Jak się robi jezioro?

Marcin Jakimowicz

GN 38/2017 |

publikacja 19.10.2017 06:00

Jezioro Hańcza może się schować. Co ja mówię, niemal dwie Hańcze. Nowy gigantyczny zbiornik zmieści pięć razy więcej wody niż Śniardwy i będzie najgłębszym jeziorem Polski. Takie rzeczy tylko pod Bełchatowem.

Odkrywka kopalni „Bełchatów” zamieni się w dwa najgłębsze jeziora w Polsce, blisko dwukrotnie głębsze od suwalskiej Hańczy. henryk przondziono /foto gość Odkrywka kopalni „Bełchatów” zamieni się w dwa najgłębsze jeziora w Polsce, blisko dwukrotnie głębsze od suwalskiej Hańczy.

Gdzie jedziecie na weekend? Na żagle, pod Bełchatów. Science fiction? Na razie tak. Hasło, które dziś brzmi nieprawdopodobnie, za kilkadziesiąt lat będzie krajową normą. Prace ruszyły już pełną parą.

Wielki dół

Przepis na jezioro? Wykop gigantyczny dół i zalej go wodą, załatwiając w tym czasie tysiące podpisów pod stertami umów i zezwoleń.

Odkrywka kopalni węgla brunatnego „Bełchatów” zamieni się w dwa najgłębsze jeziora w Polsce, blisko dwukrotnie głębsze od suwalskiej Hańczy. Tereny pokopalniane staną się jedną z największych atrakcji turystycznych województwa łódzkiego, a najbogatsza gmina Rzeczypospolitej – Kleszczów, okrzyknięty polskim Kuwejtem, zostanie… kurortem. Dwa gigantyczne zbiorniki, które bez wątpienia przyciągną tysiące turystów, powstaną w miejscu dzisiejszych odkrywek „Bełchatów” i „Szczerców”. Prace przygotowawcze już ruszyły.

Prawie 3900 ha – taką powierzchnię może mieć łącznie lustro wody dwóch zbiorników, które ok. 2060 r. powstaną na terenie eksploatowanych obecnie kopalnianych wyrobisk. Kopalnia Węgla Brunatnego „Bełchatów” nie bez przyczyny zwana jest energetyczną stolicą Polski. Zakład, wchodzący w skład Grupy Kapitałowej PGE, zatrudnia około 5 tys. pracowników, a od 1975 r. wydobył ponad miliard ton węgla brunatnego. Średnie roczne wydobycie w ostatnich latach kształtowało się na poziomie 40–42 mln ton (to aż 60 proc. krajowego rocznego wydobycia tego surowca).

W odkrywce „Bełchatów” wydobycie w świetle obowiązującej dokumentacji skończy się już za 3 lata. Ostatnie maszyny wyjadą z wyrobiska, pozostawiając po sobie gigantyczny dół. Największy w Polsce i jeden z najgłębszych w Europie. Będzie miał, bagatela, około 12 km długości i blisko 3 km szerokości. Dla tych, którzy nie potrafią ogarnąć takiej przestrzeni, mała podpowiedź: będzie w nim można zmieścić 5 tys. boisk do piłki nożnej. Mógłby się w niej z powodzeniem ukryć cały Pałac Kultury. Aż po sam czubek.

Kopalnia nie czeka na chwilę zakończenia wydobycia, ale już przygotowuje teren pod jezioro, myśli o turystycznej infrastrukturze, żeglowaniu, portach, plażach i ośrodkach wypoczynkowych. Zakończenie eksploatacji na drugim z pól – „Szczercowie” planuje się na 2038 rok. Tu również po kolejnych 8 latach rozpocznie się proces wypełniania gigantycznego dołu wodą.

Raj dla płetwonurków

Maksymalna głębokość dotychczasowego rekordzisty, jeziora Hańcza, wynosi 108,5 m, ale średnia głębokość tego ukrytego wśród zielonych wzgórz Suwalszczyzny akwenu to „jedynie” nieco ponad 38 metrów. Tymczasem średnia głębokość zbiornika, który powstaje pod Bełchatowem, sięgnie niemal 160 m. Na dnie kopalnia pozostawi po sobie pamiątkę: wielką koparkę. Nurkowie już zacierają ręce.

Powierzchnia lustra wody jeziora na wyrobisku pola „Bełchatów” wyniesie 1691 ha (objętość zbiornika: 1323 mln m sześc.), a pola „Szczerców” 2200 ha (objętość zbiornika: 1752 mln m sześc.). Dodajmy, że Śniardwy – największe polskie jezioro – mieści 660 mln m sześc. wody; bełchatowski zbiornik połknie jej niemal pięć razy więcej. – Technologia prowadzenia robót zwałowych uwzględnia już kształt zboczy nowego jeziora – opowiada nam na tarasie widokowym Sandra Apanasionek z biura prasowego PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Stoimy na wzniesieniu, obserwując z góry gigantyczną dziurę w ziemi. Naprawdę jest na co popatrzeć. Z oddalonego o pół godziny drogi od elektrowni tarasu widokowego w Kleszczowie widać ogrom bełchatowskiej odkrywki. Samo zjechanie do głębokiego na 300 m wyrobiska zajmuje górnikom pół godziny. Lało przez dwa dni jak z cebra, więc przed nami rozciągają się gigantyczne kałuże wody na poziomach roboczych. Suną po nim terenowe samochody. Ciemniejsze plany to złoża węgla, a z dala widoczne cieniutkie nitki to przenośniki taśmowe wywożące węgiel do elektrowni i nadkład na zwałowisko.

