Solaria i rak

Jarosław Dudała, Tomasz Rożek

publikacja 14.08.2009 16:21

Korzystanie z solariów powoduje raka skóry – przestrzegają eksperci Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem. Nie ma jednak powodów do histerii – odpowiedzialnie stosowane promienie ultrafioletowe mogą być także lekarstwem. .:::::.

Solaria i rak

Dotąd Międzynarodowa Agencja ds. Badań nad Rakiem (IARC), która doradza Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), oceniała, że kwarcówki są „prawdopodobnie rakotwórcze dla ludzi”. Obecnie agencja uznaje, że korzystanie z nich jest definitywnie „rakotwórcze dla ludzi”. Napisano o tym w medycznym piśmie „Lancet Oncology”. IARC do tego wniosku doszła po zapoznaniu się z badaniami, z których wynika, że ryzyko czerniaka, rodzaju raka skóry związanego z największą śmiertelnością, wzrosło o 75 proc. u osób, które zaczęły regularnie korzystać z łóżek do opalania przed 30. rokiem życia.

Brytyjska organizacja Cancer Research UK, propagująca wiedzę o raku, ostrzegała, że częste korzystanie z łóżek do opalania przez Brytyjczyków jest w dużej mierze przyczyną występowania u nich czerniaka. W ciągu ostatnich 30 lat liczba zachorowań na raka wzrosła ponadczterokrotnie: z 3,4 przypadków na 100 tys. ludzi w 1977 roku do 14,7 na 100 tys. osób w 2006 roku. Jessica Harris z Cancer Research UK stwierdziła, że jej organizacja popiera zalecenie, „by całkowicie unikać łóżek do opalania do celów kosmetycznych. Nie mają one zalet zdrowotnych i wiemy, że zwiększają ryzyko zachorowania na raka”.

Ultrafiolet też leczy

Specjalista dermatolog dr med. Ewa Krauze nie jest zaskoczona brytyjskimi doniesieniami. – Widziałam już w swojej praktyce pacjentki poparzone przez lampy emitujące promieniowanie ultrafioletowe. Wystarczy rozejrzeć się na ulicy, by dostrzec osoby uzależnione od wizyt w solariach. I są to osoby obojga płci – zauważa specjalistka. Podkreśla jednak, że na ten problem trzeba spojrzeć także z drugiej strony.

W katowickiej klinice przy ul. Francuskiej, gdzie pracuje dr Krauze, także używane są lampy emitujące promieniowanie UVA i UVB. – W niektórych chorobach dermatologicznych ich działanie jest zbawienne – podkreśla lekarka. Dodaje, że w klinice urządzenia te obsługiwane są przez wykwalifikowany personel, który fachowo dobiera dopuszczalne dawki promieniowania. – Wątpię, czy tak samo odbywa się to we wszystkich powszechnie dostępnych solariach – mówi dr Krauze.

Na internetowej stronie Polskiego Związku Solaryjnego, zrzeszającego przedsiębiorców z branży solaryjnej, znaleźć można informację, że stowarzyszenie to od 5 lat organizuje jednodniowe, trwające 6 godzin, kursy dla personelu solariów. Koszt zajęć to 220 złotych od osoby.

Normy bezpieczeństwa

Inna kwestia to jakość urządzeń używanych w solariach. 1 kwietnia weszła w życie unijna norma dotycząca solariów. Zmniejszyła ona o połowę dopuszczalną emisję promieniowania ultrafioletowego w urządzeniach solaryjnych (z 0,6 do 0,3 W/mkw.). Ograniczenie to dotyczy jednak wyłącznie urządzeń nowych. „Sposób dostosowania urządzeń używanych, już funkcjonujących na rynku, każdy kraj UE musi uregulować we własnym zakresie. Wiele krajów europejskich już dostosowało swoje prawodawstwo w tym zakresie, tak aby uniknąć dysproporcji i różnic dla urządzeń nowych i używanych. W Polsce na razie nie ma projektów takich uregulowań” – informuje Polski Związek Solaryjny.

