Dorośli, nie temperujcie mądrali

Gość Niedzielny/PD

publikacja 05.10.2010 06:23

Impulsywne i gadatliwe dzieci jako dorośli lepiej radzą sobie w życiu. W latach 60. XX wieku naukowcy z uniwersytetu kalifornijskiego badali grupę 2400 amerykańskich uczniów.

Dorośli, nie temperujcie mądrali Roman Koszowski/Agencja GN

Dzisiaj odszukano część z nich i porównano ocenę ich osobowości sprzed 50 lat z osiągnięciami dzisiejszymi. Okazało się, że dzieci-gaduły w wieku dojrzałym wykazują większą aktywność intelektualną, lepiej radzą sobie w kontaktach międzyludzkich i są bardziej pewne siebie.

Przekłada się to na lepsze wykształcenie i warunki pracy (to ostatnie związane jest z jasnym artykułowaniem swoich potrzeb). Uczniowie impulsywni jako dorośli mieli więcej zainteresowań i wykazywali tendencję do skracania dystansu z innymi.

Ci, którym impulsywności brakowało (nauczyciele oceniali ich jako nieśmiałych), częściej byli strachliwi i umniejszali swoje znaczenie. Naukowcy podkreślają, że częściową winę za nieśmiałość dzieci ponoszą rodzice, którzy temperują swoje ciekawskie i wygadane pociechy.

***

Białowieża powiększa się! - Lepsza ochrona Puszczy Białowieskiej jest głównym celem resortu środowiska – powiedział minister środowiska prof. Andrzej Kraszewski i zakomunikował, że jego resort stara się pozyskać 75 mln złotych na powiększenie Białowieskiego Parku Narodowego.

Dzisiaj park zajmuje powierzchnię ponad 10 tys. hektarów. W planach ministerstwa jest powiększenie go aż trzy razy, czyli do około 30 tys. hektarów. Białowieski Park Narodowy jest najstarszym parkiem narodowym w Polsce (powstał w 1932 roku) i jednym z najstarszych w Europie.

Dzisiaj chroni niecałe 20 proc. polskiej części Puszczy Białowieskiej (ministerstwo chce, by docelowo chronił około 50 proc.) ostatniego w Europie fragmentu lasu pierwotnego. Park Białowieski jest też ostoją największej na świecie populacji żubra.

***

Doskonale poplątany - O tym, że w jądrze żywej komórki znajduje się kodujący informacje kwas DNA, wie każdy uczeń. Ale o tym, że cząsteczka DNA w komórce ma długość aż 2 metrów, wie niewielu.

Jak to możliwe, że coś tak długiego mieści się w jądrze, którego wielkość wynosi od kilku do kilkunastu mikrometrów (milionowych części metra albo tysięcznych części milimetra)? Na dodatek „to coś” (czyli DNA) działa, czyli zapisane informacje są cały czas dostępne. Sekret tkwi w odpowiednim poplątaniu.

Od kilku miesięcy, dzięki pracom wielu badaczy z kilku amerykańskich uniwersytetów, istnieje model przestrzenny genomu człowieka. I okazuje się, że DNA jest tak splątane, że jego najbardziej potrzebne fragmenty są lepiej dostępne niż te, które są nieaktywne.

Splątanie DNA jest tak duże, że gęstość informacji w jądrze jest setki bilionów razy wyższa niż w przeciętnym chipie komputerowym. Nie przeszkadza to temu, że cząsteczka DNA może w bardzo krótkim czasie być odplątana i zaplątana z powrotem.

O powstawaniu w tym procesie węzłów i supłów nie ma oczywiście mowy. Zrozumienie tego fenomenu było możliwe dzięki teorii węzłów.