Rakiety made in Poland

Na dźwięk słowa „rakiety” przychodzą nam na myśl amerykańskie pociski międzykontynentalne, tarcza antyrakietowa albo sowieckie „Katiusze” z filmów o II wojnie światowej. Mało kto pamięta, że pionierami w bojowym zastosowaniu rakiet w XIX wieku byli... Polacy. .:::::.

Pierwsza wojna rakietowa

Chrzest bojowy polscy rakietnicy przeszli w czasie powstania listopadowego, gdy Polacy wystąpili przeciw carowi. Długo byli jednak trzymani w rezerwie. Wodzowie nie powierzali im odpowiedzialnych zadań. – Gdyby dzisiaj wprowadzono do armii pistolet laserowy, to też nie wręczono by go każdemu żołnierzowi. Jak każdą nowość w wojsku się obserwuje, tak w 1830 i 1831 roku obserwowano też rakiety – tłumaczy Maciej Mechliński. Kiedy wreszcie polscy rakietnicy zadebiutowali w walce, skompromitowali się. Kilka dni przed bitwą o Olszynkę Grochowską dostali rozkaz podpalenia grupy budynków, żeby wypłoszyć z nich Rosjan. Zaczęli strzelać, ale ani jedna raca nie trafiła w cel.

Nic więc dziwnego, że pod Olszynką wodzowie niezbyt im ufali. Przez cały pierwszy dzień bitwy i większość drugiego rakietnicy stali bezczynnie. Zostali rzuceni na pierwszą linię w krytycznej sytuacji, gdy dowódcy po prostu zabrakło już odwodów tradycyjnej artylerii. Choć Olszynkę Grochowską ostatecznie zajęli Rosjanie, to ponieśli tam ciężkie straty. I to Polacy zdobyli przewagę na kilka następnych miesięcy wojny. – Powstanie listopadowe było pierwszą na świecie wojną rakietową – ocenia Mechliński. – Po niespodziance w Olszynce Rosjanie stworzyli i wysłali na front własną eksperymentalną jednostkę rakietową. W czasie szturmu Warszawy już obie strony ostrzeliwały się rakietami – mówi.

Wyorana rakieta

Dzięki zapaleńcom, którzy przedstawiają inscenizacje bitwy o Olszynkę, można dzisiaj zobaczyć jeden z typów wyrzutni, używanych przez polskich rakietników. To bardzo lekki, tak zwany „ręczny koziołek”. Czterech przyjaciół ze Stowarzyszenia Artylerii Dawnej „Arsenał” zrobiło ją według XIX-wiecznych planów. Podczas inscenizacji, ubrani w zielone mundury I Korpusu Rakietników Polskich, odpalają z tej wyrzutni fajerwerki w niebo.

W czasie próbnego strzelania przyjaciele potwierdzili obserwacje kapitana Jaszowskiego z XIX wieku, że rakiety skręcają w locie... pod wiatr. Odwrotnie niż zwykłe pociski z armat albo karabinów, które są znoszone z wiatrem. Dlaczego? Bo wiatr wywiera najbardziej skuteczny nacisk na umieszczoną z tyłu rakiety długą drewnianą tyczkę, stabilizującą lot.

– Planujemy też zrekonstruowanie cięższej wyrzutni. Chcemy to robić we współpracy z Wojskiem Polskim i przeprowadzić próby na poligonie – zapowiada Mechliński. Mówi o wyrzutni, która według XIX-wiecznych opisów miała koła jak laweta armatnia. Zamiast ciężkiej armatniej lufy, była zaopatrzona w prowadnice z rynienkami. Z takiej wyrzutni polscy rakietnicy wystrzeliwali w stronę Rosjan aż trzy rakiety jednocześnie.

W drugiej połowie XIX wieku rakiety zniknęły jednak z wielu armii. Zastąpiły je nowe działa z gwintowanymi lufami, o większym zasięgu i celności. Wielki powrót rakiet nastąpił dopiero niespełna 70 lat temu. O dawnych rakietach z XIX wieku przypominają dziś tylko pojedyncze zachowane egzemplarze w europejskich muzeach.

Niedawno w skupie złomu na południe od Siedlec pewien historyk zauważył tajemniczy kawałek metalu. Pokazał go specjalistom. – Zrobiłem pomiary i porównałem z wymiarami rakiet używanych w armii Królestwa Polskiego. Wyszło idealnie. To element napędu rakiety, wystrzelony przez Polaków w czasie walk z Rosjanami w 1831 roku. Prawdopodobnie ktoś go przypadkowo wyorał z ziemi i oddał na złom – mówi z zapałem Maciej Mechliński. – Dziś jest w zbiorach prywatnego kolekcjonera. Więcej zdradzę w naukowym artykule, który właśnie przygotowuję – obiecuje.



Gość Niedzielny 40/2008
«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg