W lasach Podkarpacia w ostatnim roku spadła liczebność tzw. inwazyjnych gatunków zwierząt. Mniej jest m.in. jenotów i norek amerykańskich.
"Mamy dwa tys. jenotów, blisko 120 norek amerykańskich i dwa szopy pracze. Jest to spory regres w stosunku do lat ubiegłych" - powiedział we wtorek PAP rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie Edward Marszałek.
Przypomniał, że "na podstawie corocznych inwentaryzacji bytującej w podkarpackich lasach zwierzyny w ciągu ostatnich kilkunastu lat obserwowano stały wzrost tych gatunków". "Często wypierają one gatunki rodzime, np. norki amerykańskie zajmują miejsce norek europejskich, a jenoty wchodzą w tereny łowieckie naszych lisów" - zaznaczył Marszałek.
Wywodzące się z Azji jenoty w europejskiej części Rosji pojawiły się w połowie ub. stulecia. Na Podkarpaciu po raz pierwszy zaobserwowano je w latach 80. XX wieku. "Jeszcze w 2004 r. ta populacja nie przekraczała 500 osobników, ale już w 2012 r. sięgała dwóch tysięcy. Obecnie występują właściwie wszędzie, ale ich populacja się ustabilizowała" - zauważył rzecznik krośnieńskiej RDLP.
Jenoty zajmują środowisko zajmowane przez lisy. Są drapieżnikami, które podobnie jak one polują na drobne ptactwo, często wraz z lęgami oraz myszy, gryzonie, zające. "Dziesiątkują m.in. kuropatwy, bażanty" - dodał Marszałek.
Natomiast norki amerykańskie zazwyczaj można spotkać w pobliżu śródleśnych zbiorników i potoków. Są potomkami norek żyjących wcześniej w fermach hodowlanych. Norki poza rybami i ptactwem wodnym zjadają także żaby, raki, piżmaki, zające. Jeszce rok temu ich liczebność w lasach Podkarpacia szacowano na 200 osobników; teraz jest ich niespełna 120.
Norki amerykańskie są większe od europejskich. Z łatwością zajmują ich stanowiska.
Z kolei szopy pracze, które na Podkarpacie przywędrowały z Europy Zachodniej, jeszcze kilka lat temu były rzadkością; w lasach krośnieńskiej RDLP było ich kilka.
W trakcie inwentaryzacji w 2017 roku doliczono się ich ponad 40. "Spotkanie szopa pracza w Puszczy Sandomierskiej czy na pogórzach karpackich nie było już żadną sensacją. Pojawiały się nawet w Bieszczadach. Jednak w trakcie ostatniej zimy obserwowano jedynie dwa osobniki na terenie Nadleśnictwa Leżajsk " - podkreślił Marszałek.
W ocenie rzecznika, gatunki inwazyjne są "niebezpieczne dla stabilności i różnorodności gatunków rodzimych".
"Jenoty czy norki amerykańskie są drapieżnikami skuteczniejszymi i sprawniejszymi niż np. lisy lub norki europejskie. Doprowadziły m.in. do zachwiania populacji zająca, jarząbka czy kuropatwy" - powiedział.
Leśnicy i myśliwi rozwój gatunków inwazyjnych próbują ograniczyć przez ich zwiększony odstrzał. "Bierzemy te kwestie pod uwagę przy konstruowaniu corocznych planów łowieckich" - mówił Marszałek.
RDLP w Krośnie nadzoruje 26 nadleśnictw gospodarujących na powierzchni 418 tys. ha. Lesistość tego regionu wynosi 38 proc. Od II wojny św. wzrosła ona o ponad 50 proc., co sprawia, że woj. podkarpackie jest na drugim miejscu pod tym względem w kraju.
Lasy podkarpackie to jedna z najważniejszych krajowych ostoi dzikiej zwierzyny. Nigdzie poza Podkarpaciem nie występuje tak pełna gama wielkich drapieżników z niedźwiedziem, wilkiem i rysiem, a także największych roślinożerców, łącznie z żubrem, łosiem i jeleniem.(PAP)
Alfred Kyc
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.