Komputery z duszą

Zaczyna się zwykle tak samo: na giełdzie starych sprzętów albo w internecie dostrzegają model, który w dzieciństwie stanowił szczyt marzeń. Może to być np. Atari 800 XL albo Commodore 64. A potem to już samo leci.

Urok jednego kilobajta
Zbieracze starych komputerów, w przeciwieństwie do filatelistów, mają jeden podstawowy problem: gdzie to wszystko pomieścić. Często posiadają po kilka egzemplarzy tego samego modelu, do tego cały osprzęt: joysticki, magnetofony, stacje dysków. Kręcisz ulokował większość kolekcji u rodziców w Kielcach, Mankiewicz korzysta z magazynów zaprzyjaźnionej firmy. Jednak obaj przyznają, że przechowywanie sprzętu to niemały problem logistyczny. O wiele przyjemniejsze jest wyszukiwanie kolejnych egzemplarzy. Skąd biorą te cacka? Najczęściej kupują na Allegro. – Zdarzają się różne okazje: Commodore 64 czasem uda się zdobyć za jedyne 10 zł. Kiedy zbierze się więcej hobbystów, cena może wzrosnąć nawet kilkunastokrotnie. Ale to i tak nic w porównaniu z czasami, kiedy za komputer trzeba było dać kilka pensji – zaznacza Grzegorz Kręcisz. Dziś, w najlepszym wypadku, stare komputery spoczywają w pawlaczach czy piwnicach. Nierzadko jednak lądują na śmietniku. – Szkoda takiego sprzętu! – mówi z żalem Kręcisz. – Może piętnastolatkowi wyda się on bezwartościowy, ale czterdziestolatek, który przesiadywał do późna, grając w „Boulder Dasha”, dostrzeże w nim duszę. Pierwsze komputery miały 1 kilobajt pamięci RAM, a niektórzy umieli nawet na to napisać grę. Gdyby dzisiejsi twórcy wykazywali się taką zmyślnością, z pewnością nie trzeba byłoby rozpisywać systemów na gigabajty. – Dawne komputery miały jeszcze jeden ważny atut, którego brakuje dzisiejszym maszynom: były przemyślaną całością – podkreśla Adam Mankiewicz. – Takie konstrukcje mogły przetrwać na rynku nawet dziesięć lat.

Biedronka wychodzi z kompa
Kolekcjonerzy przyznają, że uruchamiają komputery tylko od czasu do czasu. – Zazwyczaj po otrzymaniu rozbieram model na czynniki pierwsze i czyszczę – mówi Grzegorz Kręcisz. – W środku można znaleźć różne dziwne rzeczy. Niektórzy radzą nawet, żeby najpierw włożyć komputer na pewien czas do pustej wanny. Podobno wtedy wyłazi z niego całe robactwo. Raz zdarzyło mi się, że z egzemplarza, który dostałem ze Stanów, zaczęły wychodzić biedronki – śmieje się Kręcisz. Kolekcjoner ubolewa, że po czyszczeniu i pierwszym odpaleniu sprzęt, zapakowany w folię, najczęściej wędruje na półkę. – Brakuje czasu na uroki grania – wzdycha. Mankiewicz – odwrotnie – w wolnych chwilach wyjmuje z szafy wybrany model, żeby przypomnieć sobie dawne czasy: – Najpierw jest dreszczyk emocji: czy uda się w ogóle uruchomić sprzęt. A potem, cóż, odżywają wspomnienia. Przypominam sobie, jak z kolegami mieliśmy się uczyć do sprawdzianu z matmy, a całą noc spędziliśmy, grając na kompie. Dziś jego pasje dzielą dzieci, choć, jak przyznaje, wolą konsole do gier. Ale na starych komputerach też chętnie grają. – Nie przeszkadza im wcale toporna grafika czy dźwięk. O wiele ważniejszy jest pomysł, fabuła, logika gry – twierdzi tata. Coś w tym musi być, skoro nawet poeta Artur Nowaczewski w tomie wierszy pod znamiennym tytułem „Commodore 64” pisze z zachwytem o „bursztynowych komnatach labiryntówek” i „monochromatycznej zieleni kanciastych ogrodów”, „któż bowiem/ pojmie, że słaba grafika była bliżej tego co niewidzialne” – pyta autor. Zdaje się, że prawdziwi kolekcjonerzy pojmują.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg