• kat
    31.03.2012 18:29
    Czy ktoś w redakcji zauważył, że debilna reklama T-Mobile'a w prawym górnym rogu ekranu, uniemożliwia zalogowanie się?
    Dziękuję.
  • sebimar
    31.03.2012 20:14
    Zgadzam się z autorem. Godzina dla ziemi to najglupsza i trzeba powiedziec niebezpieczna inicjatywa Zielonych. Zieloni robią sobie w mediach dzięki temu PR,niestety nie pomaga to ani nam ani naszej planecie. Ograniczajmy uzycie energii caly czas i bedzie OK a nie dajmy robisc sobie prania mozgu
  • Honorata z Jaworzna
    31.03.2012 21:45
    A jak się robi tzw. marsze milczenia to też jest idiotyczne? Nie sądzę. Przecież tu chodzi o zaakcentowanie jak bardzo źle się dzieje z Ziemią pod względem ekologicznym - i co - i mam od razu wyśmiewać taką akcję, nazywać ją idiotyczną?! Sama nie biorę w niej udziału, ale SZANUJĘ samą inicjatywę i nie mam nic przeciwko, a Pan Redaktor w ogóle darowałby sobie komentarz, jeśli poza nim nie ma ekologii nic do zaoferowania.
    • Bronak Kamarołski
      02.04.2012 02:49
      Pani Honorato z Jaworzna
      Marsz milczenia nie przynosi żadnych strat w gospodarce i w jego wyniku nie będzie zwiększenia emisji CO2. Natomiast idiotyczne jest "akcentowanie" problemu w taki sposób, że dany problem jeszcze się potęguje.
      Czy Pani jest w stanie to zrozumieć?
  • io
    31.03.2012 22:21
    Ja rozumiem, ze zieloni są najczęściej lewicowi i to się nam może nie podobać, ale przesadzacie. Taka akcja musi mieć sens. To logiczne. Gdyby wszyscy się do tego dostosowali, przyroda na pewno by na tym zyskała.. Tak samo jest z dniami bez samochodu. Dodatkowo może staniało by paliwo na stacjach, albo nawet energia elektryczna.
    • Bronak Kamarołski
      02.04.2012 02:53
      io
      "Taka akcja musi mieć sens", bo organizują ją "Zieloni"? Czyli, że jak któryś członek tej partii puści bąka to też to mamy traktować jako wytyczne?
      Proszę włączyć rozum.
  • pro-eko
    01.04.2012 09:21
    Słaby artykuł, mało przekonujący, poza krytykanctwem redaktor nie dowiódł idiotyzmu akcji a raczej niechęci do wroga-zielonych.
    Oczywiście również jestem zdania że takie powszechne wyłączenie i ponowne włączenie generuje większe zużycie niż stały pobór natomiast jest to przekonanie samo dla siebie i aby wzmocnić argument przydałby się konkret w postaci danych empirycznych zużycia.
    Dla nieprzekonanych do akcji -utwierdzenie bo ktoś myśli jak ja, natomiast dla zwolenników niewiele warte prywatna opinia.
    A propos promowania świadomości ekologicznej-to bodaj jedyny pozytywny rozdźwięk tej akcji.
  • KaeL
    01.04.2012 14:05
    Nie bardzo wiem, jak to napisac, zeby Pana Redaktora nie urazic...

    Sprobuje pytaniem: Jest Pan fizykiem, ktory wypowiada sie o elektrowniach. Czy slyszal Pan cos o regulacji elektrowni? O tym, ze moc elektrowni dopasowuje sie do zuzycia, bo przeciez pradu nie maganzynujemy? A mniej produkcji mocy to i mniejsze zuzycie paliwa. Czyli oszczednosc, nawet niewielka, "na przyszlosc".
    Pomijajac fakt, ze durne zarownki energooszczedne z rtecia to zaden zysk dla srodowiska. Na szczescie mamy juz LED.

    Jest Pan zwolennikiem tezy, ze klimat sie nie zmienia, nic nie trzeba oszczedzac, zyjmy jak do tej pory, Pan Bog sie o nas zatroszczy jak by co...
    Czy moze uwaza Pan, ze trzeba zaczac od budowy elektorwni atomowych (o odpady niech sie Pana dzieci troszcza) i to zalatwi caly problem klimatu i srodowiska?

