Gadzia rehabilitacja

PAP |

publikacja 25.06.2012 07:36

Ośrodek rehabilitacji gadów i płazów chcą prowadzić pracownicy schroniska dla zwierząt w Lublinie. Zamierzają opiekować się chorymi wężami, jaszczurkami i żabami, znajdywanymi w mieście i okolicach.

Zwierząt egzotycznych jest coraz więcej LongitudeLatitude / CC 2.0 Zwierząt egzotycznych jest coraz więcej
Można je kupić w sklepach zoologicznych, nie są drogie i czasami trafiają w ręce ludzi nieprzygotowanych w żaden sposób do ich trzymania

"Interwencji związanych ze znajdywanymi zwierzętami jest coraz więcej, wiele z nich wymaga leczenia" - powiedział Bartłomiej Gorzkowski, kierownik Egzotarium w lubelskim schronisku dla zwierząt.

Pracownicy Egzotarium zajmują się zwierzętami egzotycznymi. Chcą utworzyć ośrodek rehabilitacji, aby opiekować się także gadami i płazami żyjącymi w Polsce. "Mieliśmy ostatnio dwa wezwania do zaskrońców w Lublinie. Jeden z nich został znaleziony na placu zabaw dla dzieci. Na szczęście węże były zdrowe, wywieźliśmy je za miasto" - powiedział Gorzkowski

"Obecnie żeby przyjąć zwierzę dziko żyjące w Polsce i je leczyć, to najpierw musielibyśmy uzyskać zgodę Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na jego odłowienie. Gdy uzyskamy status ośrodka rehabilitacji, te formalności nie będą potrzebne" - wyjaśnił Gorzkowski.

O utworzeniu ośrodka ma zdecydować na najbliższym posiedzeniu, w czwartek, rada miejska w Lublinie. Zezwolenie na jego prowadzenie wydaje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

Lubelskie Egzotarium działa od czterech lat, obecne jest w nim 130 egzotycznych zwierząt, od dwucentymetrowych skorpionów po pięciometrowe pytony. Są żółwie, jadowite grzechotniki, żmije i inne węże. Niemal zwierzęta wszystkie były chore, gdy trafiły do schroniska.

"Zwierząt egzotycznych jest coraz więcej, można je kupić w sklepach zoologicznych, nie są drogie i czasami trafiają w ręce ludzi nieprzygotowanych w żaden sposób do ich trzymania. Czasem też sprzedawcy nie mają dostatecznej wiedzy o nich" - mówi Gorzkowski.

Metrowy legwan zielony, pochodzący z Ameryki Południowej, ma widoczną bliznę na pysku. "Trafił do nas, gdy miał w tym miejscu ropień wielkości większej niż połowa jego głowy. Ten ropień musiał rosnąc przynajmniej rok. Właściciele nie leczyli go, udali się do lekarza dopiero, gdy przestał się ruszać i jeść, chcieli go uśpić. Udało się nam go uratować. Został zoperowany, przez miesiąc był karmiony sondą wprowadzoną do żołądka, na lekarstwa wydaliśmy kilkaset złotych" - opowiada Gorzkowski.

Inny legwan ma wyraźnie pokrzywy kręgosłup, krzywe łapy, porusza się z trudnością - pokazuje Gorzkowski. "Ta krzywica to efekt tego, że przez siedem lat był karmiony wyłącznie sałatą. Sałata zawiera bardzo dużo szczawianów, które wypłukują wapń z organizmu. Poprzedniej właścicielce to sprzedawca w sklepie zoologicznym zalecił karmienie legwana sałatą i ona była pewna, że robi dobrze. Niestety doprowadziła do tego, że zwierzę stało się kaleką" - powiedział.

Z lubelskim ośrodkiem współpracują weterynarze, którzy wcześniej - jako studenci - pracowali tu jako wolontariusze i mają dużą wiedzę o zwierzętach egzotycznych. Corocznie około 30 zwierząt oddaje się ludziom - jak mówią w ośrodku - do adopcji. Wcześniej nowi właściciele zwierząt są dokładnie informowani, jak mają z nimi postępować - zapewnia Gorzkowski.