Na pobliskiej tablicy czytam: „Sygnały podawane syreną. Jeden ton ciągły: ostrzeżenie. Wszyscy mają znajdować się w bezpiecznym miejscu. Dwa tony ciągłe: odpalenie. Wykonuje się odstrzał i następuje wybuch. Trzy tony ciągłe: odwołanie, pracownicy wracają do normalnych zajęć”.

Patrzę w dół. Nie ma wątpliwości: wypełnianie tego giganta wodą troszkę potrwa. „Pokolenie ADHD”, które nerwowo szuka miejsca do zaparkowania pod hipermarketem i żąda natychmiastowych rezultatów, będzie musiało uzbroić się w cierpliwość. – To musi być bardzo długi proces, turyści będą mogli korzystać z atrakcji dopiero za kilkadziesiąt lat – opowiada Sandra Apanasionek. – Jednym z pierwszych zadań będzie wypłycenie wyrobiska, wyprofilowanie zboczy i zabezpieczenie stateczności skarp. Gdybyśmy tego nie zrobili, woda mogłaby zniszczyć linię brzegową i poważnie zagrozić okolicznym terenom. Wypełnianie wyrobiska wodą rozpocznie się za kilkanaście lat i potrwa kolejne… 30. Zgoda, to sporo czasu. Dlaczego potrzeba go aż tyle? Nie tylko ze względu na imponującą głębokość i długość zbiornika. Zbocza muszą stopniowo rok po roku oswajać się z wodą. Skąd ją weźmiemy? Z pobliskiej rzeki Widawki, do której dziś odprowadzana jest woda z kopalni. Poza tym, gdy wyłączymy system odwodnienia terenu, wyrobisko zacznie samoczynnie napełniać się różnymi wodami. Aby ciśnienie spływowe wód działające na skarpy od zewnątrz nie spowodowało utraty ich stateczności, zbiornik musi być jednocześnie wypełniany wodami od wewnątrz.

Głowa do góry!

– Kopalnia wprawdzie nie tworzyła dotąd wielkich jezior, ale za to usypała już górę – śmieje się Piotr Stankiewicz, pracujący przy ośrodku narciarskim Góra Kamieńsk. Samochody mknące popularną „gierkówką” mijają przy zjeździe na Bełchatów to charakterystyczne wzniesienie. Czy kierowcy zdają sobie sprawę, że góra powstała z pokopalnianych zwałów ziemi? Zwałowarki pracowały przez lata, by usypać kopiec złożony z… 1,4 mld m sześc. nadkładu zebranego z kopalnianej odkrywki. Nic dziwnego, że góra, która wyrosła na wyjątkowo płaskim terenie, stała się najwyższym wzniesieniem środkowej Polski (jej wysokość względna wynosi 195 metrów).

Hop! Wskakujemy na kanapę, by wjechać na szczyt narciarskim wyciągiem. Pod nami mkną na długim, pełnym zakrętów torze saneczki. Jak okiem sięgnąć, otacza nas morze zieloności. Zdumiałby się ten, kto by sądził, że tereny pokopalniane muszą przypominać wypełniony wszelkimi odmianami szaroburości księżycowy krajobraz, pełen kraterów i rozpadlin. Aż po horyzont gęste lasy. Przy dobrej widoczności można zobaczyć jasnogórskie wieże, a na północnym wschodzie zabudowania Piotrkowa Trybunalskiego. Młodziutkie lasy, które otaczają wzniesienie, to również „sprawka” pobliskiej kopalni. W całym kraju zasadziła ona ponad 40 mln drzew i krzewów.

Stop! Zeskakujemy z czteroosobowej kanapy. Wieje. Obok nas na szczycie miarowo kręcą się wielkie skrzydła 15 wiatraków. Poruszane wiatrem 125-metrowe i ważące 230 ton giganty ruszyły przed 14 laty. Spacerujemy po zielonym stoku. Między drzewa nurkują grzybiarze. Zimą północny stok Góry Kamieńsk przyciąga tysiące amatorów białego szaleństwa. Spoglądamy z góry na kilka tras narciarskich, wyciągi (poza krzesełkowym jest też orczyk). – Jak to zwykle bywa w naszej branży, wszystko zależy od pogody – opowiada Piotr Stankiewicz. – Przed dwoma laty sezon narciarski na Górze Kamieńsk trwał aż 113 dni i zakończył się dopiero 10 kwietnia. Zrekultywowana Góra Kamieńsk jest najlepszym dowodem na to, że zmiany powierzchni terenu związane z prowadzeniem eksploatacji metodą odkrywkową mają charakter przejściowy i nie godzą w sposób istotny w procesy życia biologicznego. Nasz kompleks kusi amatorów białego szaleństwa najdłuższym stokiem centralnej Polski. Trasa narciarska ma długość 760 metrów. Latem zbocza Góry Kamieńsk to przede wszystkim trasy rowerowe. Zostały skomunikowane z Bełchatowem i mają łączną długość 60 kilometrów. Jaka jest frekwencja? Zimą, w zależności od warunków narciarskich, dochodzi do 150 tys. osób. Latem z atrakcji Góry Kamieńsk korzysta około 20 tys. gości.

Zjeżdżamy na dół. Pod stokiem wita nas hasło reklamowe grupy PGE: „Robimy prąd, góry, jeziora i lasy”. Lasy i góra już są. Na jezioro przyjdzie jeszcze trochę poczekać. 

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.