    Czy moze po prostu nie widzi Pan zadnych zmian klimatu? Ja moze zyje nieco dluzej niz Pan, ale ja - widze. Klimat jest coraz bardziej ekstremalny, zmiany pogody sa gwaltowne, susze i powodzie coraz czestsze....
    I to wszystko naprawde bez udzialu czlowieka?
    Naprawde nic nie musimy zmieniac?
    • student MIM
      01.04.2012 15:08
      1. Klimat zmieniał się na przestrzeni wieków i nie ma w tym nic dziwnego. Jedyne pytanie, które nam pozostaje, to czy zwiększenie ilości CO2 ma wpływ na aktualne zmiany (i to właśnie jest poddawane w wątpliwość).
      2. Z tego co ja się orientuję, to nawet gdyby ta godzina bez światła przynosiła jakieś istotne zmiany w zużyciu energii, to chyba i tak zmniejszanie mocy na godzinę przyniosłoby więcej trudności niż pożytku (gdyby zmniejszenie mocy było bezkosztowe, to elektrownie nie oferowałyby specjalnej taryfy nocnej).

      P.S. Jeśli o mnie chodzi, to wydaje mi się, że przyszłością energetyki będą elektrownie termojądrowe. Trzeba tylko dopracować technologię.
      • KaeL
        01.04.2012 19:54
        Problem lezy gdzie indziej: ziemia nie zniesie gospodarki rabunkowej, ktora "cywilizowane" kraje jej funduja od ponad 100 lat, jezeli dojda jeszcze kraje rozwijajace sie i beda chcialy zyc na tym samym poziomie.

        Chrzescijanie powinni byc pierwszymi, ktorzy nawoluja do umiaru, do sprawiedliwego podzialu dobr, takze kosztem wlasnego komfortu i, tak, tak, luksusu. bo czysta woda, dach nad glowa i codzienny chleb to luksus dla milionow ludzi. Nie problem jaki samochod kupic, czy jaka nowa komorke.

        Mozliwe, ze CO2 to nie najgorszy problem, bo sa i gorsze emisje, a inne gazy jak np metan, ktory wytwarza bydlo "produkowane" masowo, zebysmy mogli miec tania pieczen, znacznie bardziej szkodza srodowisku.

        Pan Rozek jednak uparcie wysmiewa i potepia w czambul wszelakie proby zmiany konsumpcyjnej mentalnosci u ludzi. Akcja "godzina dla ziemi" jest rownie potrzebna jak "marsz zycia". Tego Pan Rozek nie wysmiewa, bo to po linii GN.
        Gospodarka rabunkowa na naszej planecie wydaje sie byc dla niego zadnym problemem.

        A dla mnie jest to problem. Bo ja wiem, ze my mamy czysta wode w kranie, a miliony w Afryce umieraja z powodu braku wody, badz pija wode z kaluz.
        My chcemy tanie ubrania, tanie paliwo, tanie meble i tania zywnosc. A miliony, zeby nam to tanio wyprodukowac i zarobic choc grosze, niszcza swoje zdrowie i podstawy egzystencji, trujac siebie i srodowisko.
      • student MIM
        01.04.2012 22:03
        @KaeL
        Wyśmiewana są moim zdaniem nie zasada działania proekologicznego, ale to jak to się próbuje robić. Jak sam zauważyłeś, bardziej problematycznym gazem cieplarnianym od CO2 jest metan. A z tym nic się nie robi (nie ma silnego lobby, któremu by to się opłacało?).

        Podobnie oszczędzanie na świetle ma niewiele sensu, gdyż (przy żarówkach energooszczędnych) zysk z tego jest niewielki.

        P.S. Jeśli chodzi o wodę, to chyba w Polsce już nie bardzo jest sens ją oszczędzać. Bo z tego co się orientuję (choć mogę się mylić) prawie cała woda jest oczyszczana i jako czysta wraca do ekosystemu.

        P.S.2 Moim zdaniem najważniejszym działaniem proekologicznym powinno być zmniejszenie ilości produkowanych śmieci.
      • Bronak Kamarołski
        02.04.2012 03:06
        KaeL
        Zatem zamiast jojczyć i wytykać innym oraz przypisywać autorowi działania, których nie dopuścił się w artykule ("...potepia w czambul wszelakie proby zmiany konsumpcyjnej mentalnosci u ludzi")- czyli kłamać, powinieneś sam dać przykład. Nie kupuj zatem chińskich produktów, tylko polskie, bo my, jako kraj unijny MUSIMY stosować droższe ekologiczne technologie produkcji przez co i ceny naszych rodzimych towarów są wyższe.
        Przestań także "pochylać" się nad losem afrykańczyków i innej biedoty świata, tylko przyjmij w duchową adopcję chociaż jedno głodne dziecko z tamtych regionów świata.
      • KaeL
        02.04.2012 09:31
        Bronak, twoj problem ze mna to ten, ze zapominasz wybiorczo moje inne teksty z forum GN i uwazasz, ze znasz mnie na wylot.
        Co ja robie, to ja wiem. Nie musze tego oglaszac. Ale poinformuje ciebie, jako mojego dobrego znajomego ze ja wspieram konkretnie finansowo dzieci w Afryce, w Moldawii i w Nepalu, plus wspieram akcje Kosciola, ktory "daje ludziom wedke" w tych krajach.
        I kupuje produkty przewaznie pochodzenia europejskiego, a "egzotyczne" tylko te, ktorych u nas nie ma, jak np pomarancze i banany (i wcale mi z tego powodu nie wstyd).
        Dodatkowo produkuje prad z malej elektrowni slonecznej na moim dachu, staram sie ekonomicznie ogrzewac dom itp itd.
        Zadowolony?

        No to teraz przyznaj sie: ile dzieci w Afryce wspierasz ty? Nie, nie "tylko" duchowo, bo od tego one nie najedza sie, ani nie wyzdrowieja, chorujac od brudnej wody, tylko konkretnie.
        Pismo sw wyraznie mowi, ze nie wystarczy dac ludziom duchowe wsparcie i odeslac z kwitkiem. Nalezy ich nakarmic i napoic.
        No wiec, ilu dzieciom w Afryce pomogles? Ilu dzieciom konkretnie we wlasnym kraju pomogles?
        Czy na pewno mozesz z czystym sumieniem powiedziec, ze nie stac ciebie na to, zeby dac cos innym? Ze ty masz prawo do cieplej wody i cieplego mieszkania, bo urodziles sie akurat w Polsce, a reszta swiata niech sie martwi sama o siebie, jak Pan Bog kazal im sie urodzic w Afryce? I ty nie musisz na niczym oszczedzac, bo inni maja jeszcze lepiej i tobie tez sie cos od zycia nalezy?
        W Wielkim Tygodniu to chyba odpowiednie pytania do refleksji?
      • KaeL
        02.04.2012 09:36
        @Studencie MIM to sa twoje priorytety. Inni moga to widziec inaczej.
        A dla mnie najwazniejsze jest, zeby cokolwiek zmienic. I drugorzedne jest, kto jak sie do tego zabiera. I kpiny z tego, ze inni cos robia "glupio", uwazam za niestosowne.
      • student mim
        02.04.2012 13:13
        Jeśla ktoś działa głupio, to nie ma nic niestosownego w delikatnych kpinach z głupoty. Bo jeśli działanie nic nie daje, to lepiej Ci to wytknąć, abyś spożytkowywał swój czas produktywnie. Szczególnie po to byś innych chcących sie zaangażować nie wprowadzał na manowce.

        A tak poza tym to nie odniosłeś się w ogóle do kwestii merytorycznych (np. woda, małe zużycie prądu przez żarówki)
      • KaeL
        02.04.2012 15:12

        Chodzi ci o to, ze w Polsce nie ma sensu oszczedzac wode? Owszem, oszczedzanie wody ogolnie ma sens. Jak i oszczedzanie wszelkich innych "zasobow naturalnych".

        Zmiany klimatu powoduja juz teraz "pustynnienie" niektorych obszarow takze w Europie. Sa juz dostepne mapy przewidywanych obszarow, ktore beda dotkniete coraz wieksza susza, bo juz teraz spada tam coraz mniej deszczu.

        Ty postulujesz zmniejszenie produkcji smieci. Mozesz zaczac juz teraz od siebie, unikajac konsekwentnie produktow w przesadnych opakowaniach, albo pozostawiajac opakowania w sklepie.
        Smieci mozna pewno produkowac mniej, ale przede wszystkim mozna o wiele lepiej niz dzis to /kraje cywilizowane robia, smieci wykorzystac. Juz dyscyplina przy sortowaniu smieci i wykorzystaniu surowcow wtornych zmiejszylaby znacznie eksploatacje surowcow. Tak na marginesie: w Trzecim Swiecie cale rodziny zyja z sortowania smieci. Zreszta w Europie tez z tego zyly. Jeszcze w XX wieku.

        Jesli chodzi o zmniejszenie zuzycia energii ogolnie, i wylaczenia zbednego (jak widac) poboru pradu, to mozna by o tym pisac duuuzo.
        Regulacja elektrowni to nie jest taki duzy problem. Pewnie, ze sprawnosc maleje tym bardziej, im bardziej elektrownia pracuje poza warunkami nominalnymi, ale jednak mniejszy pobor mocy to mniejsze zuzycie paliwa. Zreszta ten spadek sprawnosci nie jest tak dramatyczny przy niewielkich wahaniach.

        Taryfy nocne maja podwojne znaczenie: poprzez rozklad poboru mocy na cala dobe, nie tylko sprawiaja, ze mozna optymalniej wykorzystac pracujace elektrownie, ale takze nie trzeba budowac nowych elektrowni, zeby umozliwic wszystkim uzytkownikom pobor pradu tylko w ciagu dnia.

        Ja tak moge jeszcze dlugo. Temat zarowek energooszczednych to kolejny temat-rzeka.

        Powtorze: uwazam, ze nie mozna powiedziec: ta droga jest beee, ta akcja jest glupia, a to jest calkiem bez sensu. I nic samemu nie robic.

        Pan Rozek, poza propagowaniem elektrowni jadrowych (i przemilczaniem nasilajacego sie problemu skladowania odpadow radioaktywnych) nie prezentuje w swoich felietonach zadnych rozwiazan pozytywnych.

         

        Przeczytaj sam, chocby kilka ostatnich. Wszyscy wszystko robia glupio, ale Pan Rozek nie powie, jak by bylo madrze.

        Nie powie, bo nie wie? Czy nie chce powiedziec?

        Ktos, kto nie ma lepszego pomyslu, i potrafi tylko krytykowac innych, powinien sie moim zdaniem zastanowic, czy na pewno katolickie czasopismo jest wlasciwym miejscem dla jego felietonow.

        Jest to jakas metoda pisania dla prasy, ale ja osobiscie mam uraz na punkcie osob, ktore tylko krytykowac innych potrafia. Trudno.

      • Bronak Kamarołski
        03.04.2012 00:19
        Nie zamierzam się z Tobą KaeL licytować w wywołanym przeze mnie zagadnieniu. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć w jaki sposób ja wspieram dzieci, to się dowiesz tego na Sądzie Ostatecznym. A tymczasem możesz się w tej intencji pomodlić.
        P.s. Twoje przechwałki zaleciały mi żałosnością, ale jeśli lepiej się z tym poczułeś, to niech Ci będzie.
      • Bronak Kamarołski
        03.04.2012 00:19
        Nie zamierzam się z Tobą KaeL licytować w wywołanym przeze mnie zagadnieniu. Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć w jaki sposób ja wspieram dzieci, to się dowiesz tego na Sądzie Ostatecznym. A tymczasem możesz się w tej intencji pomodlić.
        P.s. Twoje przechwałki zaleciały mi żałosnością, ale jeśli lepiej się z tym poczułeś, to niech Ci będzie.
      • student MIM
        03.04.2012 14:22
        Ad KaeL
        Na początku muszę zaznaczyć, że jestem pod wrażeniem rzeczowości Twojej odpowiedzi.
        Ze znaczącą jej częścią się zgadzam, poza kilkoma sprawami:
        1. Wciąż nie rozumiem po co oszczędzać wodę. Jeśli z każdych 100 litrów, które pobieramy, oddajemy do środowiska (w zależności od regionu) chyba 95 litrów wody w niezmienionej postaci (oczyszczonej), to wydaje mi się, że oszczędności mają niewielki sens...
        2. Moim zdaniem należy mówić, że jakaś akcja jest bez sensu, bo z głupotami należy walczyć. Ale oczywiście najlepiej jest podawać swoje rozwiązania.
        3. Jeśli chodzi o redaktora Rożka, to jak sam wspomniałeś popiera on energetykę jądrową. To z pewnością jest (najbardziej efektywny) sposób zmniejszenia ilości emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez energetykę. Oczywiście pojawia się wtedy problem składowania odpadów radioaktywnych. Nie wiem jednak, czy jest to tak duży problem, skoro na razie składuje się je głęboko pod ziemią (co, o ile mi wiadomo nie ma wpływu na okolicznych mieszkańców), a kiedyś będzie pewnie można je wysyłać w kosmos. Podsumowując ten punkt - jakieś rozwiązania pozytywne są przez redaktora przedstawiane (choć oczywiście można się z nimi nie zgadzać).

