Chiny: Naukowcy przeciw polityce jednego dziecka

PAP |

publikacja 10.06.2012 08:00

Coraz więcej chińskich socjologów bije na alarm z powodu dysproporcji demograficznych, jakie spowodowała polityka jednego dziecka. Najpoważniejsze problemy to gwałtowne starzenie się społeczeństwa i zachwianie równowagi płci noworodków.

Chiny: Naukowcy przeciw polityce jednego dziecka Roman Koszowski/GN W Chinach coraz wyraźniejsze są dysproporcje demograficzne

Na początku marca burzę wywołał znany chiński socjolog-demograf, Ho Yafu, który opublikował w internecie artykuł pod tytułem "Katastrofalny spadek populacji Chińczyków". Zwrócił on uwagę na to, że oprócz zmniejszania się populacji, szybciej niż się spodziewano występują zaburzenia w proporcji ludzi młodych do starszych; niepokojąca jest też rosnąca niechęć do posiadania dzieci, i to mimo zniesienia części restrykcji dotyczących regulacji urodzin.

Jako dowód skokowej zmiany struktury wiekowej społeczeństwa profesor Ho podał liczby kandydatów na studia wyższe w 2012 roku w całych Chinach. Było ich 9 mln, co w porównaniu z rokiem 2008 stanowi spadek o 1,4 mln. Z danych Chińskiego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2011 roku dzieci w wieku do 14 lat stanowiły 16,5 proc. całej populacji, podczas gdy grupa wiekowa 15-64 stanowiła aż 74,4 proc. Obecnie w Chinach 144 mln ludzi mają więcej niż 60 lat, a w 2020 będzie ich 248 mln. W najbliższej przyszłości liczba 60-latków będzie rosła o 100 mln co dekadę.

Przyczyną tych zaburzeń demograficznych jest polityka jednego dziecka. Władze chińskie wprowadziły ją w 1977 roku w celu ograniczenia wielkiego przyrostu naturalnego. W przypadku posiadania drugiego dziecka należy wnieść specjalną karną opłatę, a za trzecie dziecko, poza karą finansową, matkom groziła często przymusowa sterylizacja.

Wysokość kary uzależniona jest od zarobków i w różnych regionach wynosi równowartość od dwuletnich do nawet czteroletnich zarobków rodziny. Ostatnio głośna była sprawa kobiety z miasta Wenzhou, od której za pozwolenie na drugie dziecko zażądano opłaty 1,2 tys. juanów (około 600 tys. zł). Właścicielka niewielkiej firmy z Pekinu ujawniła, że za radość posiadania drugiego syna zapłaciła 170 tys. juanów.

Polityka jednego dziecka jest stanowczo egzekwowana w miastach, ale na prowincji wygląda to nieco inaczej. W większości obszarów wiejskich rodziny mają prawo ubiegać się o zgodę na drugie dziecko, jeśli pierwsze jest dziewczynką, osobą niepełnosprawną, chorą psychicznie lub upośledzoną umysłowo. W każdym przypadku wymagany jest odstęp pomiędzy urodzeniem pierwszego a drugiego dziecka (zwykle trzy lub cztery lata). Polityka jednego dziecka nie obejmuje jedynie mniejszości narodowych.

Chińskie prawo kontroli urodzeń, poza zmniejszeniem populacji, doprowadziło również do załamania naturalnych proporcji płci noworodków. Każda rodzina chce mieć męskiego potomka, a więc w wielu przypadkach dochodzi do selektywnych aborcji. Według powszechnego spisu ludności z 2010 roku wśród noworodków jest wyraźna przewaga płci męskiej. Na 100 dziewczynek przypada 118 chłopców, podczas gdy norma światowa wynosi: na 100 dziewczynek 102-107 chłopców. W wyniku tej nierównowagi już w 2020 roku około 40 mln młodych mężczyzn nie znajdzie partnerki życiowej.

Ostatnio wprowadzane są przepisy łagodzące restrykcyjną politykę jednego dziecka. Nowelizacja pozwala na posiadanie drugiego dziecka w przypadku gdy oboje małżonkowie są jedynakami. Nie zawsze jednak wola ustawodawcy przekłada się na praktykę. Najlepszym tego przykładem jest historia pewnego małżeństwa z Pekinu. Starania o pozwolenie na urodzenie drugiego dziecka 25-letnia Wang Mei zaczęła już będąc w nieplanowanej ciąży. Państwo Wang byli jedynakami, zatem rozpoczęli procedurę administracyjną, legalizującą urodzenie drugiego dziecka. Jednak w myśl zarządzenia pozwolenie należy uzyskać jeszcze przed porodem, a siedmiomiesięczna procedura okazała się bardzo uciążliwa i pod koniec wszyscy żyli w strachu, czy zdążą przed rozwiązaniem.

Małżonkowie byli wprawdzie jedynakami, ale aby to poświadczyć potrzebne były dokumenty z administracji osiedlowej, ulicznej i dzielnicowej. Wang Mei nie jest stałą mieszkanką Pekinu, a więc stosowne zaświadczenia musiała uzyskać w swoim miejscu zameldowania. Dodatkowo potrzebne były dokumenty potwierdzające, że państwo Wang mają do tej pory tylko jedno dziecko. Razem wymaganych było 50 różnych dokumentów i 30 pieczątek.

Pani Wang zdążyła załatwić wszystkie formalności, ale po tych wszystkich przejściach stwierdziła, że nie potrafi się już cieszyć z narodzin dziecka.