Granice

Tomasz Rożek

publikacja 19.11.2017 06:00

Najciekawiej jest zawsze na granicach. To tutaj jest najwięcej do odkrycia, choć także tutaj odkrywanie jest najtrudniejsze.

Granice Henryk Przondziono /Foto Gość Szkoła uczy nas, że jest biologia, chemia, fizyka, matematyka, ale to sztuczny i szkodliwy podział

Chodzi o wszelkie granice. Obszary, które trudno jednoznacznie przyporządkować jakiejkolwiek ze stron. Tereny, które przechodziły z rąk do rąk. To tutaj najwięcej się działo i dzieje. To tutaj zachodzące procesy są najbardziej interesujące, ale też najbardziej złożone. To tutaj ich badanie wymaga dużo większej wiedzy niż badanie tego, co dzieje się „w głębi lądu”.

Moment, w którym substancje przechodzą z jednej fazy (stanu skupienia) do drugiej, jest skomplikowany i w wielu szczegółach wciąż niezrozumiały. Ale bez zrozumienia np. zamarzania nie sposób zrozumieć, czym jest lód. To, co dzieje się na granicach płyt kontynentalnych, jest odpowiedzią na wiele pytań zadawanych w kontekście np. trzęsień ziemi. Wciąż nie potrafimy ich przewidywać. Ale gdy zrozumiemy zjawiska, które dzieją się na styku, odpowiedź przyjdzie szybciej, niż się spodziewamy. Granice państw i obszary przygraniczne są najciekawsze dla kulturoznawców, socjologów czy etnologów. To tutaj kotłuje się to wszystko, co ich najbardziej interesuje. I – podobnie jak w przypadku granic faz substancji – czy można zrozumieć Pragę, Warszawę bądź Berlin bez dokładnej analizy tego, co dzieje się na granicach Czech, Polski czy Niemiec?

Nauka dzisiaj rozwija się najszybciej na granicach. Interdyscyplinarność od lat na uniwersytetach i w instytutach naukowych jest odmieniana przez wszystkie przypadki i uważana za klucz do rozwiązania najciekawszych tajemnic nauki. Zresztą nie trzeba daleko szukać, wystarczy spojrzeć na tegoroczne Nagrody Nobla z nauk ścisłych. Wyróżnienie z dziedziny medycyny i fizjologii to uhonorowanie badaczy, którzy pojęli nasz zegar biologiczny. To nagroda za zrozumienie tego, co dzieje się w komórce, ale z perspektywy tego, co dzieje się w kosmosie. Cykl dnia i nocy to stały element naszego świata, który wynika z takiej, a nie innej konstrukcji Układu Słonecznego. To, że planeta wiruje wokół własnej osi, wcale nie jest takie oczywiste. Znamy planety, które tego nie robią. Drugi Nobel to fizyka i fale grawitacyjne. Abstrakcyjne zaburzenia przestrzeni, które są tak ulotne, że za budowę urządzeń zdolnych je wyłapać musieli się zabrać specjaliści z wielu dziedzin. I w końcu chemia. Komitet Noblowski uhonorował tych, którzy opracowali metodę umożliwiającą badanie białek. Mikroskopia krioelektronowa umożliwia tworzenie ich obrazów w trzech wymiarach, umożliwia śledzenie procesów, w których białka biorą udział. Bez tego typu badań nie da się zrozumieć życia. Nie da się tworzyć lekarstw. To może to Nobel nie z chemii, tylko z medycyny?

Szkoła uczy nas, że jest biologia, chemia, fizyka, matematyka, ale to sztuczny i szkodliwy podział. Szkodliwy, jeżeli przez wiele lat nauki cementuje się go w głowach uczniów. Jedni lubią uczyć się o życiu, inni o gwiazdach, a jeszcze inni lubią liczyć. Ale nie zmienia to faktu, że najszybciej granicę zrozumienia i poznania przesuwają ci, którzy buszują na granicach. Tam jest najwięcej do zrobienia.