Widzę ciemność

Przemysław Kucharczak

GN 37/2011 |

publikacja 15.09.2011 00:15

Dawno, dawno temu nocami nad Polską było widać gwiazdy. Nie wierzycie? Pasjonaci astronomii z Sopotni Wielkiej doprowadzili do wymiany wszystkich latarni na takie, żeby gwiazdy znów były lepiej widoczne.

Liczba gwiazd widoczna gołym okiem w Europie zasoby internetu Liczba gwiazd widoczna gołym okiem w Europie

Najmłodsi Polacy nie mają już doświadczenia oglądania naprawdę rozgwieżdżonego nieba, takiego, jakie musiał widzieć Abraham, słuchając obietnicy Boga o niezliczonym potomstwie. Autor tego tekstu po raz ostatni widział takie niebo w 1989 r. na Podhalu, we wsi, w której nie stała wtedy ani jedna latarnia. Nie docierało tam także światło z sąsiednich wsi, bo w żadnej z nich ulice nie były jeszcze oświetlone. Prawdziwie rozgwieżdżone niebo robi tak niesamowite wrażenie, że ten obraz zostaje w pamięci na całe życie.  

Najbliżej na Ukrainę

Przez ostatnie ćwierć wieku latarnie trafiły jednak na ulice nawet najmniejszych polskich wiosek. Z roku na rok nad miastami nocami świecą coraz jaśniejsze łuny, utrudniające obserwacje nocnego nieba w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Każdy nowy hipermarket to nawet kilkaset gęsto ustawionych latarni, zalewających parkingi potokami światła. Polacy mieszkający w mniej zaludnionych rejonach, w których na niebie można dostrzec choć zarys Drogi Mlecznej, to szczęściarze. Najgorzej pod tym względem mają mieszkańcy Górnego Śląska, którzy na niebie widzą z rzadka rozsiane gwiazdy. Scena obietnicy danej Abrahamowi: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić” i „Tak liczne będzie twoje potomstwo” – na dzisiejszych Ślązakach nie robi aż takiego wrażenia, bo dla nich policzenie gwiazd jest do zrobienia. Żyjemy w świecie, który jest zanieczyszczony światłem. Na wykonanych z kosmosu zdjęciach nocnej Europy widać świecące plamy w okolicach Londynu, Paryża, Zagłębia Ruhry, północnych Włoch, a także polskiego Górnego Śląska, zlewającego się w jedną świetlistą plamę z okolicami Ostrawy w Czechach. Mocno świecą też okolice Warszawy, Trójmiasta, Łodzi i Wrocławia. Według brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, mieszkańcy tych terenów mogą nieuzbrojonym okiem naliczyć na nocnym niebie mniej niż 400 gwiazd, a miejscami (na Śląsku i w Warszawie) nawet mniej niż 200. Żeby naliczyć powyżej tysiąca gwiazd, Polacy muszą pojechać do Puszczy Białowieskiej albo wypłynąć na środek wielkich mazurskich jezior. Jednak już nigdzie w Polsce nie da się zobaczyć naprawdę rozgwieżdżonego nieba, na którym lśni od 1300 do 1900 gwiazd. Żeby tego gdzieś jeszcze w Europie doświadczyć, trzeba wybrać się w dzikie Karpaty ukraińskie lub rumuńskie, w góry Skandynawii, w niektóre rejony Hiszpanii, Bałkanów albo Alp austriackich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.