Poza granicą śmierci

To nie kanibalizm, ale akt miłości. Kolejny raz zachęcamy Czytelników do wypełniania deklaracji zgody na wykorzystanie swoich narządów do przeszczepu po śmierci. Apelują o to w specjalnym liście polscy biskupi. .:::::.

Biskupi na „tak”

W tym roku polski episkopat dołącza się do apelu transplantologów i ludzi oczekujących na przeszczepy. „Decyzja oddania własnego narządu, np. nerki, czy zgoda na pobranie organów z ciała zmarłej bliskiej osoby nie jest łatwa. Jednak od tej decyzji często zależy uratowanie czyjegoś życia” – napisali biskupi. Kościół katolicki wiele razy przypominał o tym, że przeszczepy są zgodne z przesłaniem Ewangelii. Mówił o tym także Jan Paweł II, który zgodę na przekazanie swoich narządów po śmierci określał jako „miłość przesuniętą poza granicę śmierci”. A w encyklice „Evangelium vitae” pisał: „Na szczególne uznanie zasługuje oddawanie organów, zgodnie z wymogami etyki, w celu ratowania zdrowia, a nawet życia chorym, pozbawionym niekiedy wszelkiej nadziei”. – Transplantologia bardzo dużo zawdzięcza działalności Kościoła katolickiego i innych Kościołów chrześcijańskich – mówi prof. Zembala, który nie kryje radości z listu biskupów.

Na całym świecie miliony osób żyją dzięki narządom innych ludzi. Twierdzą często, że przeżyli swoje drugie narodzenie. Na Jasną Górę przybyła pielgrzymka rowerowa osób po transplantacji serca. Prowadzący ją powiedział pielgrzymom: dziękuję wam, że przywieźliście tutaj serca waszych dawców. W takich sytuacjach widać najbardziej, że tu już nie chodzi o jakieś względy ekonomiczne, o prawo, ale o zwykłe, ogólnoludzkie odczucia.

Prawo miłości

Po co właściwie składać deklaracje o zgodzie na wykorzystanie naszych organów po śmierci? Przecież w polskim prawie istnieje tzw. reguła zgody domniemanej. Jeśli ktoś nie wyraził sprzeciwu, to znaczy, że można pobrać jego narządy. Prawo to nie jest, delikatnie mówiąc, zgodne z duchem chrześcijańskim. Przecież to, że się nie sprzeciwiłem, nie oznacza automatycznie, że wyraziłem zgodę. Dlatego też w praktyce jest tak, że lekarze pytają o zgodę rodzinę zmarłego, jeśli ten nie pozostawił pisemnej zgody na wykorzystanie jego organów. Dzieje się tak, mimo że teoretycznie, według prawa, rodzina nie może przeszkodzić takiej operacji. Sąd jednak może wziąć pod uwagę jej opinię, jeśli zezna, że przed samą śmiercią zmarły odmówił wykorzystania jego narządów do przeszczepu. Stąd też tak ważna jest ta deklaracja, żeby uniknąć problemów.

Jest jednak ważniejszy powód. Deklaracja ma znaczenie moralne. – Jest przecież różnica, czy coś daję dobrowolnie, czy coś mi zabierają – mówi ks. Tabath. Chodzi o to, żeby nie traktować ciała człowieka, także po śmierci, instrumentalnie, ale potraktować go jako podmiot decyzji, którą sam podjął. Każdy ma prawo zdecydować sam. – Deklaracja jest czymś w rodzaju testamentu – dodaje ks. Tabath. – Lekarz, widząc taką deklarację, może ten testament wypełnić – mówi. Tadeusz Bujak wierzy głęboko w słuszność i piękno takiego aktu woli. – Jeśli jakieś osoby wierzące mają wątpliwości, czy tak można, to nauczanie Jana Pawła II powinno wszystko wyjaśnić – mówi. – Przecież kiedy umieramy, nie potrzebujemy już tych narządów, a one mogą komuś pomóc – przekonuje.



Gość Niedzielny 38/2007

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg