Ze znalezionego latem na dnie Bałtyku statku wydobyto kilka przedmiotów. W tym szczelnie zamkniętą butelkę i otwarty słój. Dzisiaj wiadomo, że zawierają piwo i masło. Piwo i masło, które mogą mieć 300 lat.
Statek nazwano „Zbożowiec”, bo jego ładownie wypełnione są po brzegi workami z żytem. Najprawdopodobniej był holenderskim statkiem handlowym. Z badań przeprowadzonych przez dendrochronologa z UMK w Toruniu, profesora Tomasza Ważnego, wynika, że żaglowiec pochodzi z przełomu XVII i XVIII wieku.
Drewno prawdę ci powie
Wrak znalazła firma Petrobaltic w trakcie prac prowadzonych w pobliżu Półwyspu Helskiego. O odkryciu poinformowała Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku i Marynarkę Wojenną. W lipcu i sierpniu 2009 roku do położonego na głębokości 80 metrów żaglowca zorganizowano dwie wyprawy. Obie zakończyły się dużym sukcesem. Ze strony Marynarki Wojennej za badania odpowiedzialni byli nurkowie z Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 Flotylli Okrętów oraz z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Marynarki Wojennej. W trakcie lipcowej wyprawy robot wykonał dokumentację filmową znaleziska. Archeolodzy byli zdumieni dobrym stanem technicznym żaglowca. Przetrwało ożaglowanie, a nawet niektóre liny. Zniszczony jest dziób i nieznacznie rufa „Zbożowca”. Badacze podejrzewają, że to efekt trałujących w tych rejonach sieci rybackich. W trakcie dwóch ekspedycji, na powierzchnię wydobyto worki ze zbożem, kawałek drewnianej konstrukcji (to na jej podstawie możliwe były badania dendrochronologiczne wieku żaglowca) oraz szczelnie zamkniętą butelkę i otwarty, kamionkowy słój.
Słone masło, słodkie piwo
Muzealnicy z CMM oddali wydobyte naczynia do analizy w specjalistycznym Laboratorium J.S. Hamilton w Gdyni. W ich trakcie okazało się, że w butelce jest piwo, a w naczyniu kamionkowym masło. – Badania pozwoliły ustalić, że butelka była szczelnie zamknięta – powiedział dr Stanisław Kmieciak z laboratorium Hamilton. – Nie znaleźliśmy w niej nawet odrobiny słonej wody. Choć początkowo podejrzewano, że w butelce znajduje się wino, później okazało się, że ciecz zawiera tylko niecałe 4 proc. alkoholu. Zbyt mało jak na wino. – Do produkcji piwa użyto wysokozmineralizowanej, nieuzdatnionej wody. – wyjaśnił Kmieciak. I dodał, że napój spełnia niemal wszystkie przyjęte w dzisiejszych czasach kryteria, poza jednym. – Na skutek działania użytych do jego wyrobu drożdży piwo wydziela nieprzyjemny zapach – powiedział. No i poziom goryczki – był tak niewielki, że współcześni browarnicy nie uznaliby tego płynu za piwo. Widocznie jednak przed laty takie obowiązywały standardy – dodał dr Kmieciak.
Jak sami badacze przyznali, znacznie trudniej było im ustalić, co znajduje się w naczyniu kamionkowym. Naukowcy wiedzieli, że to jakiś tłuszcz, ale dopiero dokładne analizy wykazały, że jest nim masło, a nie smalec, łój czy olej. – Wskazuje na to obecność charakterystycznych dla masła kwasów tłuszczowych oraz steroli – powiedział Kmieciak. Kamionkowe naczynie było otwarte, a masło przez ponad 200 lat było narażone na kontakt ze słoną wodą. Piwo i masło, ale także inne wydobyte z wraku „Zbożowca” przedmioty mają być wystawione w gdańskim Centralnym Muzeum Morskim. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi, bo – przynajmniej dotyczy to naczynia z masłem – konieczne będzie wybudowanie specjalnej, chłodzonej gabloty. W tym roku na dno Bałtyku, do „Zbożowca”, zejdzie przynajmniej jeszcze jedna wyprawa. Może archeolodzy natrafią na kolejne niezwykłe znalezisko?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.