• z Kanady
    23.12.2011 11:34
    Kazda następna fala emigracji była większa od poprzedniej. 1956 rok wyjechało tylko kilkanaście tysięcy. Emigracja 68 roku jest najbardziej nagłośniona przez "prasę" ale była to stosunkowo niewielka emigracja licząca około 10 tys osób. Wiele osób z emigracji 68 roku należało do grupy bandytów z bezpieki, np Wolińska. Wielka emigracja zaczęła się w latach 70tych kończąc się w roku 80/81 z milionem ludzi którzy osiedli na stale w USA, Kanadzie, Australii i zachodniej Europie. Później wyjechało z jednostronnym paszportem kilkadziesiąt tysięcy internowanych. Następna grupa wyjechała po 1989 roku kiedy można było uzyskać paszport. Emigracja stała się dla polskich reżimów wentylem bezpieczeństwa, w przeddzień kłopotów ekonomicznych i spodziewanych rozruchów upuszczano krwi z narodu.
  • Stanisław_Miłosz
    23.12.2011 15:24

    Polska chudnie w wielu wymiarach. A im bardziej chudnie, tym bardziej rząd II Irlandii zaciska jej pasa. Zapewne po to, jej gacie nie opadły i nie było obciachu.

    Lepiej od abstrakcyjnych statystyk zaawansowanie chudnięcia ilustruje to, czego jako młodzi, wykształceni i z wielkich miast nie chcemy zauważać:

    http://niepoprawni.pl/blog/2293/jak-sie-zyje-w-polsce

     

  • m.r.
    27.12.2011 00:01
    Wartość tego spisu powszechnego jest żadna. W rzeczywistości emigracja jest znacznie wyższa niż ta oficjalnie podawana, czego przykładem jestem ja i moja rodzina - oficjalnie w kraju, a w rzeczywistości na emigracji, na stałe. Tu gdzie jestem, szacuje się, ze Polaków może być i 4,5 mln. A z tego co widzę, ludzi z Polski cały czas przybywa. Być może 4,5 mln, to wartość chwilowa, sezonowa, ale ona jest nigdzie nie rejestrowana. Nawet jeśli spis rejestrować miałby tylko emigrację stała, to i tak są to wartości nieprawdziwe. Ujawnienie rzeczywistej skali emigracji byłoby niekorzystne tak dla polskich emigrantów, jak i władz krajów do których emigrujemy. O rządcach kraju nie wspominam, bo to by ich skompromitowało. To w zasadzie przypomina ratuj się kto może, a nie emigrację zarobkową, czasową, lub stałą. W rzeczywistości skalę emigracji bardzo trudno jest oszacować. Jeśli do Kościoła na Mszę polską przychodzi ok. 100 osób, a stanowi to ok. 2 % mieszkających w okolicy Polaków, to oznacza, ze może tu być i 5 tys. ludzi z Polski, co jest realne. Są okresy, kiedy dojeżdża tu ich drugie tyle do pracy sezonowej, np. na farmy. Są farmy, o których wiem, zatrudniające na miesiąc - dwa, od 200 do 1000 Polaków, przybywających bez żadnej rejestracji, na zasadzie "prywatnego importu pracowników". Bardzo dużo ludzi siedzi okrakiem - jedną nogą w kraju, jedną na emigracji. Ich liczba będzie się zdecydowanie kurczyła, ponieważ w kraju dla nich miejsca nie ma, a taki sposób życia całkowicie niszczy życie rodzinne, więc emigracja stała będzie zjawiskiem narastającym. Nawet w przypadku destrukcji małżeństw podzielonych między kraj i emigrację, dzieci emigrantów, dorastając także decydują się na emigrację. Czasem do matki, czy ojca na emigracji dojeżdżają starsze dzieci do pracy lub do szkoły. Młode pokolenie jest dla Polski stracone, zwłaszcza, że korzystając z możliwości jakie daje państwo opiekuńcze Polki są najbardziej "reproduktywnymi" emigrantkami. Spis powszechny w ogóle nie ujmuje tych wszystkich zjawisk. Owszem, są młodzi emigranci na 2 - 3 miesiące, którzy robią tzw. błyskawiczna karierę - mając zapewnione w kraju stanowisko, na emigracji wyrabiają sobie odpowiednie CV, po znajomości - w ciągu 3 miesięcy awansując błyskawicznie, wracają do Polski, na ciepłą czekającą na nich posadkę. Ale to są pojedyncze sztuki. Osobnym problemem są wszystkie negatywy emigracji, bo większość ruszyła bez przygotowania i założeń. I pojawiły się patologie. To jest przerażające, ale poza Polska są w tej chwili całe ogromne enklawy polskie. Jak mi powiedziała pewna Czeszka - tu jest więcej Polaków, niż Czechów w Czechach. Język polski stał się obowiązującym i podstawowym w niektórych zakładach pracy
Dyskusja zakończona.

Komentarze do materiału/ów:

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg