Rząd Austrii wstrzymał we wtorek zamierzoną sprzedaż dwóch alpejskich szczytów we Wschodnim Tyrolu. Plan prywatyzacji pary szczytów w Alpach Karnickich, Grosse Kinigat i Rosskopf, za 121 tys. euro wzbudził powszechne oburzenie w kraju.
O wycofaniu oferty poinformował szef federalnej agencja nieruchomości Bundesimmobiliengesellschaft (BIG) Ernst Eichinger, który wcześniej rozmawiał z przeciwnym prywatyzacji gór ministrem gospodarki Reinholdem Mitterlehnerem.
Grosse Kinigat o wys. 2689 m leży na granicy między Austrią (Wschodni Tyrol) a Włochami (prowincja Belluno). Bliźniaczy szczyt Rosskopf wznosi się na wysokość ok. 2600 m n.p.m. Powierzchnia oferowanej na sprzedaż wysokogórskiej działki wynosiła około 1 mln metrów kw. (250 arów). Planem sprzedaży tyrolskich wierzchołków wzburzeni byli lokalni politycy i zwykli obywatele, którzy zasypywali ministerstwo gospodarki pełnymi oburzenia telefonami i e-mailami.
Oferowane szczyty, choć przyszły właściciel miał gwarantować prawo przejścia osobom postronnym, wzbudziły również pragnienie posiadania. 20 chętnych, którzy już się zgłosili do agencji, odejdzie teraz z kwitkiem.(PAP)
DGP: Makulatura, plastiki i szkło są chodliwym towarem, ale tylko według unijnych teorii.
Obliczono we Włoszech, że każdy bezwiednie zabiera 93 gramy piasku.
To odkrycie może m.in. pomóc w leczeniu blizn i niegojących się ran.
Trochę szkoda, że rząd Austrii się wycofał. Byłby wzór do naśladowania, Polska mogła by zatem być drugą Austrią. A tak znowu trzeba będzie przecierać szlak, być pionierem. Czymś bowiem trzeba będzie polskie długi spłacać, a czym jak nie w naturze. Mamy tyle pięknych gór, rzek, jezior (z lasami chwilowo nie wyszło, ale to się jeszcze naprawi).
Szkoda. Być drugą Grecją to jednak nie to. Austra wyprzedawać się jeszcze nie musi, Grecja tak. Więc jakby nie honor, brać przykład z tych co "nie chcom, ale muszom".
Jeszcze raz, szkoda.