Jestem zdrowa i już!

Niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia natychmiastowe ustąpienie wszystkich objawów choroby Parkinsona nastąpiło dokładnie dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II. .:::::.

Pisz: Jan Paweł II

– Byłam całkowicie wycieńczona chorobą. Ciągle towarzyszyły mi słowa z Ewangelii według św. Jana: „Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą”. Kiedy nie byłam już w stanie utrzymać się na nogach, poprosiłam przełożoną, by zwolniła mnie z pełnionych obowiązków. Ona nalegała, bym jeszcze się nie poddawała. Dodała: „Jan Paweł II jeszcze nie powiedział ostatniego słowa”.

Uzdrowiona zakonnica opowiada, że przełożona podała jej w pewnej chwili pióro i poprosiła o napisanie: „Jan Paweł II”. Była godz. 17.00. Pisała te słowa z trudem. Pismo jej było zupełnie nieczytelne. – Po modlitwie wieczornej o godzinie 21.00 weszłam do mojego biura. Poszłam do pokoju. Było to między 21.30 a 21.45. Wówczas odczułam pragnienie, by wziąć pióro i pisać. Jak gdyby ktoś mówił mi: „weź pióro i pisz” – wspomina siostra. – Ku wielkiemu zdziwieniu pismo było wyraźnie czytelne. Nie pojęłam dobrze, co się dzieje, położyłam się na łóżku. O 4.30 obudziłam się. Wstałam z łóżka i odkryłam, że nic mnie nie boli, nie czułam żadnego zesztywnienia, a wewnętrznie nie byłam już ta sama. Potem jakieś wewnętrzne wezwanie, jakaś siła skłoniła mnie, bym poszła modlić się przed Najświętszym Sakramentem. Zeszłam do oratorium. Kiedy się modliłam, ogarnął mnie wielki pokój. Jakaś tajemnica, którą trudno opisać.

Rozważałam tajemnice światła Jana Pawła II, a o godzinie 6.00 wyszłam, by razem z siostrami modlić się w kaplicy i uczestniczyć w Eucharystii. Musiałam przejść około 50 metrów i wówczas zauważyłam, że moja lewa ręka rusza się, choć zazwyczaj pozostawała nieruchomo wzdłuż ciała. Dostrzegłam również pewną lekkość w całym ciele, zwinność, której nie doświadczałam od dawna. Był 3 czerwca, uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Po Mszy byłam przekonana, iż zostałam uzdrowiona... drżenie w ręce całkowicie ustąpiło. Znowu zabrałam się za pisanie, a w południe nagle całkowicie odstawiłam wszystkie leki.

Lekarz się dziwi

Neurolog leczący od 4 lat siostrę Marie-Simon Pierre nie mógł ukryć swego zdziwienia. Zdeklarowany agnostyk stwierdził, że znalazł się w obliczu „czegoś”, czego posiadana przez niego wiedza nie jest w stanie wytłumaczyć. Ustąpienie choroby było natychmiastowe i trwałe. Zakonnica nie bierze żadnych leków. Wróciła do pracy, pisze bez trudności, znowu prowadzi samochód, nawet na długich dystansach. – Czuję się tak, jak gdybym narodziła się po raz drugi, jakbym rozpoczęła nowe życie. Teraz nic nie jest tak jak przedtem – opowiada wzruszona i jakby onieśmielona tym, co ją spotkało. – Siostra Marie-Simon Pierre jest świadoma tego, że dar nowego życia jest czymś ogromnie zobowiązującym – mówi ks. Oder. – Cud – jeśli zostanie potwierdzony – jest znakiem i tak go przyjmuję. Nie wiem. dlaczego wydarzył się w mojej diecezji. Nie mam zamiaru czerpać z tego jakichkolwiek korzyści. Patrzę na siebie, tak jak to ujął w jednej ze swych bajek La Fontaine: jak osioł, który niesie świętość – mówi abp Claude Feidt, ordynariusz archidiecezji Aix-en-Provence, skąd pochodzi s. Marie-Simon Pierre. Francuska zakonnica przyjechała do Rzymu na zakończenie diecezjalnej fazy procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. A materiały dokumentujące jej chorobę trafiły do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Dossier w tej sprawie otrzyma też Benedykt XVI. Do niego będzie należało ostatnie słowo w sprawie uznania cudu.



Gość Niedzielny 14/2007

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg