Strach siedzi w mózgu

Tomasz Rożek

GN 44/2012 |

publikacja 31.10.2012 00:15

Dlaczego tak trudno pozbyć się fobii? Dlaczego tak trudno wytłumaczyć sobie, że pająki, ciemny pokój, zamknięta przestrzeń, duża wysokość nie są tak straszne, na jakie wyglądają? Polscy naukowcy znaleźli odpowiedź.

Strach siedzi w mózgu Henryk Przondziono/GN Fobii pozbyć się jest niezwykle trudno, bo wygaszanie reakcji strachu nie polega na wymazywaniu pamięci o wywołujących go bodźcach, ale na tworzeniu nowych, konkurencyjnych śladów pamięciowych

Strach jest ściśle związany z instynktem przetrwania. Nie jest cechą tylko ludzi, ale występuje także u zwierząt, a nawet w pewnym sensie u roślin. W przypadku tych ostatnich wiąże się z zespołem reakcji, które chronią roślinę przed niebezpieczeństwem. Gdy jeden z liści dużego drzewa będzie poddawany czynnikom stresowym (np. będzie podpalany, oblewany substancją żrącą czy zmrażany ciekłym azotem), w ciągu kilkunastu, kilkudziesięciu sekund o fakcie tym zostaną poinformowane wszystkie inne liście rośliny. Ta informacja dotrze do nich po to, by mogły się biochemicznie przygotować na czynniki dla siebie niekorzystne. To w pewnym sensie jest odpowiedź na bodziec stresowy. Odpowiedź, która pomaga przetrwać w niekorzystnych (chwilowych czy powtarzających się okresowo) warunkach. 


Ratuje i paraliżuje


Nie wchodząc w detale fizjologiczne, a nawet biochemiczne na poziomie pojedynczych komórek, zwierzętom strach ratuje życie. Pozwala szybciej uciekać, lepiej słyszeć i widzieć, być bardziej wyczulonym na bodźce. Strach, napięcie pojawiają się w sytuacjach, które zwierzę interpretuje jako zagrażające życiu. Strach wiąże się więc z dobrą pamięcią. Z kojarzeniem faktów i umiejętnością tworzenia pewnych analogii pomiędzy sytuacjami z przeszłości i tymi, które pojawiają się teraz. A co, gdy strach jest irracjonalny? O ile zagrożenie jest rzeczywiste, strach może uratować życie lub zdrowie. Ale jeżeli zagrożenie jest urojone albo wyolbrzymione, strach zaczyna życie paraliżować. Pająki (przynajmniej żyjące w naszym klimacie) nie są groźne dla życia. Ale są osoby, które na ich widok wpadają w panikę. Przestają kontrolować swoje odruchy. To samo dotyczy innych fobii. Przecież występowanie publiczne nie jest niczym groźnym, ale jest spora grupa osób, które panicznie się tego boją. Tak samo jak wchodzenia do ciasnych pomieszczeń, latania samolotami czy przebywania na dużych wysokościach. Jak taki strach zwyciężyć? I dlaczego jest to takie trudne? Chyba właśnie poznaliśmy odpowiedź. 


Śledzenie komórek


Naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej PAN im. M. Nenckiego w Warszawie oraz z Międzynarodowego Instytutu Biologii Molekularnej i Komórkowej odkryli, że za odczuwanie strachu i jego wygaszanie odpowiadają oddzielne struktury mózgu. Innymi słowy, terapie dziś stosowane są kierowane nie tam, gdzie powinny trafiać. „Fobii pozbyć się jest niezwykle trudno, bo wygaszanie reakcji strachu nie polega na wymazywaniu pamięci o wywołujących go bodźcach, ale na tworzeniu nowych, konkurencyjnych śladów pamięciowych” – napisali naukowcy w komunikacie prasowym. Prawdziwym mistrzostwem świata jest nie tylko udowodnienie tego, co już wcześniej niektórzy badacze podejrzewali, ale także sposób, w jaki udało się to zrobić. Uczeni byli w stanie śledzić reakcję na bodziec strachu pojedynczych komórek nerwowych w mózgach zmodyfikowanych genetycznie szczurów. – W mózgach tych, w zakończeniach synaptycznych aktywnych komórek nerwowych, gromadzi się pewne białko fluorescencyjne – powiedział dr hab. Jacek Jaworski. Zakończenia synaptyczne to miejsca, w których komórki nerwowe łączą się ze sobą. Białko, o którym wspomina dr Jaworski, utrzymywało się w aktywnych komórkach przez kilka godzin. A fakt, że było ono fluorescencyjne, oznaczał w praktyce, że bardzo łatwo było je wyśledzić i dzięki temu sporządzić mapę aktywności mózgu na bodziec strachu. – Byliśmy w stanie obserwować połączenia między komórkami nerwowymi, aktywującymi się w mózgu zwierząt przeżywających strach – powiedziała dr Ewelina Knapska.


Strach, który wraca


Zaburzenia strachu u ludzi (sam strach jest czymś naturalnym i w świecie zwierząt jest niezbędny do przeżycia) można leczyć. Terapia polega na bezpiecznym i kontrolowanym dawkowaniu bodźca, który wywołuje stany lękowe. I rzeczywiście, w gabinecie lekarskim cierpiący na przykład na arachnofobię z czasem przestają się bać pająków. To „wygaszanie strachu” jednak mija. Co gorsza, u sporej części leczonych stany lękowe są „wygaszone” tylko w otoczeniu, w którym odbywała się terapia. Zmiana otoczenia (z pokoju terapeutycznego na miejsce publiczne albo mieszkanie prywatne) może doprowadzić do nawrotu strachu. Tak dzieje się u 70–80 proc. chorych. Wymyślone przez warszawskich naukowców metody badawcze pomogą opracować nowe schematy terapeutyczne. Wydaje się, że przygotowanie środków farmakologicznych wpływających na działanie konkretnych grup neuronów to przyszłość walki z fobiami. 
Eksperymenty polskich uczonych opisano w prestiżowym czasopiśmie Amerykańskiej Akademii Nauk PNAS.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.