Komórkowa epidemia

Ewa Nieckuła

publikacja 25.11.2010 00:40

Rozmowa przez telefon komórkowy podczas jazdy samochodem czterokrotnie, a nadawanie SMS-ów sześciokrotnie zwiększają ryzyko kolizji. A to dlatego, że wolniej reagujemy na to, co dzieje się na drodze.

Komórkowa epidemia elevatorlady / CC 2.0

Blisko 70 proc. ludzi na świecie ma telefony komórkowe. Ten niewątpliwie wygodny wynalazek błyskawicznie zapanował nad naszym codziennym życiem. Ma on, niestety, i złe strony. Według danych zebranych na University of Birmingham w Wielkiej Brytanii jeden na dziesięć wypadków wśród pieszych – zranienia, upadki, wpadanie na stojące obiekty – jest wynikiem prowadzenia rozmowy przez komórkę albo nadawania lub odbierania SMS-ów. Zderzenie czołowe z latarnią rozśmiesza tylko w kinie, ale gdy w efekcie tego zderzenia trafiamy na szpitalną izbę przyjęć, nikomu do śmiechu już nie jest. Wystarczy, że skupimy się na komórce i natychmiast cierpi nasza spostrzegawczość. Co najmniej jedno na pięć zagrożeń, na jakie możemy się natknąć, gdy, idąc, esemesujemy, umyka naszej uwadze – twierdzi dr Joanna Lumsden z University of Birmingham. Nasz mózg nie radzi sobie z dwoma zadaniami równocześnie – bezpiecznym sterowaniem naszymi krokami i czytaniem wiadomości. To dlatego wiele osób zwalnia lub przystaje w czasie odbierania lub nadawania SMS-ów. Mało kto z tej naturalnej reakcji potrafi wyciągnąć właściwy wniosek.

Mózg w opałach

Jadąc samochodem, także próbujemy załatwić różne sprawy przez telefon. Tempo życia wymusza stałe noszenie przy sobie telefonów komórkowych, BlackBerry, smartfonów i wymaga pozostawania w kontakcie przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie ma wątpliwości, że używanie telefonu komórkowego zwiększa ryzyko wypadku podczas kierowania samochodem. Jednak do niedawna sądzono, że sprawy bezpieczeństwa rozwiązują zestawy głośnomówiące. Niestety, jak dowodzi wiele przeprowadzonych do tej pory badań, fakt, że obie ręce trzymają kierownicę, nie zapewnia pełnej koncentracji na warunkach jazdy. Rozmowa to dla mózgu o wiele bardziej angażujące zadanie niż zrozumienie informacji dźwiękowej, płynącej na przykład z radia.

Prof. David L. Strayer z University of Utah w Stanach Zjednoczonych bada wpływ używania telefonów komórkowych na jazdę samochodem od blisko dziesięciu lat i nie ma dobrych wiadomości dla tych, którzy uważają, że świetnie robią obie te rzeczy naraz. Rozmowa przez komórkę czterokrotnie, a nadawanie SMS-ów sześciokrotnie zwiększa ryzyko kolizji. Podstawową przyczyną jest istotne opóźnienie reakcji na to, co dzieje się na drodze. Z eksperymentów prowadzonych na symulatorze jazdy wynika, że 20-latek rozmawiający przez komórkę reaguje jak osoba mająca we krwi 0,8 promila alkoholu albo w sposób typowy dla 70-latka. W warunkach laboratorium tworzono sytuacje, w których trzeba było szybko ominąć przeszkodę lub wykazać się refleksem, naciskając na pedał hamulca.

Na przykład, pies wybiegał na drogę, nagle pojawiał się nakaz ograniczenia prędkości, zza autobusu wychodził pieszy, inny samochód zaczynał cofać, blokując przejazd. W eksperymentach brali udział doświadczeni i początkujący kierowcy. Ich reakcje były podobne, niezależnie od tego, czy był to ich pierwszy, czy ostatni dzień ćwiczeń. Korzystając z telefonu komórkowego podczas jazdy, uczestnicy doświadczenia wolniej i później ruszali ze świateł, dłużej przymierzali się do skrętu, jechali mniej płynnie, nie zmieniali pasów. Ich sposób prowadzenia przypominał sytuacje, w której jedzą, piją, zmieniają stacje w radiu czy poprawiają makijaż (to oczywiście kobiety).

Nieintencjonalna ślepota

Psycholodzy mówią o zaburzeniach spostrzegawczości, które mają takie samo nasilenie, niezależnie od tego, czy kierowca korzysta z samego telefonu komórkowego, czy z zestawu głośnomówiącego. Prof. Strayer szacuje, że człowiek prowadzący rozmowę za kółkiem odbiera nawet do 50 proc. mniej informacji z otoczenia niż kierowca skupiony jedynie na prowadzeniu samochodu. To ograniczenie, zwane także „nieintencjonalną ślepotą”, może być szczególnie groźne w skutkach podczas złej pogody czy natężonego ruchu.

Przyczyny tego zjawiska znane są od dawna. Ludzki mózg, mimo że tak skomplikowany, ma poważne ograniczenia w przetwarzaniu informacji. Właśnie sytuacja, w której próbujemy robić dwie rzeczy równocześnie, ujawnia tę słabość. Najczęściej wykonywanie pierwszego zadania, na którym już jesteśmy skupieni, gdy dochodzi drugie zadanie, ulega spowolnieniu albo też więcej czasu zajmuje rozwiązanie obu problemów niż każdego z osobna. Mózg nie potrafi tych operacji przeprowadzać równolegle, szczególnie gdy wymagają one dokonania jakiegoś wyboru bądź udzielenia odpowiedzi. No może z jednym wyjątkiem, gdy jedno z zadań nie wiąże się z wysiłkiem intelektualnym, jak chociażby wystukiwanie rytmu nogą.
Rozmowy przez telefony komórkowe to nie tylko większa wypadkowość. Coraz częściej mówi się o tym, że są jedną z przyczyn powstawania korków w dużych miastach. Przejazd ulicami musi trwać dłużej, jeśli w masie samochodów znajdujących się przed nami co najmniej jeden na dziesięciu kierowców rozmawia lub esemesuje.