Najprostsza odpowiedź często bywa najtrudniejsza w realizacji.
Czego powinniśmy uczyć młodych ludzi? Tego, co będzie przydatne wtedy, gdy nauka zostanie zakończona. Najprostsza odpowiedź często bywa najtrudniejsza w realizacji. Bo tak jak można przewidzieć, co będzie za dwa lata (skoro tyle średnio trwa nauka w przedszkolu), jak przewidzieć to, co będzie przydatne za 8 lat? Nie da się przewidzieć tego, jak będzie wyglądał świat, jakie umiejętności będą decydowały o sukcesie czy porażce (zarówno w skali pojedynczego człowieka, jak i w skali kraju, który takich pojedynczych obywateli ma setki tysięcy czy miliony). To paradoks. Dzisiaj musimy decydować o tym, co będzie ważne za kilka, kilkanaście lat, wiedząc, że przyszłości nie da się przewidzieć. Z drugiej strony nie próbować – to zbrodnia na młodym pokoleniu. Mam wrażenie, że ta zbrodnia dokonuje się i u nas. W debacie, w kłótni, która rozpala do czerwoności (czy zostawić gimnazja czy przywrócić 8-klasową podstawówkę), zgubiła się kwestia najważniejsza. Jakie są nowe programy? Jakie są nowe minima programowe? Jakie są wyzwania współczesności i przyszłości? Co młody człowiek powinien umieć za 8, 10 czy 15 lat? Czy ktoś u nas zadaje takie pytania?
Kilka tygodni temu pisałem, że – jak wynika z badań – w ciągu kilkunastu lat roboty zastąpią kilkadziesiąt procent pracujących w niektórych zawodach ludzi. Inne badania wskazują, że ponad połowa dzieci, które w tym roku idą do szkoły, będzie pracowała w zawodach, które jeszcze nie istnieją. A ile procent uczniów kształcimy w zawodach, których za kilkanaście lat już nie będzie?
Kilka lat temu w niektórych fińskich szkołach uruchomiono pilotażowy program, w którego ramach dzieci w pierwszych klasach szkoły przestano uczyć pisania ręcznie i zaczęto uczyć tylko pisania na klawiaturze komputerowej. Szkoły fińskie to poligon nowoczesnej edukacji. A co przypominają nasze szkoły? Okopy, w których zmurszałe deski właśnie malujemy nową farbą w nadziei, że ci, którzy tam siedzą albo ci, którzy dopiero do tych okopów wejdą, nie zorientują się w oszustwie.
Kilka lat temu zostałem poproszony przez ówczesne kierownictwo Ministerstwa Edukacji o zaopiniowanie nowych e-podręczników. Nie tylko moja ocena była miażdżąca. Programy nie były zsynchronizowane, a w podręcznikach aż roiło się od wszelkiego rodzaju błędów. Gdy na jednym ze spotkań w ministerstwie powiedziałem, że tego nie można absolutnie dać dziecku do rąk, że to jest kompromitacja i granda, usłyszałem: „my wiemy, że te podręczniki to trup, nie wynajęliśmy pana do tego, by nam pan to powiedział, tylko do tego, by pan tego trupa uszminkował”.
No to szminkujmy, malujmy próchno i kłóćmy się, czy lepiej mieć gimnazja, czy dłuższe podstawówki. Tak jak gdyby od tego zależała przyszłość kolejnych pokoleń. Nie, nie zależy. Zależy od odważnych programów i od wizji. Ani jednego, ani drugiego u nas nie widzę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.