Komentarze do materiału/ów:
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.
Gratuluję ... już na początku gratuluję takiej inicjatywy
Słusznie odmówiono w kwartalniku uniwerysteckim o tej inicjatywie, bo nie jest ona oficjalna, za wiedzą władz Uniwewrsytetu.
Jeśli dwaj polscy uczeni zza oceanu dokonali już symulacji lotu Tu-154M, ocenili, wyciągnęli wnioski, na podstawie niepełnych danych wejściowych, z czego Macierewicz powinien być usatysfakcjonowany, to nasi "polscy uczeni", przepraszam - pracownicy UW, niech doprecyzują jak przebiegał lot, będziemy wiedzieli wszystko. Trzeba kuć żelazo póki gorące. Proponuję jako jeden z elementów wejściowych do badań złotego rosyjskiego orła dwugłowego, który mógł mieć udział w katastrofie, obok innych ciekawych koncepcji.
Ale żarty na bok. Nikt z polskich specjalistów od katastrof nie ucieka od wyjaśnienia tej tragedii, i nie ma zamiaru ukrywać czegokolwiek. Rozumiesz Beszadzie? Nikt nie ogranicza innym naukowcom zbadania katastrofy. Masz może na myśli prof. Michaela Badena z USA, który niedawno stwierdził, że należy ekshumować wszystkie ciała, aby ustalić czy są na nich ślady wybuchu, co z góry jest sugestią o zamachu na samolot. Jeśli taki człowiek zakłada a priori tezę o jakiejś bombie, to rzetelność jego jest żadna.
I nie dziwię się, że w Polsce odmówiono mu zajmowaniem się tą sprawą, mamy własnych specjalistów patologów na poziomie światowym.
Nie przesądzając czy katastrofa w Smoleńsku - tak, bez cudzysłowu katastrofa, bo śmierć urzędującego i byłego prezydenta, śmierć najwyższych rangą dowódców wojska, śmierć prezesa banku centralnego i pozostałych ważnych dla państwa osób oraz obsługi samolotu jest dla państwa, dla Polski, co czas boleśnie już pokazał, katastrofą na skalę nieznaną współczesnym dziejom - była tylko nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności, czy z premedytacją dokonanym zamachem, po wielu towarzyszących jej okolicznościach można przypuszczać, że jeśli była zamachem, to był to zamach równiez o cechach mordu rytualnego.
Wielka musiała być w inicjatorach - niekoniecznie bezpośrednich wykonawcach, bo każdy z nich wykonywał tylko fragment "zadania" i nie musiał wiedzieć jaki jest cel ostateczny - wielka musiała być nienawiść i do poległych osób i do państwa które reprezentowali, do Polski.
Nienawiść jednak nie bywa motywem dokonywania rytualnych mordów, religioznawstwo nie zna takich przypadków, może być tylko ich dodatkiem. Dlaczego zatem mordu rytualnego? A choćby traktowanie zwłok. Są jeszcze inne przesłanki, ale nie czas i miejsce by o tym mówić.
Użyłem liczby mnogiej "inicjatorach", nie inicjatora, gdyż nawet jeśli pomysł zamachu uroił się w jednej głowie, to niemożliwe było jego spowodowanie przez jedną osobę. Jedni zatem z inicjatorów kierowali się pragmatyzmem, inni nienawiścią, a jeszcze inni jakąś wiarą (jak wiemy bywali i są tacy co wierzyli i wierzą na przykład w Wielkie Niemcy, w panslawizm, czy komunizm).
Jaka to wiara? Taka, w której - niekonicznie się z tym afiszując - taki mord, ofiarę "bóstwu", się praktykuje. A zatem - satanizm, lucyferyzm lub inne wywodzące się z kabały i okultyzmu (tak, są takie sekty i to wbrew powszechnej świadomości dość liczne i nie chodzi tu o głupków oprawiających nocą koty na cmentarzach). Te "wiary", którym możliwość dokonania tu, w środku Europy, była dostępna. A więc z pewnością nie wyznawcom jakiegoś plemiennego kultu gdzieś z dżungli Papuy-Nowej Gwinei.
A teraz o powodzeniu samych badań którymi zająć ma się wspomniana w wiadomości grupa naukowców. Dużo zależy od tego, do jakich źródłowych materiałów będą mieć dostęp. Te publicznie ujawnione (głównie zapisy skrzynek) mogą być podfałszowane lub całkowicie spreparowane. Być może istnieją jednak jakieś inne, utajnione, którymi dysponowała komisja Edmunda Klicha, którymi dysponuje wojskowa prokuratura, lub w sejfach służb specjalnych, do których ograniczony dostęp ma sejmowy zespół Macierewicza. Ale czy będą mieć do nich dostęp naukowcy? Wątpliwe.
Zatem czy jest sens takich badań? Jak najbardziej! Mogą one bowiem wykazać wewnętrzne sprzeczności w raporcie MAK, w raporcie komisji Klicha, a więc wykazać i ujawnić fałsz który poszedł w świat. Fałsz który, jak już wykazały badania zespołu Macierewicza i rzeszy niezależnych publikujących wyniki w internecie (pomijając ogólne wnioski, czasem bardziej niż fantastyczne, co do sprawstwa i sposobu dokonania zbrodni), gwałci dobre imię pilotów i pasażerów tragicznego lotu, sprawia ból ich rodzinom, szkodzi po prostu Polsce.
Wykazanie tego fałszu, którym karmiono nas tu w Polsce, to połowa sukcesu w dojściu do prawdy. Jeśli bowiem okaże się, że była to zbrodnia, a nie na przykład zderzenie z meteorem, zderzenie z UFO czy jakieś inne o kosmicznym wymiarze zdarzenie (na którym ktoś chciał zrobić interes, bo "trafiło się ślepej kurze ziarno"), to pozostanie ustalić sprawców i wykonawców, ustalić stopień winy i sprawiedliwie osądzić. Nawet jeśli się okaże, że nie można ich ukarać, gdyż są poza zasięgiem polskiego lub międzynarodowego prawa. By było to memento, dla potencjalnych naśladowców.
By zadośćuczynić Prawdzie. Bo Prawda jest najważniejsza. Szczególnie dla nas, wierzących w Boga.