Jak poradzić sobie z nagłą stratą?

PAP |

publikacja 13.04.2010 07:45

Wspólne przeżywanie żałoby narodowej przez ludzi, jak gromadzenie się w symbolicznych miejscach, palenie zniczy, pomaga poradzić sobie z poczuciem straty i zachwianego bezpieczeństwa - powiedziała PAP psycholog społeczna Joanna Pommersbach ze Szkoły Biznesu Politechniki Warszawskiej.

Jak poradzić sobie z nagłą stratą? Henryk Przondziono/Agencja GN

Jak podkreśliła, psychologiczny mechanizm reakcji na stratę zadziałał u Polaków niezależnie od tego, czy byli zwolennikami, czy przeciwnikami prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

"Wszystkie badania, jak i diagnoza społeczna prof. Janusza Czapińskiego, pokazują, że my ciągle jesteśmy społeczeństwem spaternalizowanym i mamy silne oczekiwania co do opiekuńczości ze strony władzy, silniejsze niż w USA czy krajach zachodniej Europy. A prezydent Kaczyński - choć budził różne emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne - z racji piastowanej funkcji był przywódcą, spełniającym symboliczną rolę Ojca Narodu. Stąd poczucie osierocenia, utraty poczucia bezpieczeństwa - choć z punktu widzenia polskiej konstytucji ani prezydent, ani jego kancelaria nie mają najważniejszego wpływu na ciągłość funkcjonowania państwa" - powiedziała Pommersbach. Jak dodała, wspólne przeżywanie żałoby świadczy o poczuciu państwowości i patriotyzmie Polaków, których na co dzień nie widać.

Przypomniała, że mechanizm reakcji psychologicznej w sytuacji nagłej straty -  jak śmierć bliskiej osoby - został opisany przez amerykańską lekarkę i psycholog Elisabeth Kuebler-Ross. "Wszystkie wyróżnione przez nią fazy tej reakcji mogliśmy obserwować w naszym społeczeństwie po tragedii pod Smoleńskiem" - podkreśliła Joanna Pommersbach.

Pierwszą fazą jest szok - moment, w którym nie czujemy żadnych emocji i w którym dochodzi do  zatrzymania wszystkich naszych procesów psychologicznych. "To było widać choćby w programie telewizyjnym w TVN24: kiedy przyszła wiadomość o katastrofie i przez chwilę nikt nie wiedział, co powiedzieć" - wyjaśniła psycholog.

Potem przychodzi druga faza, określana jako faza zaprzeczania, kiedy zaczynamy zaprzeczać  tragedii. Mówimy wówczas: "Nie, nie. To nie może być prawda, to jakaś pomyłka. Zaraz wszystko się wyjaśni. Ktoś się pomylił. Ta jakiś zły sen, który za chwilę się skończy". Według Pommersbach, obserwowaliśmy to w sobotę, gdy politycy i inne pytane o opinię osoby odpowiadały, że to nie mogło się wydarzyć. Ludzie podkreślali, że to była tylko jakaś awaria i że za chwilę może się okazać, że wszystko jest w porządku.

"Później, kiedy już pokazano zdjęcia z miejsca wypadku, zaczęła się kolejna faza psychologicznego radzenia sobie z tragiczną sytuacją, określana jako targowanie się. W tej fazie ludzie próbują +negocjować+ z losem czy Panem Bogiem. Jest to próba odwrócenia sytuacji. Przykładem targowania się było pojawianie się w mediach na krótko informacji, że może jednak nie wszyscy zginęli, że prawdopodobnie trzy osoby przeżyły, choć miejsce katastrofy już pokazano i było wiadomo, że jest to raczej niemożliwe" - tłumaczyła psycholog.

Według niej, trzy pierwsze fazy odzwierciedlają psychologiczną walkę, którą toczymy, aby nie dopuścić do siebie złej wiadomości. Dopiero potem przychodzi faza depresji, czyli żałoby. "W sytuacji żałoby dzieje się coś takiego, że ludzie chcą być razem, że się gromadzą. Przykładem jest to, że wiele osób miało odruch udania się pod Pałac Prezydencki, pod krzyż papieski po to, aby być blisko z innymi. Jest to mechanizm ewolucyjny - w przeszłości, ci z nas, którzy w sytuacji zagrożenia gromadzili się razem mieli szansę lepiej sobie z nim poradzić, przeżyć je" - powiedziała Pommersbach.

Jej zdaniem, żałoba jest najważniejszym, najbardziej kluczowym momentem radzenia sobie ze stratą. "Żeby wyjść z niej w miarę szybko nie wolno jej zaprzeczać, ale trzeba mówić o swoich emocjach, o stracie. Bez tego nie można przejść do fazy akceptacji i radzenia sobie z nową sytuacją. Tu ważną rolę do odegrania mają psychologowie, którzy mogą wysłuchać ludzi, pomóc im uporać się z nieodwracalnością straty i pomóc zobaczyć przyszłość" - powiedziała psycholog.

Ostatnią fazą jest faza akceptacji nowego stanu rzeczy i związana z nią faza rozwiązywania problemów, które pojawiły się w wyniku straty. Pojawia się pytanie - jak będziemy teraz żyć? Jak będziemy działać? "W tej fazie zaczną się pojawiać spekulacje, jak będzie wyglądała kampania prezydencka, jak to wpłynie na strategię PiS, bo to właśnie ta partia najbardziej ucierpiała w katastrofie" - powiedziała Pommersbach.

Zaznaczyła też, że choć wszyscy ludzie przechodzą przez kolejne fazy reakcji na stratę, to mogą one trwać różnie - dłużej lub krócej, zależnie od osoby.

"Nie wszyscy też czują potrzebę zbiorowego przeżywania emocji, niektóre osoby potrafią się do tego zdystansować. I choć nie znaczy to, że nie przeżywają one tragedii, czy że przeżywają ją mniej, to często rodzi to ostracyzm społeczny" - powiedziała Pommersbach. Jak wyjaśniła, w warunkach żałoby narodowej wzrasta konformizm, czego skutkiem jest zmniejszenie się tolerancji społeczeństwa na odmienne reakcje, jak buntowanie się przeciw wspólnemu przeżywaniu straty, bo gdy panuje spójność łatwiej poradzić sobie z trudną sytuacją.