Zator u doktora

Polscy pacjenci zostali podzieleni na „złotych” i „numerowanych”. Pierwsi piją kawę z filiżanki, drudzy z termosu.

Problem w tym, że chorzy czują nieufność do niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej. Wolą swoje stare, oblężone „państwowe” przychodnie, gdzie chodzą od lat i znają nazwiska lekarzy. Działa też magia nazwy. Przychodnia przy Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym albo przy Wojskowej Akademii Medycznej wzbudza większe zaufanie niż NZOZ „Serduszko” na peryferiach miasta. Mało skuteczne są inicjatywy NFZ, który prowadzi akcję informacyjną o placówkach, w których czas oczekiwania jest krótszy. Do wielu przychodni fundusz wysłał broszury, uruchomił infolinię dla pacjentów, ale to za mało. – Siła przyzwyczajenia – kwituje Anna Leder, z biura prasowego oddziału łódzkiego NFZ. – Pacjenci kontynuują leczenie w poradni, gdzie zaczynali przed laty. Sami decydują się na obleganą przychodnię – stwierdza A. Leder.

Uderzą w chorych PESEL-em
NFZ uważa, że pacjenci zapisują się do kilku przychodni naraz. W ten sposób tworzy się sztuczny tłok. Z danych mazowieckiego oddziału NFZ wynika, że takich pacjentów jest około 30 proc. Proceder ten ma ukrócić obowiązek podawania numeru PESEL przy rejestracji. Przeciwko temu buntują się chorzy, a rozumieją ich lekarze. – Co ma zrobić pacjent, który otrzymał skierowanie do kardiologa, dzwoni do kilku poradni i najbliższe terminy za 4, 5 i 6 miesięcy – często z informacją, że nie są to pewne terminy. Asekuruje się więc i zapisuje na wszelki wypadek w kilku miejscach z obawy, że może nie zostać przyjęty. Wynika to nie z samowoli i beztroski pacjentów, ale z niewydolności systemu zakontraktowanych usług – podkreśla dr Roman Wasilewski.

W Polsce najdłużej trzeba czekać przed gabinetem kardiologa i endokrynologa. Średnio jest to od 3 do 7 miesięcy. Lekarze mówią, że to za długo. – Najczęściej nie mam wpływu na czas oczekiwania pacjentów na wizytę, a zdarzają się tacy, u których leczenie powinno być rozpoczęte znacznie wcześniej – przyznaje dr Dariusz Winek. Teoretycznie NFZ broni pacjentów przed długimi kolejkami. Fundusz wydał „Vademecum”, w którym napisano: „Na wizytę u lekarza pacjent ma prawo zapisać się dowolnie wybranego dnia, w godzinach pracy punktu rejestracji. Ustalanie przez świadczeniodawcę dni do zapisywania się jest niezgodne z prawem”. Tyle „Va-demecum”. A przychodnie robią swoje i nikt im w tym nie przeszkadza.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg