – zauważa Andrzej Bartkiewicz.
W ośrodku wkrótce rozpoczną się prace nad technologią produkcji cydru. – Polska jest w czołówce produkcji jabłek na świecie. U nas jest dużo dobrego i taniego surowca. Mamy więc dobrą pozycję startową do produkcji cydru – zauważa pracownik ośrodka Jarosław Kliks.
Pozostaje jeszcze pytanie, jak to wszystko przełoży się na życie zwykłego Kowalskiego. – Mam nadzieję, że coraz bardziej świadomy konsument będzie miał bogatszą ofertę na rynku i znajdzie produkt, który będzie spełniał jego oczekiwania. Mamy w kraju ponad 38 mln konsumentów, a upodobania są najróżniejsze – zauważa.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.