Burza w sercu

Tomasz Rożek

GN 07/2016 |

publikacja 11.02.2016 00:15

Uczucie miłości trudno poddać naukowemu opisowi. Można jednak całkiem dokładnie zanalizować moment zakochania się w kimś.

Burza w sercu canstockphoto

Połowa lutego to czas, w którym o miłości mówi się szczególnie często. Oczywiście za sprawą dnia św. Walentego, czyli popularnych walentynek. Rzadko wspomina się przy okazji, że św. Walenty jest także patronem chorych psychicznie, a szkoda. Z naukowego punktu widzenia to, co dzieje się w chwili zakochania, ma bowiem wiele wspólnego z szaleństwem. U osób zakochanych obserwuje się mocne ukrwienie tej części mózgu, która jest odpowiedzialna za zachowania obsesyjne.

Kurierzy w mózgu

To nie tak, że o zakochaniu wiemy wszystko, to nie tak, że to, co dzieje się w sercu, mózgu czy brzuchu zakochanego, potrafimy wyrazić równaniami fizycznymi czy reakcjami biochemicznymi. Sporo jest w tym wszystkim tajemnicy. Dlaczego zakochujemy się w tej, a nie w innej osobie? Dlaczego czasami zauroczenie zamienia się w trwające dziesiątki lat głębokie i szczere uczucie, a czasami mija jak śnieg wiosną? Tego nie wiemy. Pozostaje operowanie danymi statystycznymi, uśrednieniami i szacunkami. Z biochemicznego punktu widzenia za stan zakochania, który czasami porównuje się do stanu odurzenia jakimiś środkami, odpowiedzialne są przynajmniej trzy neurotransmitery (neuroprzekaźniki). To związki chemiczne, których cząsteczki działają trochę jak kurierzy w firmie, czyli przenoszą informacje z miejsca na miejsce. I tak jak w dużym wieżowcu kurierzy kursują pomiędzy biurkami, pokojami, korytarzami, piętrami czy nawet budynkami, tak w mózgu cząsteczki neuroprzekaźników mają znacznie krótszą drogę do pokonania. Ich linia startowa to dendryt, a meta to akson. Dendryty i aksony to „wypustki” komórek nerwowych. Impulsy elektryczne są przenoszone po zewnętrznej powierzchni komórki nerwowej, ale to neurotransmitery przenoszą informacje pomiędzy sąsiadującymi komórkami. W praktyce impuls elektryczny (sygnał fizyczny) na zakończeniu każdej wypustki jest „tłumaczony” na sygnał chemiczny, przenoszony przez neurotransmitery do kolejnej wypustki. Tam z powrotem chemia „zamienia się” w fizykę i w kolejnej komórce impuls elektryczny wędruje dalej. Neurotransmiterów jest bardzo dużo, ale w procesie zakochania uaktywniają się głównie trzy: dopamina, serotonina i oksytocyna. Ta pierwsza pobudza te same części mózgu, które są stymulowane przez niektóre narkotyki. Powoduje, że świat wydaje się bezproblemowy i piękny. Dopamina zmusza do aktywności, do działania. Dlatego zakochany nie jest w stanie usiedzieć na miejscu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.