Wieczny brak odpoczynku

Anna Leszczyńska, muzykolog, dziennikarz naukowy

publikacja 03.07.2008 20:53

Jak wyglądał Kopernik? Na co zmarł Chopin? Jakie były ulubione potrawy Krzyżaków? Odpowiedzi na te pytania można poznać dzięki nowoczesnym badaniom naukowym. .:::::.

Wieczny brak odpoczynku

O Fryderyku Chopinie uczymy się w szkole, że zmarł na gruźlicę. Naukowcy nie są jednak wcale tego pewni. – Informacje o jego śmierci na gruźlicę mają charakter legendy i nigdy nie zostały potwierdzone naukowo – mówi prof. Tadeusz Dobosz z Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Prof. Dobosz uważa, że Chopin mógł umrzeć na mukowiscydozę, chorobę genetyczną, która objawia się nadmierną produkcją i zagęszczeniem śluzu w organizmie. To zaburza pracę wielu narządów wewnętrznych i w efekcie powoduje śmierć. Na tę właśnie chorobę być może zmarła także siostra Chopina. Żeby wyjaśnić wątpliwości, a także dowiedzieć się więcej o kłopotach zdrowotnych kompozytora, naukowcy z Wrocławia, przy okazji konserwacji spoczywającego w warszawskim kościele Świętego Krzyża jego serca, chcą zrobić analizę DNA i dokładną tomografię. Przechowywane w Warszawie serce może okazać się jedyną częścią szczątków Fryderyka Chopina, którą można zbadać. Ziemia na paryskim cmentarzu Pere Lachaise, gdzie został pochowany, ma bardzo kwaśny odczyn, bardzo niekorzystny dla konserwacji zwłok. O tym, czy i kiedy prace konserwatorskie i badania DNA serca Chopina ruszą, zadecydować musi Ministerstwo Kultury. Jeżeli pozytywnie rozpatrzy wniosek o dofinansowanie projektu, wszystko rozpocznie się za kilka miesięcy.

Tajemnica wielkich mistrzów

Dużo łatwiej będzie zrekonstruować powód śmierci, a może nawet wiele szczegółów życia dwóch wielkich mistrzów krzyżackich, władających zakonem od 1324 do 1345 roku. W krypcie kwidzyńskiej katedry zachowały się ich szczątki. Naukowcy z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego chcą przeprowadzić testy ich DNA. Choć nie istnieje żaden materiał porównawczy (np. szczątki krewnych), samo badanie może dostarczyć informacji o chorobach genetycznych. Szkielety, pozostałości drogich szat i charakterystyczna biżuteria krzyżacka zostały znalezione pod prezbiterium katedry w Kwidzynie. O tym, że spoczywają tutaj Werner von Orseln i Ludolf König von Wattzau – dwaj wielcy mistrzowie Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (bo taką oficjalną nazwę nosi zakon krzyżacki) świadczy wiele poszlak. Pierwsza to taka, że wielkich mistrzów chowano w kwidzyńskiej katedrze właśnie wtedy, gdy wspomniani dostojnicy kierowali zakonem.

Druga to bardzo wytworny strój, w jakim zostali pogrzebani. Na jedwab w średniowieczu nie było stać zbyt wielu. Poza tym badania dendrochronologiczne, a więc określające wiek elementów drewnianych (w tym wypadku desek, z których była zbita trumna), wykazały, że drzewo, którego użyto, zostało ścięte w XIV wieku. Kolejnych informacji dostarczy dokładna analiza kształtu znalezionych pod posadzką kościoła kości. – Kość ramieniowa jednego ze szkieletów nosi ślady bardzo rozbudowanych mięśni. Może to sugerować, że mężczyzna dużo fechtował – mówi zaangażowany w badania antropolog dr Tomasz Kozłowski. Ale to wciąż nie wszystko. Badacz z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr Krzysztof Szostek, pobierze próbki szczątków i wykona ich badania chemiczne. Dzięki temu uda się ustalić nie tylko dietę, ale może nawet grupę krwi osób, których szczątki znaleziono. Gdy doda się do tego analizy historyczne, oparte na źródłach pisanych, może się okazać, że choć domniemani mistrzowie krzyżaccy żyli prawie 700 lat temu, całkiem sporo o nich wiadomo. Wyniki opisanych prac zostaną opublikowane może jeszcze w tym roku.

Portret Kopernika

200 lat później i dokładnie 100 km na północny wschód – Frombork, rok 1543 – w wieku 70 lat umiera Mikołaj Kopernik. Wiadomo, że zostaje pochowany w okolicach ołtarza w miejscowej archikatedrze, ale trwające od wielu dziesiątek lat poszukiwania grobu astronoma nie przynoszą skutku. Pierwsze w obecnym stuleciu nieudane podejście do znalezienia grobu Kopernika miało miejsce w 2004 roku. Drugie, zakończone sukcesem, rok później.

Poszukiwaniami kierował prof. Jerzy Gąssowski z Międzywydziałowego Instytutu Antropologii i Archeologii Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku. Kłopot polegał na tym, że wraz z prawdopodobnymi szczątkami Mikołaja Kopernika odnaleziono kilka innych szkieletów. Który z nich należał do sławnego astronoma, rozstrzygali fachowcy z zakresu antroposkopii kryminalistycznej z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji w Warszawie. Badaniami, które polegały na rekonstrukcji twarzy Kopernika na podstawie jednej ze znalezionych w grobie czaszek, bezpośrednio kierował podinspektor Dariusz Zajdel. Zadanie było trudne, bo czaszka nie była kompletna. Najpierw dokładnie trzeba ją było w trzech wymiarach zeskanować. Później, na podstawie posiadanych elementów, domyślić się kształtu tych części, których brakuje. Portret, który stworzono, bardzo dobrze pasuje do znanych obrazów przedstawiających Kopernika. Badacze tak dokładnie rekonstruowali twarz uczonego, że zauważyli na jego czaszce ślady podwójnej szramy nad prawym oczodołem. Podobnie wyglądająca szrama pojawia się na jednym z autoportretów Kopernika.

Mimo wszystko nie ma stuprocentowej pewności, że znalezione we Fromborku szczątki należały do Kopernika. Żeby nie było żadnych wątpliwości, badacze chcą przeprowadzić analizę porównawczą DNA. Do tego potrzebują jednak materiał biologiczny żyjących krewnych astronoma. Trudność polega na tym, że poszukiwani są krewni z linii żeńskiej, a ci – a właściwie te – wraz z zamążpójściem zmieniają nazwiska. Od wielu miesięcy trudnymi i żmudnymi poszukiwaniami krewnych astronoma z Fromborka zajmują się badacze z Wydziału Nauk Historycznych UMK w Toruniu. Przeszukują stare księgi parafialne, testamenty, ale także księgi rodowe i kroniki miejskie. Choć na swojej liście mają już grubo ponad kilkaset nazwisk osób spokrewnionych z Kopernikiem, poszukiwania ciągle trwają. W Polsce Chopin, Kopernik. Za granicą Mozart, Bach i wielu, wielu innych. Uczeni chcą dowiedzieć się wszystkiego, co tylko możliwe nie tylko o konkretnej osobie, ale także o epoce, w której żyła. Po co? Bo wtedy łatwiej zrozumieć kontekst w którym tworzyła.



Gość Niedzielny 18/2008