        P.S. Jeśli chodzi o działania proekologiczne, to moim zdaniem zdecydowanie lepszym sposobem od "edukacji społeczeństwa" jest zastosowanie czynnika ekonomicznego. To działa najskuteczniej. Zatem jeśli chcemy obniżyć zużycie prądu, to zwiększmy na niego akcyzę. Podobnie jeśli chcemy zmniejszyć użycie "zwykłych" żarówek, opodatkujmy je (akcyza) - takie rozwiązanie mniej ograniczy naszą wolność niż całkowity zakaz.
      • KaeL
        03.04.2012 15:15

        Studencie, prosze, nie rozczarowuj mnie ;-)

        Ad 1)
        Chyba nie pijesz deszczowki? Ani wody zrodlanej?
        Woda, ktora masz w kranie jest woda uzdatniona. Czasem ze zrodel, najczesciej z rzeki badz jezior. Zeby ja doprowadzic do kranu, trzeba ja pobrac, uzdatnic (chemia!) i przepompowac.
        Scieki trzeba odprowadzic i oczyscic. Zdolnosci przerobowe stacji uzdatniania i oczyszczania sa ograniczone. Jezeli woda nie bedzie dobrze filtrowana, bo flitry sa za male a pobor za duzy, trzeba pchac wiecej chemii. Odpady z oczyszczalni sciekow tez trzeba gdzies umiescic.
        Jezeli sciekow bedzie wiecej i wiecej, to i rury odprowadzajace trzeba powiekszyc itp itd.

        Czyli im wiecej zuzycia wody, tym wiecej zuzycia energii i chemii. Zgadzasz sie?

         

        Ad2) Ale co to znaczy "bez sensu"? Przeciez celem Godziny dla Ziemi nie jest oszczedzenie pradu (co usiluje nam wmowic Pan Rozek), ale symboliczne zwrocenie uwagi na pewien problem. Bo glownym akcentem nie jest wylaczanie zarowek w domach, ale (zupelnie zbednego) oswietlenia "atrakcji turystycznych". Od czegos trzeba zaczac, zeby "obudzic" opinie spoleczna i marudzenie ze ktos cos robi i robi glupio, kiedy samemu nic sie nie robi, wydaje mi sie niestosowne.

        Ad3)
        Jeśli chodzi o redaktora Rożka, to jak sam wspomniałeś popiera on energetykę jądrową. To z pewnością jest (najbardziej efektywny) sposób zmniejszenia ilości emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez energetykę.

        Ale przeciez Pan Rozek nie wierzy w to, ze gazy cieplarniane maja wplyw na klimat....

        Oczywiście pojawia się wtedy problem składowania odpadów radioaktywnych. Nie wiem jednak, czy jest to tak duży problem, skoro na razie składuje się je głęboko pod ziemią (co, o ile mi wiadomo nie ma wpływu na okolicznych mieszkańców), a kiedyś będzie pewnie można je wysyłać w kosmos. Podsumowując ten punkt - jakieś rozwiązania pozytywne są przez redaktora przedstawiane (choć oczywiście można się z nimi nie zgadzać).

        Mieszkancy np w Niemczech w rejonie Gorleben (skladowisko tymczasowe) goraco protestuja przeciw kazdemu transportowi odpadow.

        Istnieje w Niemczech takze inne skladowisko, w Asse, ktore przecieka, beczki sa przerdzewiale, sztolnia sie sypie i nikt nie wie, jak te prowizorycznie skladane pojemniki w ogole wyciagnac i zabezpieczyc. a w kazdej chiwli gorzi skazenie wod gruntowych.

        Kiedy jakies 40 lat temu budowano w skali masowej elektrownie atomowe (kryzys olejowy!) to wlasnie takie glosy byly powszechne: kiedy bedzie trzeba, to jakies rozwiazanie dla odpadow znajdziemy. Za 40 lat to bedziemy juzw szytsko potrafili (przypominam - lata 70. to byla era "zdobywcow Kosmosu"- dopiero stosunkowo niedawno NASA przyznala, ze dzis nie polecieliby na Ksiezyc, bo wiedza ze mieli  mnostwo szczescia, ze sie w ogole udalo).

