• BOLEK
    09.12.2015 12:21

    KONCERT SAMCÓW

    Większości odgłosów rozbrzmiewających na rafie nie jesteśmy w stanie usłyszeć, gdyż mają zbyt niską częstotliwość, niedostępną dla ludzkiego ucha. Z powodu głośnego zachowania do najbardziej słyszalnych należy ryba żyjąca u zachodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych. Amerykanie uważają Porichthys notatus za najbrzydszą rybę wszechoceanu - wygląda jak mocno przerośnięta, prawie 40-centymetrowa kijanka. Zwykle żyje z dala od brzegu, ale na początku lata migruje w stronę wybrzeża, by w cieplejszej wodzie dochować się potomstwa. Samce budują gniazda w szczelinach skał i pod kamieniami, a gdy lokum jest gotowe, zaczynają wokalne popisy trwające do dwóch godzin. Samicom zupełnie nie przeszkadza, że serenady ich partnerów przypominają warkot motorówki. Największe szanse ma u nich ten, który śpiewa najgłośniej. Samice wpływają do jego gniazda, przyklejają ikrę pod sufitem i już się jajeczkami nie interesują. Samiec zapładnia cenny depozyt i pilnie go strzeże, a potem długo dba o świeżo wykluty narybek. Nie przerywa jednak nocnego koncertowania. Wabi kolejne samice, wychodząc z założenia, że im więcej ikry w gnieździe, tym lepiej. Miłosny śpiew Porichthys przywabia także nieuzdolnione wokalnie samce tego gatunku, które chcą się rozmnożyć niewielkim wysiłkiem. Chyłkiem wślizgują się do gniazda i w czasie, gdy jego prawowity właściciel pręży płetwy i popisuje się przed sąsiadami, zapładniają część jego ikry. Intruzowi uchodzi to płazem - jest mały i do złudzenia przypomina samicę. Poza jednym szczegółem - ma ponad dziesięć razy większe jądra niż śpiewak i produkuje wielkie ilości mleczu. Niemych samców jest jednak mało, podczas gdy rozśpiewana większość buczy jak gigantyczny ul.

    - Nigdy nie przestawało mnie dziwić, jak w podobny sposób działa układ nerwowy ryby i ssaka - mówi prof. Andrew Bass z amerykańskiego Cornell University, który bada zmysł słuchu tych ryb. Tylko niektóre gatunki ryb potrafią śpiewać, wszystkie jednak doskonale słyszą. Na próżno jednak szukalibyśmy na ich głowie czegoś, co przypominałoby małżowinę uszną. Ich podstawowy narząd słuchu to tzw. linia boczna - kanalik, który ciągnie się wzdłuż ciała od głowy do ogona, a niewielkie otworki w skórze i łuskach łączą go z otoczeniem.

    Fala dźwiękowa docierająca do ryby oddziałuje na włoski czuciowe znajdujące się w podskórnym kanaliku. Włoski wzbudzają impulsy nerwowe, które dochodzą do mózgu. Prof. Bass odkrył, że samce Porichthys mogą jednocześnie wyśpiewywać miłosne serenady i ich słuchać..

    Tuż przed wydaniem dźwięku z mózgu ryby płynie impuls blokujący wrażliwość ucha. Zewnętrzne odgłosy są odbierane ze zwykłą intensywnością tylko w tych krótkich okresach, kiedy samiec milczy. Ucho wewnętrzne i mózg są więc idealnie dostrojone do długości dźwięków produkowanych przez organizm.

    Być może to odkrycie pozwoli wyjaśnić mechanizm utraty słuchu u ludzi, o którym nadal niewiele wiemy.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg