Ten wyścig przegramy

Z dr. n. med. Pawłem Grzesiowskim, ekspertem w dziedzinie zakażeń, na temat antybiotyków i ich zastosowania rozmawia Tomasz Rożek.

Co trzeba zrobić, by zatrzymać proces uodparniania się bakterii na antybiotyki? Wystarczy rzadziej je stosować?
– Tego procesu nie da się zatrzymać, można go jedynie spowolnić, używając antybiotyków mądrze, co w polskim przypadku oznacza po prostu rzadziej. Antybiotyki powinny być podawane tylko wtedy, gdy jest to uzasadnione merytorycznie. Nie ze strachu, nie na wszelki wypadek i nie po to, by pacjent był zadowolony. Człowiek próbuje dogonić bakterie, ale one znacznie szybciej przystosowują się do środowiska…

…co znaczy, że my ten wyścig przegramy.
– Tak, mamy marne szanse, ale można moment porażki odsunąć w czasie. Na tyle, aby udało się znaleźć inny sposób zabijania bakterii. Albo, kiedy nie da się wroga zabić – trzeba będzie się z nim zaprzyjaźnić. Z pokorą, musimy przyznać, że era antybiotyków powoli się kończy. Zaczyna brakować celów w komórce bakterii, przeciw którym możemy skierować ostrze nowego antybiotyku. Nad każdym nowym antybiotykiem musimy dłużej pracować, trwa to często około 20 lat.

Czy naukowcy mają pomysł na zupełnie nowy sposób walki z bakteriami?
– Owszem. Jest pomysł, by karmić bakterie różnymi nanocząsteczkami, a gdy – jak Smok Wawelski – „najedzą” się, uruchomić odpowiednią reakcję, która spowoduje ich śmierć. Próbujemy także wykorzystać jedne bakterie (dobre), przeciwko drugim (złym). Jeszcze innym kierunkiem jest szukanie substancji, które po wniknięciu do komórki bakteryjnej spowodują, że stanie się ona mniej zjadliwa, co oznacza że nie wywoła w naszym organizmie poważnej choroby.

Czy w Polsce stosuje się za dużo antybiotyków?
– Tak. Polska pod tym względem jest w Europie w pierwszej dziesiątce. U nas, przeciętnie na 1000 osób 25 codziennie bierze antybiotyki. W krajach racjonalnie stosujących te leki, np. w Holandii, Danii czy Szwecji, to tylko 8–10 osób czyli 2–3 razy mniej. Wystarczy porównać w naszym kraju ilość sprzedawanych antybiotyków w lecie i zimą – nie da się merytorycznie uzasadnić dziesięciokrotnego wzrostu zużycia antybiotyków od października do marca. Wiadomo, że w tym czasie jest więcej infekcji, ale głównie wirusowych. Mimo to wielu lekarzy już „na dzień dobry” decyduje, że pacjent musi dostać antybiotyk. Bo kaszle, ma katar i gorączkę.

Z czego wynika to, że Polacy zużywają tyle antybiotyków?
– Mamy dość specyficzne podejście do leczenia. Holender czy Duńczyk zanim pójdzie do lekarza, będzie kurował się w domu. Tak jest uczony od dziecka. I dobrze, bo większość infekcji wirusowych ustępuje samoistnie po 4–5 dniach. Do lekarza powinno się iść dopiero wtedy, gdy domowe sposoby nie pomagają.

Wracając do kaszlącego czterolatka Krzysia. Co powinna zrobić jego mama, gdy lekarz od progu gabinetu przepisuje antybiotyk?
– Mama powinna zapytać, po co ten lek jest. Co konkretnego ma leczyć. To nie kwestia braku zaufania do lekarza. Doświadczony lekarz w jednoznacznych przypadkach jest w stanie bardzo szybko określić przyczynę choroby. Ale rodzic ma prawo wiedzieć, co dolega jego dziecku i na co jest leczone. Angina, zapalenie ucha czy zatoki… a może przeziębienie? Antybiotyki nie działają na przeziębienie!

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg