Gaz z węgla – reaktywacja

Przemysław Kucharczak

publikacja 19.04.2014 06:00

Podziemne zgazowanie węgla zaczęło się w katowickiej kopalni „Wieczorek”. To eksperyment, ale naukowcy chcą wypracować tutaj technologię do zastosowania na skalę przemysłową.

  Dr inż. Piotr Mocek z GIG przed instalacją, którą płynie gaz z zapalonego pod ziemią węgla. W tle Szyb Wschodni KWK „Wieczorek” Przemysław Kucharczak /GN Dr inż. Piotr Mocek z GIG przed instalacją, którą płynie gaz z zapalonego pod ziemią węgla. W tle Szyb Wschodni KWK „Wieczorek”

Ogień na pochodni nad tą instalacją po raz pierwszy pojawił się 24 marca bieżącego roku, pół godziny po tym, jak naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa zapalili złoże węgla 400 metrów pod ziemią. Płomień w pierwszych chwilach był czerwony, później przeszedł w kolor czerwono-żółty, aż wreszcie stał się całkiem żółty.

– Gaz opuszcza szyb tamtym rurociągiem. Na wylocie ma do 400 st. Celsjusza, ale o, tutaj pompy i układy wodne go schładzają – tłumaczy dr inż. Piotr Mocek z GIG, kierownik próby. – Za pierwszym wymiennikiem gaz ma 230 stopni, a chwilę później już 50 stopni – tłumaczy, pokazując kłębowisko rur, które wyrosło w ostatnich miesiącach przy Szybie Wschodnim KWK „Wieczorek”. To szyb w lesie, niedaleko katowickiej dzielnicy Giszowiec.

Do głębokich złóż
Nowa instalacja odpyla też gaz powstały z węgla. Ma go oczyszczać aż do parametrów umożliwiających jego przemysłowe wykorzystanie. Z kolei substancje smoliste są wstępnie wydzielane już w separatorach pod ziemią. – One są później wykorzystywane, odbiera je Koksownia „Przyjaźń” – mówi kierownik próby.

Po co to wszystko? M.in. po to, żeby w przyszłości dotrzeć do węgla, którego nie potrafią wydobyć górnicy. Nie potrafią, bo np. leży zbyt nisko, na głębokości poniżej 1200 metrów. – Żaden człowiek nie umiałby pracować w takich pokładach, w których temperatura wynosi 60–70 stopni Celsjusza – tłumaczy prof. Józef Dubiński, naczelny dyrektor GIG. Dodaje, że dzięki podziemnemu zgazowaniu moglibyśmy jednak po ten węgiel sięgnąć. Przedtem trzeba przeprowadzić eksperymenty, które odpowiedzą na wiele pytań.

Choćby na takie: jak sterować procesem podawania powietrza i tlenu, żeby gaz miał odpowiednie parametry? Trzeba też zbadać, jaki wpływ mają te działania na środowisko naturalne. Jak długo te badania jeszcze potrwają? Według naukowców z GIG, przez co najmniej 5 lat.

Spłonie 25 wagonów węgla
Prace nad wypracowaniem technologii, która pozwoli na podziemne zgazowanie węgla w skali przemysłowej, prowadzone są dzisiaj w wielu miejscach na świecie. Już w latach 60. XX wieku trwały zresztą też w Polsce, ale zostały zarzucone.

– Miałem okazję spotkać ludzi, którzy te badania wtedy prowadzili. Kiedy jednak nastał czas Gierka, stwierdzono: „Po co nam gaz z węgla, skoro węgiel możemy wydobyć, a gaz nam bracia ze Związku Radzieckiego sprzedadzą?” – wspomina prof. Dubiński. Dziś, po prawie pół wieku przerwy, naukowcy w Polsce znów takie badania prowadzą, współpracując z Katowickim Holdingiem Węglowym.

Na mniejszą skalę zapalili już węgiel w eksperymentalnej kopalni „Barbara” w Mikołowie. Tam jednak gaz płynął na powierzchnię rurociągiem o długości ok. 100 metrów, a obecnie w KWK „Wieczorek” – prawie 2-kilometrowym. Specjaliści z GIG planują spalić też pod powierzchnią ziemi w Katowicach więcej węgla niż w Mikołowie. Chodzi o około 1000 ton, leżących w złożu o powierzchni 200 mkw. To tyle, ile waży pociąg z 25 czterdziestotonowymi wagonami węgla.

TAGI: