Nieznany geniusz

Tomasz Rożek

GN 45/2013 |

publikacja 07.11.2013 00:15

To polski Tesla. Bez jego odkrycia nie byłoby całej współczesnej elektroniki. Za granicą wymieniają go na równi z Kopernikiem i Skłodowską, u nas tymczasem jest nieznany.

Nieznany geniusz nac Metodą „wyciągania” produkuje się monokryształy kwarcu do dzisiaj. Profesor Jan Czochralski wyprzedził swoją epokę o całe dekady

Krzem, a konkretnie jego monokryształy są podstawą budowy układów elektronicznych. Proszę sobie wyobrazić świat bez elektroniki. Jak by wyglądał? Jakie byłoby nasze życie? Jak wyglądałaby komunikacja? Gdyby nie prace i odkrycia polskiego uczonego, Jana Czochralskiego, być może dzisiaj żylibyśmy w takim świecie.

Kłopotliwe doświadczenia

Jan Czochralski urodził się 23 października 1885 roku w Kcyni, niedaleko Bydgoszczy. Wtedy był to zabór pruski. Był ósmym z dziesięciorga dzieci szanowanego w okolicy stolarza. Rodzina żyła na przyzwoitym poziomie, więc dzieci mogły się edukować. Gorzej było ze zrozumieniem rodziców dla naukowych poczynań Jana. Czasami ryzykowne eksperymenty chemiczne, które przeprowadzał w każdej wolnej chwili, nie były przez ojca akceptowane i dlatego Jan wyprowadził się z domu rodzinnego, przeniósł się do Krotoszyna i rozpoczął pracę w aptece. Ale i tam nie pozostał długo. Mając niespełna 20 lat, wyjechał do Berlina i rozpoczął pracę w laboratorium koncernu Allgemeine Elektrizitaets Gesellschaft (AEG). Równocześnie kształcił się. 6 lat później skończył studia chemiczne na Politechnice Berlińskiej. W 1916 roku, mając 31 lat, dokonał odkrycia, które było jednym z najważniejszych dokonań w całym XX wieku. Czochralski opracował metodę pomiaru szybkości krystalizacji metali.

Podobno udało mu się to przez przypadek, wskutek roztargnienia. Robiąc notatki, stalówkę pióra zamiast w kałamarzu zanurzył w tygielku z roztopioną cyną. Gdy ją wyciągał, ciągnął się za nią długi metalowy pręcik. Czochralskiego zaintrygowało to, co się stało i uzyskany w ten sposób cynowy pręcik zaczął badać. Okazało się, że nie jest on zwykłym metalowym pręcikiem, tylko monokryształem, czyli materiałem, w którym atomy mają uporządkowaną strukturę.

Powrót i upadek

Taka metoda wytwarzania monokryształów – przez tzw. wyciąganie – była w czasach Czochralskiego ciekawostką. Czymś, co interesowało w zasadzie tylko specjalistów – metalurgów. Gdyby zapytać samego odkrywcę, pewnie powiedziałby, że nie widzi jakiegokolwiek praktycznego zastosowania monokryształów. Ta praca nie przyniosła swojemu odkrywcy ani sławy, ani pieniędzy. Czochralski zaczął być znany dzięki temu, czego dokonał prawie 10 lat później. W laboratorium stworzył stop, który sprawdzał się w produkcji łożysk kolejowych. Tym ostatnim odkryciem tak zachwycony był sam Henry Ford (założyciel słynnego koncernu samochodowego), że zaproponował Janowi Czochralskiemu stanowisko dyrektora w swoim koncernie. Polak odmówił.

W 1928 roku Czochralski wrócił do kraju (podobno namawiał go do tego sam Ignacy Mościcki, wtedy prezydent niepodległej Polski, ale także chemik) i objął stanowisko profesora na Politechnice Warszawskiej. Do wybuchu II wojny światowej pracował otoczony sławą jednego z najlepszych chemików epoki (choć jego metoda tworzenia monokryształów nie była jeszcze powodem tej sławy). Gdy wybuchła wojna, nie zrezygnował jednak z pracy. Z jednej strony dzięki temu, że prowadził Zakład Badań Materiałów, uratował wielu polskich naukowców. Z drugiej strony Zakłady pracowały za zgodą i dla Wehrmachtu. Przez lata Czochralskiego, także w środowisku naukowym, uważano w związku z tym za zdrajcę. Krótko po wojnie prof. Czochralski na kilka miesięcy trafił nawet do więzienia, a władze Politechniki Warszawskiej pozbawiły go tytułu profesorskiego. Świat naukowy wykluczył profesora. Dopiero całkiem niedawno okazało się, że współpracę z Niemcami podjął za zgodą władz konspiracyjnych.

Niedoceniony gigant

Po wyjściu z więzienia, pozbawiony tytułów Jan Czochralski założył firmę chemiczną, która produkowała m.in. pastę do butów i płyn do trwałej ondulacji. W 1953 roku, po szczególnie brutalnej rewizji Urzędu Bezpieczeństwa, jeden z najlepszych polskich naukowców zmarł na zawał serca. Już wtedy opracowana przez Czochralskiego metoda produkcji monokryształów była stosowana do budowy układów elektronicznych. Sam wynalazca nie miał z tego ani centa.

Profesor Jan Czochralski był autorem ponad 120 publikacji w prestiżowych czasopismach naukowych. Dzisiaj jest najczęściej cytowanym polskim naukowcem. Nie tylko w XX wieku, ale w ogóle. Na jego prace badacze z całego świata powołują się częściej niż na prace Kopernika czy Marii Skłodowskiej-Curie. Nie ma żadnej wątpliwości, że gdyby Czochralski żył kilka lat dłużej, mielibyśmy noblistę z fizyki albo z chemii. Rozkwit elektroniki półprzewodnikowej bez prac Czochralskiego byłby niemożliwy. Nie byłoby komputerów, tabletów, komórek, odbiorników GPS, nowoczesnych telewizorów, konsol do gier, odtwarzaczy mp3, aparatów cyfrowych, kamer... Długo by można wymieniać.

Rehabilitacja

Odnalezione w 2011 r. dokumenty nie pozostawiają żadnej wątpliwości, że prof. Jan Czochralski współpracował z wywiadem Komendy Głównej Armii Krajowej. Senat Politechniki Warszawskiej uchwałą z 29 czerwca 2011 r. – po 66 latach – całkowicie go zrehabilitował.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.