Detektywi od płodności

Mariusz Majewski

GN 15/2015 |

publikacja 09.04.2015 00:15

„Mamy bliźniaki!” – oznajmia Laura Grześkowiak, lekarz naprotechnolog w poznańskiej ProLife Clinic. I opowiada, jak działa ta metoda i dlaczego zajmując się nią, musi być jak dr House.

 Jeśli kobieta ma dobre wyniki, i wszystko jest dobrze, a nie ma dziecka, to znaczy, że coś przeoczyliśmy i trzeba szukać dalej – mówi dr Laura Grześkowiak zdjęcia jakub szymczuk /foto gość Jeśli kobieta ma dobre wyniki, i wszystko jest dobrze, a nie ma dziecka, to znaczy, że coś przeoczyliśmy i trzeba szukać dalej – mówi dr Laura Grześkowiak

Wronki, niewielkie miasteczko na północnym zachodzie, 60 km od stolicy Wielkopolski. Karina Kurowska z mężem już jakiś czas bezskutecznie starają się o dziecko. – W marcu 2013 r. od znajomego księdza dostaliśmy namiar na instruktorkę w Poznaniu, zajmującą się modelem Creightona. Ona wskazała nam naprotechnologię i dr. Barczentewicza w Lublinie – opowiada Karina. Pierwszą wizytę u lekarza odbyli w czerwcu 2013 r. Były badania, diagnozowanie, uzupełnianie witamin, obserwacja swojego organizmu, kwestia trybu życia... Będąc już w zaawansowanej fazie leczenia, nie wiedząc, jaki będzie jego finał, podjęli decyzję o adopcji. – W czerwcu 2014 r., gdy mieliśmy uroczyste zakończenie kursu na rodziców zastępczych, okazało się, że jestem w ciąży.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.