Single w Kosmosie

Jest niewiele dziedzin nauki, w których polscy badacze są w światowej czołówce. Jedną z nich jest astronomia, a szczególnie poszukiwanie planet.

Soczewką w planetę

Odkrywanie nowych planet (choć to „sport”, który ma zaledwie 20 lat) stało się w pewnym sensie rutynowe. Ale nauka rutyny nie lubi i od czasu do czasu szykuje nam niespodziankę albo, innymi słowy, małą rewolucję. Taką rewolucją jest właśnie odkrycie „samotnych” planet. I znowu trzeba myśleć, jak ten świat jest skonstruowany. Odkrycia planet – samotników dokonali naukowcy w ramach międzynarodowego projektu OGLE, w którym współpracują badacze z Polski (Uniwersytet Warszawski), Japonii i Nowej Zelandii. Zespół posługiwał się tzw. mikrosoczewkowaniem grawitacyjnym, metodą, dzięki której można wykrywać obiekty, które same nie emitują światła. Zresztą wspomniana metoda badawcza też została odkryta i udoskonalona przez Polaków. A wracając do samotnych planet. Ze wstępnych szacunków wynika, że może ich być we wszech

świecie nawet dwukrotnie więcej niż gwiazd. A to już naprawdę wywraca całą naszą wiedzę do góry nogami. Dotychczas to gwiazdy były uważane za najliczniejszy „gatunek” w kosmosie. Obserwowane przez badaczy planety są duże i mają masę naszego Jowisza. To nie znaczy, że mniejszych samotnych planet nie ma, tylko że na razie ich nie widzimy. Być może potrzeba dokładniejszych przyrządów obserwacyjnych. – Obiekty te to nowa kategoria planet – powiedział jeden ze współautorów odkrycia, prof. Andrzej Udalski z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, szef grupy OGLE. A inny badacz, Takahiro Sumi z uniwersytetu w Osace, dodaje: – Istnienie takich planet przewidywała teoria tworzenia się układów planetarnych, ale nikt nie wiedział, ile ich jest.

Prawdziwe mrowie

Teraz już wiemy, że samotnych planet jest naprawdę dużo. Bardzo dużo. I to jest ogromne zaskoczenie. Jest jeszcze coś. W Układzie Słonecznym więcej jest planet skalistych, typu Ziemia, Mars czy Wenus, niż gazowych gigantów. Jeżeli to reguła dotycząca całego kosmosu, małych swobodnych planet musi być znacznie więcej niż dzisiaj obserwowanych dużych swobodnych planet. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie: skąd się takie planety biorą? Czy były one kiedyś częścią układów planetarnych i grzecznie krążyły wokół swoich gwiazd? A może dalej krążą, tylko po bardzo dużych orbitach? Ten drugi scenariusz jest bardzo, bardzo mało prawdopodobny. Z jakichś powodów zaobserwowane planety „urwały się” z grawitacyjnej smyczy i uciekły w przestrzeń. Co prawda nie zaobserwowano, czy samotne planety mają swoje księżyce (są za małe, by móc je obserwować), ale teoria nie wyklucza, że takie obiekty mogłyby je mieć. Wtedy przemierzając bezkresy kosmosu… przynajmniej nie byłyby same.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| ASTRONOMIA, NAUKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg