Sekrety Dziewczynki

Tomasz Rożek

GN 32/2013 |

publikacja 08.08.2013 00:15

Gdy w 1999 roku wysoko w Andach znaleziono inkaską mumię 13-letniej dziewczynki, świat naukowy ogarnęła euforia. – Znaleźliśmy najlepiej zakonserwowaną mumię w historii – mówiono. Dzisiaj ta mumia Dziewczynki z Llullaillaco odsłania swoje sekrety.

Dziewczynkę z Llullaillaco znaleziono wysoko w Andach w 1999 roku. Aż trudno uwierzyć, że „śpi” w takiej pozycji już 500 lat Natacha Pisarenko / AP Photo/east news Dziewczynkę z Llullaillaco znaleziono wysoko w Andach w 1999 roku. Aż trudno uwierzyć, że „śpi” w takiej pozycji już 500 lat

Dziewczynkę z Llullaillaco (Llullaillaco to wulkaniczny szczyt w argentyńskich Andach) znaleziono wraz z mumiami dwójki młodszych dzieci. W chwili śmierci miała 13 lat i pochowano ją w skalnej komorze 1,5 m pod powierzchnią ziemi. Niska temperatura tak dobrze zakonserwowała zwłoki, że po analizie zdumieni archeolodzy znaleźli w sercach dzieci krew, a w płucach powietrze, którym oddychały. Do dzisiaj, patrząc na mumię sprzed 500 lat, można odnieść wrażenie, że przedstawia osobę, która zasnęła zaledwie kilka godzin temu.

Zaszczyt i honor

Miejsce i sposób pochówku, ale także wygląd mumii od razu wskazywały na to, że dzieci zostały złożone w ofierze i przeszły rytuał zwany „capacocha”. O odbywającym się dwa razy w roku święcie capacocha pisali od XVI wieku Europejczycy obserwujący kulturę Inków. W czasie święta składane były ofiary z dzieci. Europejscy osadnicy opisywali sposoby uśmiercania ofiar (duszenie, rozbijanie głowy, trucie), ale długo nie znajdowano dowodów takich praktyk. Pojawiło się nawet przypuszczenie, że święto capacocha i ofiary z dzieci to wymysł Europejczyków, mający na celu pokazanie Inków w niekorzystnym świetle. Pierwszą mumię ofiarowanego dziecka znaleziono dopiero w 1954 roku. Było to bardzo dobrze zachowane ciało 9-latka, którego śmierć nastąpiła wskutek zamarznięcia. Dziecko wcześniej było odurzone chichą i koką. Chłopczyk siedział, dłonie miał złożone na kolanach, a głowę opartą o prawe ramię. Później znajdowano kolejne mumie. Wszystkie miały te same cechy. Należały do dzieci, które przed śmiercią były bardzo ładnie ubrane i ustrojone. W grobach znajdowano bogate naczynia i kości albo figurki lam. Inkowie uważali, że dziecko jest stworzeniem doskonałym. Nadawało się więc idealnie do roli wysłannika czy łącznika pomiędzy światem ludzkim a boskim. Zarówno dla dziecka, jak i dla jego rodziny zaszczytem było zostać złożonym w ofierze. Boskiego posłańca przygotowywano do najważniejszej roli w jego życiu, do spotkania z bogiem, czasami przez wiele miesięcy. Tylko dobrze nakarmione, umyte i odpowiednio ubrane dziecko mogło się spotkać z bogiem. W czasie przygotowań nie przebywało z rodzicami, tylko mieszkało w świątyni, opiekowali się nim kapłani. Gdy przygotowania dobiegły końca, w dniu święta capacocha dziecko, jego rodzina, kapłani i wierni wychodzili w długiej procesji wysoko w góry.

Dlaczego ofiary składano na szczytach górskich? Bo góry dla Inków były świętymi miejscami. Były blisko nieba, a więc blisko boga. W górach były też źródła rzek, a od nich zależało życie rolniczej społeczności. Wizytówka dla bogów wysoko w górach, w przygotowanym wcześniej miejscu ofiara (znajdująca się pod wpływem alkoholu i/lub narkotyków) była ogłuszana i składana w odpowiedniej pozycji w grobie. Śmierć najczęściej następowała z powodu wychłodzenia organizmu albo uduszenia (klatki piersiowe dzieci były bardzo ciasno obwiązywane). Ciała nie mumifikowano. Ekstremalnie suchy andyjski klimat i bardzo niskie temperatury powodowały, że znajdujące się w grobie zwłoki konserwowały się. Złożenie żywego jeszcze dziecka w grobie było kulminacyjnym punktem święta capacocha. Gdy po kilkuset latach zaczęto odnajdywać zmumifikowane przez warunki naturalne zwłoki dzieci, potwierdzono opisywane przez pierwszych europejskich osadników zwyczaje Inków. Doskonale zachowane zwłoki pozwoliły odkryć także ich dietę, tryb życia czy przebyte choroby.

A wracając do dziewczynki z Llullaillaco. Jej włosy zaplatano już dwa lata przed śmiercią. Rok przed złożeniem w ofierze diametralnie zmieniła się dieta dziecka. Dziewczynka zaczęła bardzo dobrze się odżywiać. Być może pochodziła z biednej rodziny, a polepszenie jej diety nastąpiło wraz z przeprowadzeniem się do świątyni. Z dokładnego badania włosów dziecka wynika, że w ostatnich miesiącach życia było ono odurzane dużą ilością koki. Sześć miesięcy przed zgonem dziewczynka była pojona dużymi ilościami napojów alkoholowych. Być może zdawała sobie sprawę z tego, co ją czeka, i upijano ją, żeby była spokojniejsza? Faktem jest, że większość znalezionych mumii należała do dzieci znacznie młodszych. 13-latka mogła już mieć pełną świadomość swojej przyszłości. Potwierdza to wysoki poziom hormonów związanych ze stresem, jaki zidentyfikowano we włosach dziecka. Śmierć dziewczynki z Llullaillaco nastąpiła w wyniku wyziębienia organizmu. Dziecko było odurzone narkotykami i alkoholem. Dziewczynka była odświętnie ubrana. W jej grobie znaleziono naczynia i figurki lamy. Te ostatnie być może były czymś w rodzaju wizytówki czy biletu. Znaku dla bogów, że znaleźli dziecko złożone dla nich w ofierze.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.