To, czy polskie solaria spełniają normy bezpieczeństwa, kontroluje Państwowa Inspekcja Handlowa. Jak mówi Ewa Lebek-Kita, naczelnik Wydziału Kontroli Jakości i Bezpieczeństwa Produktów Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Katowicach, w ubiegłym roku w ramach specjalnego programu Unii Europejskiej („Sunbeds”) u śląskich dystrybutorów urządzeń opalających prowadzona była taka kontrola. Dotyczyła ona jednak tylko dokumentacji, czyli tego, czy według dokumentów wprowadzane do obrotu solaria spełniają wymagania przepisów. Nieprawidłowości nie stwierdzono. W przyszłości, w drugim etapie programu, sprawdzane mają być poszczególne punkty, świadczące solaryjne usługi. – Kontrola solariów jest trudna – przyznaje Ewa Lebek. Dodaje, że PIH nie posiada uprawnień do prowadzenia badań laboratoryjnych. Takie badania prowadzą specjalistyczne laboratoria, oczywiście na zlecenie Inspekcji.

Umiar i zdrowy rozsądek

Oczywiście solaria podlegają także przepisom sanitarnym, wydanym przez ministra zdrowia. Do otwarcia i prowadzenia solarium nie jest jednak potrzebne żadne specjalne pozwolenie. Nie jest to więc działalność uważana przez polskie prawo za niebezpieczną. Wprowadzenie zakazu korzystania z łóżek do opalania przez osoby poniżej 18. roku życia rozważają władze Anglii. Podobny zakaz obowiązuje już w Szkocji i w Niemczech. W Polsce to, czy ktoś chce korzystać ze solarium, zależy od niego samego. My zalecamy ostrożność, umiar i zdrowy rozsądek.

Jak działa solarium

Pierwsze solarium, a właściwie lampę, która emitowała promienie ultrafioletowe, wybudował niemiecki naukowiec, lekarz Friedrich Wolff. Leczono nią przypadłości spowodowane niedoborem witaminy D. Bardzo szybko z gabinetów lekarskich lampy trafiły jednak do salonów kosmetycznych. Najpierw były niewielkie, służyły do opalania twarzy, później zaczęto budować takie, które naświetlają całe ciało. Lampy w solarium emitują promieniowanie elektromagnetyczne, z zakresu od 280 nm do 400 nm. To zakres charakterystyczny dla promieniowania UV-A i UV-B. Dodatkowo lampy emitują światło w zakresie widzialnym (od 400 nm do 700 nm).

Cały „miks” przypominać ma to, co w kierunku Ziemi wysyła Słońce. Odpowiedzią naszego ciała na opalanie, zarówno naturalne, jak i to w solarium, jest zmiana koloru skóry. Choć dzisiaj modnie być opalonym (nie zawsze tak było), trzeba zdawać sobie sprawę, że opalenizna jest w pewnym sensie procesem obronnym skóry. Pod wpływem promieni UV w komórce pękają tzw. melanosomy, pęcherzyki zawierające barwnik melaninę. Ta otacza jak gdyby parasolem ochronnym jądro komórek naskórka, powodując, że do znajdującego się w nim DNA dociera mniejsza dawka promieni UV.

Z czasem, z powodu naturalnych procesów odnowy skóry, komórki z melaniną zastępowane są takimi bez niej, stąd znika opalenizna. Naturalna ekspozycja na promienie słoneczne jest jak najbardziej wskazana. Pod jej wpływem w skórze syntetyzowana jest pokrywająca dzienne zapotrzebowanie ilość witaminy D3. To szczególnie ważne dla dzieci, które przy niedoborze tej witaminy mogą zachorować na krzywicę.

Dlaczego zatem opalanie się w solarium jest szkodliwe? Bo dawka promieniowania UV, jaką otrzymuje osoba zażywająca kąpieli słonecznych w solarium, jest ponad 20-krotnie wyższa niż w przypadku opalania naturalnego. Ten problem szczególnie dotyczy ludzi mieszkających w północnych częściach globu. Skóra tych ostatnich nie jest przygotowana do pochłaniania dużych ilości promieniowania UV.