Świat za 50 lat

Prestiżowe czasopismo naukowe „New Scientist” zapytało 50 naukowców różnych dziedzin o to, jak, ich zdaniem, będzie wyglądał świat za 50 lat .:::::.

Od lat 60. XX w. prowadzone są badania w tzw. tokamakach – czyli reaktorach termojądrowych. Nie zagłębiając się w szczegóły, temperatura i ciśnienie panujące we wnętrzu tych urządzeń są tak potężne, że jądra atomowe same się ze sobą łączą. Dotychczasowe konstrukcje tokamaków nie nadają się jednak do produkcji prądu elektrycznego. W ciągu kilku następnych lat ma się to jednak zmienić. Na wiosnę 2007 roku na południu Francji, niedaleko Nicei, rozpocznie się budowa pierwszego reaktora termojądrowego, którego konstrukcja zbliżona będzie do komercyjnej elektrowni. ITER – bo tak nazywa się ten reaktor – ma sprawdzić, czy z fuzji da się na ziemi wyprodukować prąd. Wszystko wskazuje na to, że tak, a wtedy spełni się to, o czym mówił dla „New Scientist” Bill Joy, bo energia z fuzji nie zanieczyszcza środowiska, a składniki potrzebne do rozpętania fuzji są wszędzie. Są nimi izotopy wodoru, których jest dużo np. w wodzie morskiej.

Ludzkie organy w świni?

Za 50 lat zapotrzebowanie na lekarzy będzie znacznie mniejsze niż dzisiaj. A wszystko to dzięki lekom nowej generacji, które będą zmuszały organizm człowieka do samoleczenia – twierdzi profesor Ellen Heber-Katz z Wistar Institute w Filadelfii, USA. Uważa ona, że organizm człowieka jest w stanie naprawić uszkodzone serce czy kości kręgosłupa. Ale to, zdaniem amerykańskiej profesor, nie wszystko. – Utracone chociażby w wypadku samochodowym kończyny będą odrastać – uważa profesor Heber-Katz. – Już za kilka lat nauczymy się stymulować organizm, by tworzył palce – dodaje. – Za kilkadziesiąt lat będziemy w stanie wymienić wszystkie organy człowieka na nowe. I to tylko za pomocą organizmu pacjenta.

Innego zdania jest prof. genetyki Bruce Lahn z Uniwersytetu w Chicago w USA.

Uważa on, że przyszłość medycyny to transplantologia. Wyspecjalizowane firmy będą hodowały na zamówienie praktycznie wszystkie – z wyjątkiem samego mózgu – organy wewnętrzne człowieka, zgodne z jego profilem immunologicznym. Tym samym ryzyko odrzutów po przeszczepie będzie minimalna. Organy mają być hodowane w laboratoriach (np. skóra czy krew), albo w... zwierzętach (np. serce czy nerki). – Gdy pacjent będzie potrzebował nerki, lekarz prowadzący skontaktuje się z farmą, w której będzie kilka świń z gotowymi do przeszczepu nerkami – przewiduje prof. Lahn.

Profesor nie jest pewien, które organy będą hodowane w trzewiach jakich zwierząt – to będziemy musieli jeszcze sprawdzić – mówi. Przyszłość medycyny w oczach profesora Lahna jest być może zaskakująca, ale nie jest pozbawiona realnych podstaw. Świnie bardzo często wymienia się jako dawców organów dla ludzi. Hoduje się osobniki transgeniczne, czyli takie, których kod genetyczny jest bliższy kodowi człowieka. Tzw. przeszczepy ksenogeniczne (czyli międzygatunkowe) przeprowadzano już w przeszłości. W połowie XX w. przeszczepiano np. ciężko poparzonym pacjentom świńską skórę.



Gość Niedzielny 52/2006

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg