Szacun dla niedźwiedzia

Jan Głąbiński

publikacja 30.08.2015 18:26

W ramach 60-lecia Tatrzańskiego Parku Narodowego trwa kampania edukacyjno-informacyjna. Zespół dziennikarzy podążał śladami niedźwiedzi.

Szacun dla niedźwiedzia Jan Głąbiński /Foto Gość - Co dopiero był tu niedźwiedź - mówi Filip Zięba i wskazuje na odbite ślady drapieżnika na drzewie

Naszym przewodnikiem był specjalista od misiów, czyli Filip Zięba z Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Jeśli ktoś jest cierpliwy, a bardzo chciałby spotkać niedźwiedzia, to polecam Dolinę Małej Łąki i jej Wielką Polanę. To właśnie stamtąd można dostrzec niedźwiedzie. Na okolicznych graniach zakładają często gawry na zimę - zaznacza F. Zięba.

Podczas kilku godzin spaceru po Tatrach przewodnik zboczył nawet trochę ze szlaku i zaprowadził żurnalistów do drzewa, do którego chętnie przychodzą niedźwiedzie. - One uwielbiają ocierać się o to drzewo. Zostawiają na nim sierść, którą my bardzo dokładnie zbieramy i przeznaczamy do badań genetycznych - podkreślał F. Zięba. Opowiedział też historię, że dzięki badaniom genetycznym okazało się, że jeden z misiów bardzo lubił miód. - Zachodził ciągle do podhalańskich pasiek, podkradał także miód na Słowacji. Okazało się, że to jeden i ten sam osobnik - cieszył się fan niedźwiedzi w TPN.

- Jesteśmy ewenementem na skalę całego świata, gdzie człowiek żyje w symbiozie z tym drapieżnikiem, który podchodzi do szlaku nawet na odległość 20, 30 metrów - zaznacza F. Zięba. Zaraz dodaje, że pracownicy TPN dokładnie wiedzą o przemieszczaniu się 9 niedźwiedzi, które mają założone obroże. - Oczywiście, najsłynniejszy z nich to Iwo, 5-letni niedźwiadek, który obecnie wędruje w Bieszczadach i ciągle przemieszcza się między Polską, Słowacją a Ukrainą - opowiada pracownik TPN. Sygnał od wszystkich zaobrożowanych zwierząt dociera do bazy TPN co pół godziny. - To jest jak sms. Niestety, nigdy nie ma na niego odpowiedzi - śmieje się pan Filip.

W ciekawy sposób nadawane są imiona dla złapanych drapieżników, które potem dostają obroże. - Po prostu otwieramy kalendarz i patrzymy, kto ma dzisiaj imieniny. Są też imiona słowackie, a wynika to stąd, że kiedy niedźwiedzia złapiemy po tamtej stronie Tatr, dostaje imię właśnie stamtąd - zdradza pan Filip.

- Niedźwiedzie w przestrzeni tatrzańskiej funkcjonują znakomicie. W naszej kampanii chodzi o to, aby nie przekroczyć pewnych granic. Pamiętajmy, że jedyną obroną drapieżników jest ich adaptacja w tym środowisku. Tymczasem my dostarczamy im ciągle nowych bodźców, jak choćby loty na paralotniach, parcie na otwieranie nowych szlaków itp. - zaznacza F. Zięba.

Podczas niezwykle ciekawej wycieczki dziennikarskiej po Dolinie Małej Łąki i okolicach poznaliśmy także cały jadłospis niedźwiadka. - Jego ulubionym smakołykiem jest świerząbek orzęsiony. Niedźwiadki lubią też borówki, maliny - wymienia pracownik TPN. Dziennikarze dopytywali specjalisty od niedźwiedzi, na co one chorują. - Tak naprawdę ich największym utrapieniem są zęby. Po prostu kły są zdecydowanie nadwyrężone. Niedźwiedzie w ogrodach zoologicznych mają pod tym kątem lepiej - porównuje F. Zięba.

Okazuje się, że niedźwiadki to także bardzo inteligentne osobniki. - Dostawaliśmy ciągle zgłoszenia, że w okolicach Morskiego Oka i schroniska zagląda niedźwiedź. Odstraszaliśmy go bronią z gumowymi kulami. Jak tylko odjechaliśmy patrolem, on ponownie wracał. Postanowiliśmy kiedyś, że jeden z nas zostanie na miejscu, a pozostali pojadą już samochodem. Kiedy tylko pojazd odjechał, niedźwiedź zaraz się pojawił z powrotem - wspominał F. Zięba.

Kampania o niedźwiedziach z TPN pod hasłem: "Nauczymy was szacunku" potrwa jeszcze do połowy września. W jej ramach odbył się już dzień pod patronatem niedźwiedzi z TPN. Można było np. sprawdzić, czy w naszych żyłach płynie dzika natura (chodziło o akcję oddawania krwi) lub stworzyć mural. Wszelkie szczegóły kampanii dostępne są na stronie internetowej TPN.