Telefon w samolocie

Tomasz Rożek

GN 18/2015 |

publikacja 29.04.2015 00:15

Dlaczego w czasie lotu samolotem nie można korzystać z telefonu komórkowego? Czy komórki rzeczywiście mogą być źródłem zagrożenia, czy to tylko dmuchanie na zimne?

Urządzenia elektroniczne muszą być wyłączone podczas startu  i lądowania samolotu henryk przondziono /foto gość Urządzenia elektroniczne muszą być wyłączone podczas startu i lądowania samolotu

Na wstępie warto może powiedzieć, że w dmuchaniu na zimne nie ma niczego złego. Gdy chodzi o bezpieczeństwo kilkudziesięciu, a czasami nawet kilkuset pasażerów, dmuchanie na zimne to wręcz obowiązek przewoźników. Loty mają być bezpieczne. To przede wszystkim.

Jedno przeszkadza drugiemu

No dobrze, ale czy korzystanie z urządzeń elektronicznych może w ogóle czemukolwiek zagrażać? Nie jest łatwo znaleźć odpowiedź na to pytanie. Gdy samolot jest wysoko, telefon i tak nie działa. Sygnał z naziemnych anten systemu komórkowego nie dochodzi na wysokość, na której latają samoloty. Poza tym za wyjątkiem startów i lądowań większość linii lotniczych pozwala korzystać z elektroniki. Nie jest ona wtedy zagrożeniem dla bezpieczeństwa podróżnych. W czym zatem problem, by z elektroniki korzystać na początku (start) i końcu (lądowanie) podróży samolotem? No i dlaczego zakazana jest jakakolwiek elektronika, a nie tylko telefony? W największym skrócie chodzi o fale elektromagnetyczne, które wysyłają i odbierają urządzenia elektroniczne. Nie tylko telefony, ale także tablety, elektroniczne czytniki książek, zdalnie sterowane zabawki, a coraz częściej także aparaty fotograficzne z funkcją Wi-Fi. Trudno, żeby stewardesa sprawdzała każdy gadżet i niektóre kazała wyłączyć, a niektóre pozwoliła zostawić. Tym bardziej, że fazy startu i lądowania są z punktu widzenia bezpieczeństwa kluczowe. Cała załoga samolotu ma wtedy pełne ręce roboty.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.