Zagubieni w alzheimerze

Choroba okrutnie atakuje nie tylko mózg, ale i ludzkie więzy. Chory zamyka się w swoim świecie. Niby jest, ale jakby coraz mniej. Alzheimer zadaje ból pacjentowi i jest przyczyną ogromnego cierpienia jego bliskich.

Rozwój choroby
Alzheimer jest najczęstszym, choć tylko jednym z wielu schorzeń prowadzących do zespołu skutków, które nazywane są otępieniem lub demencją. Otępienie jest upośledzeniem pamięci, myślenia, orientacji, rozumienia, liczenia, zdolności uczenia się, języka, zdolności oceny sytuacji. Liczbę chorych na chorobę Alzheimera na świecie szacuje się na 15–21 milionów, w Polsce na ok. 350 tysięcy. Występowanie tej choroby gwałtownie wzrasta z wiekiem. Dr Stanisław Ochudło, neurolog z Katowic, wspomina, że jego najmłodszy pacjent cierpiący na otępienie miał lat 42. Po 65. roku życia na alzheimera i podobne choroby zapada kilka procent populacji. Im jesteśmy starsi, tym większe ryzyko. Po 85. roku życia na zaburzenia otępienne cierpi już połowa seniorów. Dzięki postępom medycyny żyjemy coraz dłużej, w związku z tym liczba osób zapadających na demencję będzie rosła.

Choroba postępuje w różnym tempie u różnych ludzi. Nastroje osoby, którą dotyka, mogą się zmieniać co chwilę. Proste obowiązki stają się niemożliwe do wykonania, co może wywołać niepokój, złość lub przygnębienie. Chory nie panuje nad swoimi reakcjami, np. może być wybuchowy lub niespokojnie chodzić po mieszkaniu. Zachowania te nie wynikają ze złej woli, lecz są skutkiem uszkodzenia mózgu. Pamięta się wydarzenia sprzed lat (nieraz myląc fakty), ale zapomina to, co zdarzyło się kilka minut temu. Można mieć trudności z ubieraniem się, myciem, jedzeniem, korzystaniem z ubikacji czy układaniem prostych zdań. Pojawiają się kłopoty przy poruszaniu się, z rozpoznaniem najbliższych osób. W nocy chory może budzić się co dwie, trzy godziny, wstawać, ubierać się, próbować wyjść z mieszkania itd. Niektórzy doświadczają omamów, słyszą, widzą lub czują coś, czego nie ma. W końcowych stadiach otępienia chory nie wstaje z łóżka, potrzebuje pampersów, traci zdolność porozumiewania się, zamyka się w świecie swojego cierpienia. Wymaga stałej opieki pielęgniarskiej.

Walka z niewidzialnym wrogiem
– Na początku cierpienie dotyka samej chorej osoby, która czuje się coraz bardziej zagubiona w codziennym funkcjonowaniu. Z czasem coraz więcej cierpienia przenosi się na opiekunów – podkreśla dr Stanisław Ochudło. – Najczęściej opiekunem jest żona lub mąż, rzadziej dzieci, częściej córka niż syn. Cierpienie płynie stąd, że między chorym a opiekunem istnieje na ogół silna więź, miłość po prostu. A choroba w pewnym sensie atakuje właśnie to „miejsce”. Dotyka tych relacji, uszkadza je. Chory nie rozpoznaje najbliższej osoby, czułość i opiekę odwzajemnia niechęcią, agresją, złośliwością. Te reakcje nie wynikają z woli pacjenta, ale z jego choroby. To wymaga od opiekuna wielkiej cierpliwości.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg