Komentarze do materiału/ów:
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.
Jako dwunastoletni chłopak jeździłem prawie każdą sobotę i niedzielę pociągiem na trasie Katowice-Wrocław. Były to czasy, kiedy podróżujący ludzie już po kilku minutach wspólnej jazdy przyjacielsko dyskutowali na najróżniejsze tematy, a przedziały wagonów pełniły rolę greckiej agory. Można było się dowiedzieć, co i jak ugotować, z kim się zadaje znana piosenkarka, na jakie choroby cierpi współtowarzysz podróży, co nowego w polityce i wysłuchać wiele innych mrożących krew w żyłach opowieści.
Samotnie podróżujące dziecko zawsze wzbudzało zainteresowanie, dokąd, dlaczego, o jaki biedny bez mamy i taty w taką podróż… Często zagadywany byłem przez posiadających nienaganne maniery ludzi przeważnie w podeszłym wieku o śpiewnym wschodnim akcencie, najczęściej byli to pracownicy naukowi wrocławskich uczelni. Chętnie podejmowałem z nimi rozmowę, była to okazja do naprawdę wartościowych, głębokich dyskusji, czasem wysłuchania opowieści z nieistniejącego już świata polskich kresów. Przedział zamieniał się wtedy w fascynującą salę wykładową, a ja mogłem rozmawiać o zakazanej historii, o galaktykach i akceleratorach, teorii grawitacji i komputerach Odra.
Kiedyś starszy pan i jego żona przyglądali mi się bacznie, akurat czytałem książkę „Na początku był wodór” Hoimara von Ditfurtha. Starszy pan zapytał się czy wierzę w to, że na początku była materia taka, jaką znamy. Nie byłem wychowywany religijnie, o Bogu i kościele prawie nic nie wiedziałem. Rozmowa toczyła się do samego Wrocławia, ja przekonywałem, że żaden Bóg nie jest potrzebny, aby objaśnić świat, a on z łagodnym uśmiechem zadawał kolejne pytania. Gdy za oknami pojawiły się przedmieścia Wrocławia, dyskusja trwała w najlepsze, niestety trzeba było przygotować się do wysiadania. Starsi państwo podziękowali za miłe towarzystwo, a starszy pan powiedział: młody człowieku ty posiadasz już taką wiedzę, że jestem pewny, iż zaprowadzi cię ona do Boga.
O czym On mówi pomyślałem, ja i wiara w Boga? Ale nie chcąc go urazić uśmiechnąłem się i szepnąłem, kto wie cuda się zdarzają.
Siedem lat później, gdy już, jako student przyjmowałem pierwszą komunię świętą, przypomniała mi się tamta rozmowa i ten stary profesor z jego małżonką. Przypomniało mi się to ciepło i optymizm, którym emanowali, kultura dyskusji i ich silna wiara.
Dziś, gdy często razem z córką w zimowe mroźne noce marźniemy przy naszym ultranowoczesnym teleskopie, wpatrując się w gwiazdy, odmawiam w myślach modlitwę za tamten dar spotkania, za to starsze małżeństwo. Choć poszedłem inną drogą naukową, niemającą nic wspólnego z astronomią, pozostała ona moją pasją i jedną z wielu dróg do Boga. Zawsze też w Polsce miałem szczęście i zaszczyt być pod opieką elity przedwojennych profesorów, ludzi skromnych, niezwykłej kultury osobistej i głębokiej wiary.
Życzę wszystkim w Polsce radosnego spotkania w Wigilijną Noc z małym „Bobasem” jak zwykł mawiać jeden z moich profesorów i wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Przyjaciel Polski