Zwycięstwo nad bakterią

Leszek Śliwa

publikacja 16.10.2005 14:28

Wrzody żołądkai dwunastnicy były chorobą nieuleczalną. Ludzie męczyli sięz nią do końca życia. Wszystko się zmieniło dzięki Robinowi Warrenowii Barry’emu Marshallowi. 3 października dostali za to Nagrodę Nobla. .:::::.

Zwycięstwo nad bakterią

Dwaj australijscy uczeni odkryli, że wrzody powodują bakterie. Nazwali je Helicobacter pylori. A przecież przez całe lata słyszeliśmy od lekarzy, że przyczyną choroby jest tylko stres i kwas żołądkowy. Lekarze leczyli objawy, czyli powodowali zagojenie wrzodów, jednak u większości pacjentów jeszcze w tym samym roku choroba wracała. Jeszcze 20 lat temu na chroniczne wrzody żołądka lub dwunastnicy cierpiało 10 procent Polaków. – Teraz z wrzodami radzimy sobie bez problemu. Dlatego odkrycie Warrena i Marshalla uważam za jedno z najważniejszych we współczesnej medycynie. Nie pojmuję, dlaczego dostali Nagrodę Nobla dopiero teraz – mówi prof. Andrzej Nowak, gastroenterolog ze Śląskiej Akademii Medycznej.

Odkrywca królikiem doświadczalnym

Już dawno lekarze podejrzewali, że przyczyną pojawienia się wrzodów mogą być bakterie. Dopiero jednak Warren i Marshall udowodnili związek między bakteriami a chorobą. – Znam osobiście obydwu noblistów. To mili, skromni ludzie. Godne podziwu jest ich poświęcenie dla medycyny. Marshall wypróbował działanie bakterii na sobie samym – podkreśla prof. Nowak.

Odkrywca zrobił sobie endoskopię (oględziny wnętrza żołądka przez sondę), następnie wypił wodę zawierającą bakterie. Po kilku dniach pojawiły się silne bóle i biegunka. Marshall przeprowadził wtedy gastroskopię i pobrał ze swego żołądka wymaz. Rozwinęły się z niego te same bakterie Helicobacter pylori. – Za to do samego odkrycia doszło dość przypadkowo. Uczeni bezskutecznie próbowali wyhodować bakterie. Zbliżała się Wielkanoc i laborant nie sprzątnął dwóch płytek z cieplarki. Kiedy Warren i Marshall wrócili do pracy, ze zdumieniem zobaczyli na tych płytkach szczepy bakteryjne – opowiada prof. Nowak.

Mieć, nie znaczy chorować

Helicobacter rozprzestrzenia się głównie wskutek braku higieny. Trudno się przed nim uchronić.
– Wystarczy, wychodząc z publicznej toalety, dotknąć klamki, którą wcześniej dotykał człowiek niemyjący rąk. Możemy się łatwo zakazić, jedząc potem posiłek – tłumaczy prof. Nowak.
Dlatego w ubogich krajach Helicobacter mają praktycznie wszyscy. W Polsce – 58 proc. społeczeństwa, a wśród dorosłych – 84 proc. Większość z nas żyje więc z tą bakterią, nawet o tym nie wiedząc. Wrzody tworzą się dopiero wskutek powstania stanu zapalnego.

Kuracja polega na podawaniu przez 7–10 dni dwóch silnych antybiotyków i leku hamującego wydzielanie kwasu żołądkowego. Powoduje całkowite wyleczenie, choć czasem się zdarza, że trzeba ją powtórzyć. – Skończyły się powikłania, takie jak zwężenie odźwiernika, nie musimy już usuwać części żołądka dla leczenia tej choroby – cieszy się prof. Nowak.

Jak nie zachorować

Najważniejsza jest higiena, zwłaszcza mycie rąk po skorzystaniu z toalety i codzienna zmiana bielizny. Żadnego wpływu na zarażenie nie mają natomiast zwierzęta domowe. Pojawieniu się choroby sprzyjają częste stresy, a także tzw. czynniki genetyczne (jeśli ktoś w rodzinie chorował na wrzody lub nowotwór żołądka).

Zgłoś się do lekarza jeśli:

* masz częste bóle żołądka na czczo (np. budzące cię w nocy), które mijają po zjedzeniu posiłku
* masz częste bóle żołądka występujące pół godziny lub godzinę po posiłku
* cierpisz na częste wymioty
* w stolcu pojawia się krew
* bez stosowania diety tracisz na wadze
* masz anemię



Gość Niedzielny 42/2005