         

        A dzis? NIE MA NIGDZIE SKLADOWISKO DOCELOWEGO. Zaden kraj nie znalazl jeszcze miejsca, gdzie moglby bezpiecznie przez kolejne tysiace lat skladowac odpady. Tyle, ze dzis juz nikt nie probuje ich podeslac do krajow Trzeciego Swiata.

        To jakie "pozytywne" rozwiazanie ma dla tego problemu (palacego -nota bene) pan Rozek?

        Koszty "bezpiecznego" wystrzelenia w Kosmos sa chyba jednak zbyt duze, biorac pod uwage ilosc odpadow (ciagle rosnaca) i opinie spoleczna, ktora widzi, ze rakiety z bezpieczniejszym ladunkami spadaja i niekoniecznie ktos sobie zyczy, zeby odpady wysokoradioaktywne wyladowaly u niego w ogrodku...

        Ja rozumiem, ze masz jeszcze wiare w technike, ale uwierz inzynierowi z wieloletnim doswiadczeniem: cudow w technice nie ma. A mozliwosci techniczne sa dzis co prawda znaczne, ale nie nieograniczone.

         

        A jesli chodzi o PS to masz racje: tylko zwiekszenie kosztow nosnikow energii moze zmusic ludzkosc do intensywniejszego korzystanie z energii "darmowej": wiatru, plywow czy slonca.

         

        Ale to chyba i GN jest w czolowce tych, ktorzy wyrzekaja na ceny gazu, wody, pradu, paliwa i obciazenia dla ludnosci?

  • Tomek
    01.04.2012 14:32
    "Wielu cwaniaków, zarówno lewaków żyjących z dotacji, jak i lobbystów wielkich koncernów, robi niezły biznes na "eko". Na tej podstawie należy uznać, że wszelkie mówienie o zagrożeniu dla środowiska i niszczeniu przyrody to wciskanie kitu i megaściema."

    Niestety, mam wrażenie że powyzszy sposób rozumowania jest charakterystyczny dla wielu osób. Co gorsza, tego typu rozumowanie jest uważane za przejaw dobrego tonu w środowiskach określających sie jako chrześcijańskie czy patriotyczne.
    • student MIM
      01.04.2012 23:09
      Jeśli dana branża istnieje tylko dzięki rządowi (nie ważne czy krajowemu czy europejskiemu - chodzi mi o pojecie ekonomiczne), to wszelkie publikacje o konieczności takich działań rządu należy traktować jako podejrzane. Nie fałszywe, ale wymagające wielokrotnej weryfikacji (bo "badania" mogą być inspirowane).
      Powód tego jest prosty: jeśli można zarobić czyimś kosztem (w tym wypadku obywateli) duże pieniądze, to pokusa aby działać na pograniczu prawa lub poza prawem jest duża. Czym większe są to pieniądze, tym ta pokusa jest większa (idealnym przykładem są tu narkotyki, ale to temat na osobną dyskusję).
  • Tomek
    01.04.2012 14:32
    "Wielu cwaniaków, zarówno lewaków żyjących z dotacji, jak i lobbystów wielkich koncernów, robi niezły biznes na "eko". Na tej podstawie należy uznać, że wszelkie mówienie o zagrożeniu dla środowiska i niszczeniu przyrody to wciskanie kitu i megaściema."

    Niestety, mam wrażenie że powyzszy sposób rozumowania jest charakterystyczny dla wielu osób. Co gorsza, tego typu rozumowanie jest uważane za przejaw dobrego tonu w środowiskach określających sie jako chrześcijańskie czy patriotyczne.
  • protestuje
    01.04.2012 19:27
    Uważam ze akcja edukacyjna potrzebna jest autorowi artykulu. Proszę spojrzeć na stronę małopolskiej sieci monitorowania powietrza http://213.17.128.227/iseo/. W grudniu na alei Krasińskiego w Krakowie stężenie PM 10 w wysokości 50 % dopuszczalnego zdarzyło się tylko raz na 31 dni. 20 grudnia stężenie przekraczało 600% normy. Czy ktoś słyszał o zakazie wychodzenia z domu w tym dniu? 6 lutego maszynka "zepsuła" się i pomiary zostały wznowione 28 marca. Czy w związku z zabójczym stężeniem PM 10 władze miejskie poczyniły jakiekolwiek starania w ruchu na tej ulicy? Dzieki polskiemu veto panuje absolutny zakaz dyskutowania i popularyzowania stanu atmosfery w polskich miastach.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg