Inwazja żółwi

Żółwie czerwonolice atakują! Mszczą się za to, że właściciele wyrzucili je z domowych terrariów i akwariów.

Inwazja żółwi

Kolejny raz ludzka bezmyślność i brak odpowiedzialności powoduje, że zwierzęta trafiają na ulicę. Ulicą dla wspomnianych żółwi są zbiorniki wodne, w których znajdują azyl. I tam zaczynają atakować… Oczywiście nie ludzi, ale traszki, kijanki żab, a nawet ryby. Potrafią plądrować gniazda ptaków wodnych. Nie jest im w stanie przeciwstawić się nawet jedyny nasz rodzimy żółw błotny. Czerwonolicy rywalizuje z błotnym o plażowiska, czyli tereny do wygrzewania się na słońcu, o pokarm i miejsca lęgowe. W Europie błotne praktycznie nie miały konkurencji, więc nie wykształciły w sobie waleczności. Trachemys scripta elegant, czyli żółwie czerwonolice, naturalnie występują głównie w środkowej i wschodniej części USA. Zawsze w wodach miały konkurencję innych gatunków żółwi. Są więc silniejsze i agresywniejsze, i dlatego udało mu się rozprzestrzenić na całym świecie poza Antarktydą.

Tyle wiadomości o, wydawało się, egzotycznym gadzie, który znalazł się liście najbardziej inwazyjnych gatunków świata. Dziś tych zwierząt jest tak dużo, że w Polsce rozpoczął się ich spis powszechny. Od kwietnia tego roku właściciele muszą mieć zezwolenia na hodowlę czerwonolicego. Bo rozprzestrzenianie się tego groźnego gada zaczęło się właśnie od nieodpowiedzialnych działań hodowców.

Jakiś czas temu rodzice masowo kupowali swoim pociechom do akwariów i terrariów  malutkie żółwiki wielkości pięciozłotówki. W latach 90. tych z USA eksportowano rocznie 3-4 mln takich żółwi. Tylko pomiędzy rokiem 1994 a 1997 do Polski przywieziono 450 tys. okazów. Kiedy zwierzątko dorastało i nie wiadomo było co z nim zrobić, właściciele wypuszczali je na wolność. Tak jak setki psów, kotów, papug, które urosły, przestały się podobać, albo są nieporęczne w zabieraniu na urlop. Głupota i bezmyślność właścicieli żółwi czerwonolicych doprowadziła do ich groźnej inwazji w naszych zbiornikach wodnych.

Jeszcze kilka lat temu dziwiono się wyławiając nieznajomego żółwia w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach, czy jeziorku czerniakowskim w Warszawie. Dziś ich obecność jest niepokojącą normą. Specjaliści odławiają gady i umieszczają w specjalnych terrariach. Ale na takie działania trzeba dodatkowych kosztów. Skąd brać pieniądze?

Nie mieli Polacy kłopotu? Znaleźli sobie żółwia.