Elektryzujące! – takie jest Muzeum Energetyki przy elektrowni w Łaziskach Górnych koło Katowic.
Jego najcenniejszym eksponatem jest żarówka o mocy 200 watów. Bańka z lekko przydymionego szkła, żarnik, gwint – niby nic nadzwyczajnego, ale… ta nadal sprawna żarówka ma około 100 lat! Jest wykonana według pomysłu Thomasa Edisona. – Uchodzi on za wynalazcę żarówki, ale tak nie jest – mówią muzealnicy z Łazisk. Pierwszy patent na tego typu urządzenie rok przed Edisonem zarejestrował Anglik Joseph Wilson Swan. Nawiasem mówiąc, obydwaj panowie doszli do porozumienia, na mocy którego każdy z nich sprzedawał produkowane swe żarówki we własnym kraju, nie obawiając się konkurencji ze strony drugiego.
Żarówka z Łazisk została wyprodukowana w Anglii. Stamtąd trafiła do Rodezji (obecnie Zimbabwe). Kupił ją tam na aukcji staroci Bogusław Stępiński, pracujący w Afryce częstochowianin. Żarówka służyła mu wiele lat, a po powrocie do kraju zabrał ją ze sobą. Od niego to nabył ją Zbigniew Lorek, prezes Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Energetyki. Pan prezes za nic w świecie nie powie, ile kosztowała go ta żarówka. Ale jest tak cenna, że zapala się ją tylko raz w roku, 6 stycznia o godz. 12.00 – na pamiątkę Trzech Króli, którzy szli do Jezusa za światłem gwiazdy. Po zapaleniu tej żarówki widać, że jest ona jednak trochę inna niż te, które znamy. – W zwykłych żarówkach żarnik jest wykonany z wolframu. W żarówce Edisona jest to zwęglone włókno bambusa japońskiego – informuje przewodnik Zygmunt Skrzypczyk.
Bambusowa żarówka daje niezwykłe światło. Muzealnicy z Łazisk nie podłączają do niej pełnego napięcia, żeby się nie przepaliła. Przy niższym napięciu żarnik świeci się na czerwono, potem jaśnieje. Jego światło ma w końcu odcień lekko pomarańczowy. Takich żarówek zostało już bardzo niewiele. W Polsce prawdopodobnie są tylko trzy takie egzemplarze. Jakie muzea są najlepsze? Takie, w których wszystkiego można dotknąć. – A czy tego można dotknąć? – pyta przewodnik 8-letniego Adasia, wskazując na grube styki wyprowadzone z jednej celi akumulatora.
– Nie! – odpowiada chłopiec.
– Dlaczego? – pyta przewodnik.
– Żeby prąd nie kopnął – odpowiada Adaś.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.