Apel ekologów i naukowców do rządu

PAP |

publikacja 16.06.2010 19:30

Ekolodzy i naukowcy zaapelowali w środę do rządu o naprawę nieskutecznego systemu ochrony przeciwpowodziowej w Polsce. Minister środowiska Andrzej Kraszewski, do którego trafił dokument zadeklarował, że zgadza się z częścią uwag.

Min. Kraszewski powiedział, że apel traktuje jako wsparcie dla swoich działań, mających na celu unowocześnienie gospodarki wodnej. Zapewnił, że przekaże go do Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej do szczegółowej analizy i potraktuje go jako uwagi do opracowywanej polityki wodnej państwa.

"Apelujemy o nowoczesną politykę wodną i przeciwpowodziową - taką, jaka realizowana jest w innych krajach Unii Europejskiej. Wymaga to przeprowadzenia gruntownej reformy gospodarki wodnej. Musimy wdrożyć kompleksowy system ochrony przeciwpowodziowej, powiązany z gospodarowaniem przestrzennym, leśnictwem i rolnictwem" - mówił na konferencji Gawlik.

Wśród najpoważniejszych błędów systemu ochrony przeciwpowodziowej w Polsce, ekolodzy i naukowcy wymieniają m.in. brak kompleksowych programów ograniczania skutków powodzi dla całych zlewni rzek. Autorzy apelu krytykują też nieuzasadnioną wiarę w niezawodność wałów i zbiorników zaporowych, finansowanie inwestycji, które zwiększają, a nie zmniejszają zagrożenie powodziowe.

Zaniedbaniem jest też - zdaniem autorów apelu - zgoda na budowanie na terenach zalewowych. Uważają oni, że działania podejmowane przez władze dla ochrony przed powodzią są chaotyczne i przypadkowe, ograniczają się też do granic województwa lub powiatu, bez refleksji, co stanie się dalej.

"W wyniku masowego regulowania górskich rzek i potoków woda szybciej spływa w dół - błyskawicznie dociera do większych cieków i formuje na nich falę powodziową. Takie inwestycje, zwiększające zagrożenie powodziowe, sfinansowane zostały m.in. ze środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego po powodzi w 2001 r." - podkreślał Nieznański.

"Ochrona przeciwpowodziowa na całym świecie nie jest jedynie domeną branży hydrotechnicznej, tylko działaniem interdyscyplinarnym, które zawiera takie elementy, jak odtwarzanie naturalnej retencji i dbanie o retencję w glebie" - dodał.

"To nie oznacza przywracania rzek do stanu z czasów średniowiecza. To, co proponujemy, to np. odsuwanie obwałowań od rzek. Tymczasem wały odbudowywane są wzdłuż Odry w tych samych miejscach, co przed powodzią w 1997 r., mimo że jest możliwość poszerzenia miejsca dla rzeki" - podkreślił.

Według autorów apelu, państwo nie kontroluje i nie zabezpiecza obszarów zalewowych przez odpowiednie planowanie przestrzenne. Na terenach tych powstają nowe osiedla.

Nieznański przekazał też ministrowi opracowany po powodzi w 1997 r. atlas terenów zalewowych Odry i opracowania WWF dotyczące bezpieczeństwa przeciwpowodziowego. Przypomniał, że te dokumenty już 10 lat temu przekazano 600 urzędnikom wszystkich szczebli administracji.

Żurek podkreślił, że podpis naukowców pod apelem to sprzeciw dla anachronizmów. "Nadal kontynuuje się anachroniczne poglądy sprzed 100 lat. W apelu wskazujemy drogi, jak można uniknąć strat powodziowych - bo samej powodzi uniknąć się nie da" - podkreślił. "Z tym trzeba się nauczyć żyć, trzeba nauczyć się ograniczać straty, które powodują powodzie" - zaznaczył.

"Skutki powodzi można ograniczyć m.in. kontrolując zabudowę i opracowując mapy terenów zagrożonych, edukując ich mieszkańców czy zwiększając naturalną retencję" - mówił Gawlik. Dla zmniejszenia ryzyka powodzi na terenach zurbanizowanych konieczne jest wyznaczenie w dolinach polskich rzek miejsc, na których woda może rozlewać się bezpiecznie.

Ekolodzy i naukowcy apelują o opracowanie i powszechne udostępnienie map terenów zalewowych ze wskazaniem stref ryzyka oraz wprowadzenie i egzekwowanie zakazu zabudowy na tych terenach oraz wdrożenie niezawodnego systemu ostrzegania dla obszarów zagrożonych zalaniem.

W tym tygodniu rozpoczęły się w resorcie środowiska prace nad zmianami w gospodarce wodnej, uwzględniającymi doświadczenia tegorocznych powodzi - poinformował podczas wspólnej z sygnatariuszami apelu konferencji prasowej minister Kraszewski. Zapowiedział, że prace te potrwają kilka miesięcy.

Celem zmian ma być gospodarowanie wodami zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju oraz poprawa bezpieczeństwa - życia i zdrowia ludzi oraz gospodarki i środowiska - podkreślił Kraszewski. Powiedział też, że apel ekologów i naukowców uważa za wsparcie swoich działań, bo sam jest za nowoczesną, szanującą środowisko i warunki naturalne kraju gospodarką wodną.

Zdaniem szefa resortu, należy wykorzystywać w większym stopniu tereny zalewowe i poldery, ale w połączeniu z inwestycjami hydrotechnicznymi. "Środki techniczne i nietechniczne muszą się uzupełniać" - podkreślił. "Jestem pewien, że odsunięcie w wielu miejscach wałów od koryt rzek może poprawić bezpieczeństwo przeciwpowodziowe" - przyznał.

Kraszewski zaapelował, aby nie robić kozłów ofiarnych powodzi ani z ekologów ani z bobrów. "Powódź, która nawiedziła Polskę, była ogromną katastrofą naturalną. Dzięki działaniom i wysiłkom ludzi możemy minimalizować jej negatywne skutki, ale nie możemy ich całkowicie wyeliminować, także w przyszłości" - powiedział.