Tajemnicze kamienne kręgi

PAP |

publikacja 18.01.2018 09:43

Tajemnicze kamienne kręgi, prawdopodobnie służące do wypalania rudy darniowej, odsłonili leśnicy z Nadleśnictwa Lidzbark. "Sarniogórskie Stonehenge", znajdujące się na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, zostało odkryte w latach 90. XX wieku.

Wiedząc, że takie odkrycie znajduje się na ich terenie, i mając na uwadze coraz większe zainteresowanie turystyką i rekreacją leśną, leśnicy z Nadleśnictwa Lidzbark zdecydowali się odsłonić obecnie te miejsca - wyeksponować je i pokazać odwiedzającym las. Ich odsłonięcie okazało się nie lada wyzwaniem - czytamy na stronie internetowej Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych.

"Najpierw trzeba było paleniska odkopać spod warstwy ziemi, odsłonić ich obrzeża oraz solidnie umyć wodą, żeby widoczne były główne elementy ich konstrukcji. Przeznaczenie palenisk, które pochodzą z okresu międzywojennego XX wieku, nie jest do końca wyjaśnione" - podkreślił w rozmowie z PAP rzecznik RDLP w Olsztynie Adam Pietrzak.

Historia odnalezienia tajemniczych kamiennych konstrukcji sięga początku lat 90., kiedy ówczesny leśniczy leśnictwa Sarnia Góra Jerzy Groblewski odkrył dwa ciekawe miejsca. Paleniska, które - jak pierwotnie oceniono - służyły do wypalania rudy darniowej w okresie międzywojennym.

"Trafiłem na te kręgi w 1993 roku, nie były one jakoś specjalnie schowane pod ziemią. Niektóre cegły z kręgów były widoczne na powierzchni. Kręgi wzbudziły moje zainteresowanie, ponieważ to są duże obiekty: jeden ma średnicę od 2 do 2,5 metra, drugi jest większy, bo średnica liczy od 3,5 do 4 metrów. Odkrycie trzymałem trochę w tajemnicy, nie rozgłaszałem tego, ale jednocześnie wypytywałem swoich starszych kolegów leśników o pochodzenie kręgów oraz ich możliwe przeznaczenie. Słyszałem wówczas różne teorie" - powiedział PAP Jerzy Groblewski.

Groblewski, który - jak mówi - oprócz wykształcenia leśniczego ma także geograficzne, a do tego interesuje się historią i archeologią, przez lata tropił zagadkę kamiennych kręgów niczym detektyw.

"Po latach mogę z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że są to kamienne paleniska służące do wytopu rudy darniowej. Ruda darniowa to skała osadowa z niewielką ilością związków żelaza. Znajduje się w zakolach rzek, przy źródliskach. Ówcześni mieszkańcy znajdowali ją pod darnią, pozyskaną skałę wytapiali dla żelaza na kamiennych paleniskach. Ponieważ temperatura, w której wypala się do płynnej postaci żelazo, czyli 1,5 tys. stopni C., nie była możliwa do osiągnięcia na paleniskach, to rudę wypalano w niższych temperaturach. Uzyskiwano wówczas postać gąbczastą żelaza, która była zanieczyszczona, zmieszana z popiołami oraz słabej jakości" - tłumaczy Groblewski.

Po odsłonięciu darni, pozyskaniu rudy, ówcześni mieszkańcy - hutnicy pozostawiali stanowiska nie zniszczone. Ponownie przykrywali je darnią, by ruda darniowa mogła się odnowić.

Teza o wypalaniu rudy darniowej była analizowana przez specjalistów, bowiem wokół palenisk znaleziono wiele rdzawych kretowisk. Jednak niska zawartość żelaza w próbkach lokalnej rudy darniowej, a właściwie - piasków żelazistych, oraz kontekst archeologiczno-historyczny nie do końca potwierdzał te podejrzenia. Brano pod uwagę również smolarnie, potażownie (miejsca pozyskiwania potażu, czyli zanieczyszczonej postaci węglanu potasu ze spalania węgla drzewnego - przyp. PAP) i destylarnie dziegciu.

Teraz, po dokładnym odkopaniu palenisk i dotarciu do szerszych informacji źródłowych uznano, że miejsca te najprawdopodobniej służyły do wstępnego obsuszania rudy darniowej. Zwłaszcza, że jedno z nich znajduje się w lesie w bezpośrednim sąsiedztwie linii kolejowej.

Jak podano na stronie internetowej Lasów Państwowych, z jednej strony ogrom prac ziemnych na tym terenie przy budowie dróg wojskowych w pasie nadgranicznym wymagał na pewno użycia koni, które wymagały podkucia. Stąd konieczność pozyskania żelaza z dostępnej rudy darniowej.

Z drugiej strony drugie miejsce z dużo większym i lepiej zachowanym paleniskiem znajduje się w środku kompleksu leśnego, gdzie nie ma linii kolejowej. Dlatego przeznaczenie tych palenisk wciąż wywołuje dużo pytań.

Leśnicy z Nadleśnictwa Lidzbark zapraszają wszystkich chętnych do wymiany informacji na temat okolicznych miejsc wypalania rudy darniowej i do dyskusji na temat pochodzenia oraz wykorzystania tych miejsc. Jednocześnie apelują o uszanowanie znalezisk i nie niszczenie ich, gdyż stanowią świadectwo pracy mieszkańców tamtejszych okolic.

Agnieszka Libudzka