publikacja 20.09.2018 00:00
Wystąpienie epidemii afrykańskiego pomoru świń w takim kraju jak Chiny będzie miało wymiar globalny. W Kraju Środka właśnie zarejestrowano cztery niezależne ogniska choroby.
Mięso wieprzowe jest dla Chińczyków podstawowym źródłem białka.
MAREK PIEKARA /foto gość
Afrykański pomór świń (zwany skrótowo ASF) nie jest groźny dla ludzi. Jest groźny dla zwierząt. Ale te, które mogą zachorować, są bardzo ważnym elementem światowego handlu i gospodarki. Gdy epidemia pojawia się na niewielkich obszarach albo nawet obejmuje duży obszar, ale wolny od przemysłu rolnego, sprawa nie jest kluczowa z punktu widzenia globalnej gospodarki. Problemy zaczynają się wtedy, gdy choroba dociera do największego producenta wieprzowiny na świecie. Właśnie dotarła.
Chiny mięsem stoją
Dla Chin pojawienie się tej niezwykle zakaźnej, a także najczęściej śmiertelnej dla zwierząt choroby to dramat. Kraj ten jest największym producentem i konsumentem wieprzowiny. Mięso świń jest dla Chińczyków podstawowym produktem białkowym. Nie bardzo można zastąpić je np. mlekiem i jego przetworami. Ze względu na swą konstrukcję genetyczną większość Chińczyków nie toleruje bowiem cukru mlekowego – laktozy. Białko roślinne natomiast, np. sojowe, jest znacznie droższe i trudniejsze do otrzymania w warunkach chińskich niż wieprzowina. Chiny sprzedają mięso ze świń oraz produkty je zawierające do wielu krajów. Także takich, gdzie, jak w USA, choroba jeszcze nie wystąpiła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.