ADHD jest ogromnym obciążeniem dla dziecka

ADHD nie jest wymyślonym zaburzeniem rozwoju. Dzieci, które na nie cierpią, są 10 razy bardziej aktywne niż rówieśnicy i mają 10 razy więcej problemów ze skupieniem uwagi, a to oznacza, że mają też znacznie trudniej w życiu - podkreślają eksperci.

"Pamiętajmy jednak, że ADHD nie zwalnia z życia. Nie jest tak, że od dziecka z ADHD nic nie wymagamy. Wręcz przeciwnie - ta diagnoza jest zobowiązaniem do większej pracy. Dzieciom z tym zaburzeniem musimy stawiać dostosowane do nich wymagania, pamiętając, że pewnych rzeczy nie będą w stanie zrobić, podobnie jak od dziecka na wózku nie wymagamy sprawnego przemieszczania się" - powiedziała Ilona Lelito z Polskiego Towarzystwa ADHD na niedawnej konferencji prasowej, zorganizowanej w Warszawie z okazji Tygodnia Świadomości ADHD.

Prof. Filip Rybakowski, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży przypomniał, że ADHD (czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) jest zaburzeniem rozwojowym, które występuje u ok. 5 proc. dzieci w wieku od 7 do 13 lat, przeważnie chłopców. Szacuje się, że w Polsce jest takich dzieci ok. 100 tys. Zaburzenie przeważnie jest rozpoznawane wówczas, gdy dziecko zaczyna chodzić do szkoły.

Do podstawowych objawów ADHD zalicza się: impulsywność, nadmierną ruchliwość i pobudliwość dziecka oraz zaburzenia koncentracji uwagi. "Nie ma wśród nich agresji, z którą często ADHD jest - błędnie - utożsamiane. Agresja może być jedynie powikłaniem tego zaburzenia, jeśli nie zostanie ono odpowiednio wcześnie rozpoznane" - podkreśliła Lelito.

Prof. Tomasz Wolańczyk z Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaznaczył, że ADHD w większości przypadków jest zaburzeniem uwarunkowanym genetycznie. "Wprawdzie nie ma genu ADHD, ale jest szereg zmian genetycznych, które przyczyniają się do tego, że u dziecka pojawiają się zaburzenia koncentracji uwagi i nadpobudliwość. Z dziedziczeniem nieuwagi jest trochę tak jak z dziedziczeniem wzrostu - wysocy rodzice mają większe szanse, by mieć wysokie dziecko" - tłumaczył.

U części dzieci ADHD ma związek z uszkodzeniem struktur mózgu odpowiadających za kontrolę uwagi i impulsywności. Może do tego dojść np. w wyniku niedotlenienia w okresie okołoporodowym czy w wyniku przebytych w dzieciństwie chorób mózgu. W rozmowie z PAP prof. Wolańczyk podkreślił, że ogólnie u dzieci z ADHD struktury mózgu odpowiedzialne za koncentrację uwagi mają mniejszą objętość.

Eksperci obecni na konferencji zaznaczyli, że mitem są wysuwane co jakiś czas sugestie, iż ADHD nie istnieje, że zostało wymyślone na potrzeby koncernów farmaceutycznych. W 2009 r. prof. Leon Eisenberg, amerykański psychiatra dziecięcy powiedział tak w wywiadzie dla niemieckiego "Der Spiegel". Eisenberga przedstawia się często w mediach jako człowieka, który wymyślił ADHD. "Ja zajmuję się ADHD od 1995 r. i wcześniej nie słyszałem tego nazwiska" - podkreślił prof. Wolańczyk. Zaznaczył, że amerykański psychiatra pracował przy tworzeniu III edycji klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM III), ale nie był osobą, która szczególnie zajmowała się badaniami nad ADHD. Objawy tego zaburzenia zostały opisane po raz pierwszy w 1846 r. przez niemieckiego lekarza Heinricha Hoffmanna.

Prof. Rybakowski wyjaśnił, że nadpobudliwość, impulsywność i zaburzenia koncentracji uwagi mają różne natężenie wśród dzieci. "Jednak część dzieci jest tak ruchliwa i nadpobudliwa, że wykracza poza granicę przyjętą za normę. Równie dobrze można by powiedzieć, że nie ma czegoś takiego jak nadciśnienie, bo ustalenie norm ciśnienia jest pewną rzeczą umowną. Jednocześnie wiadomo, że osoby ze zbyt wysokim ciśnieniem za 20-30 lat umierają znacznie częściej na zawały serca i udary mózgu" - mówił ekspert.

Podobnie jest w przypadku dzieci z ADHD, które nie otrzymają odpowiedniej opieki i wsparcia. "Dzieci te po prostu nie radzą sobie z wymaganiami stawianymi im przez rzeczywistość - szkołę, rówieśników, dom" - powiedział prof. Wolańczyk. W rezultacie pojawiają się u nich powikłania w postaci zaburzeń zachowania i lęków. Statystyki wskazują, że 50-60 proc. z nich jest zawieszanych w prawach ucznia, a od 10 do 30 proc. nie kontynuuje nauki w szkole średniej, ich szanse na zdobycie dobrego wykształcenia są więc znacznie mniejsze niż w przypadku rówieśników. Dzieci te częściej giną też w wypadkach komunikacyjnych i doznają urazów głowy, w wieku nastoletnim częściej stosują używki, wpadają w uzależnienia i konflikty z prawem.

Prof. Rybakowski podkreślił, że w wieku dorosłym część objawów ADHD zmniejsza swoje nasilenie, ale problemy z koncentracją uwagi się utrzymują.

Według ekspertów jedynie 10 proc. dzieci z ADHD wymaga leczenia farmakologicznego. W Polsce odsetek ten jest wciąż niższy i od ok. 10 lat utrzymuje się na poziomie 5-6 proc.

Psychoterapeutka dziecięca Beata Chrzanowska-Pietraszuk podkreśliła z kolei, że mitem jest to, iż ADHD jest efektem wychowania bezstresowego i zaniedbywania dzieci. "Rodzice, z którymi ja mam kontakt, nie zaniedbują swoich dzieci, a wręcz wkładają więcej wysiłku w to, by wiodło im się lepiej w szkole i w życiu" - zaznaczyła.

"Musimy sobie zdać sprawę, że wychowanie dziecka z ADHD jest znacznie trudniejsze i wymaga niewiarygodnej cierpliwości, czasu i dobrej organizacji" - podsumował prof. Wolańczyk.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg